Giełdowy marazm w oczekiwaniu na Wall Street

Europejscy inwestorzy postanowili wykorzystać świąteczną przerwę na Wall Street i handlowali akcjami jakby od niechcenia. Zmiany wartości i indeksów były bardzo niewielkie, a obroty symboliczne.

Europejscy inwestorzy postanowili wykorzystać świąteczną przerwę na Wall Street i handlowali akcjami jakby od niechcenia. Zmiany wartości i indeksów były bardzo niewielkie, a obroty symboliczne.

Trochę to dziwne, bowiem od kilku tygodni wydawało się, że to wydarzenia na naszym kontynencie nadają ton na rynkach. Opublikowane dziś nieco gorsze, niż oczekiwano dane sygnalizujące pogorszenie się nastrojów w gospodarce strefy euro nie zrobiły większego wrażenia i nie pobudziły do zwiększenia aktywności na parkietach.

Polska GPW

Początek poniedziałkowej sesji nie był zbyt pomyślny dla posiadaczy akcji. Indeks największych spółek tracił na otwarciu 0,5 proc., a WIG zniżkował o 0,3 proc. Wskaźniki małych i średnich firm z kolei zyskiwały po niecałe 0,2 proc. W pierwszej fazie handlu słabo sprawowały się akcje największych banków. Papiery Pekao i PKO traciły po 1 proc., o tyle samo taniały także walory PZU. W ciągu dnia zmiany sytuacji nie były zbyt dynamiczne. WIG20 utrzymywał się w bezpiecznej odległości powyżej poziomu 2400 punktów.

Reklama

Inwestorzy zachowywali się dość asekuracyjnie, obroty były bardzo małe. Powodem niewielkiej aktywności był brak wskazówek zza oceanu, gdzie giełda była dziś nieczynna. Brakowało także poważniejszych impulsów płynących z Europy i z naszego podwórka. Dynamika wzrostu polskiej gospodarki w pierwszym kwartale, wynosząca 3 proc. okazała się zgodna z oczekiwaniami, tak więc publikacja tej informacji nie spowodowała żadnej reakcji. Ostatecznie indeks największych spółek oraz WIG zyskały po niecałe 0,3 proc., sWIG40 wzrósł o 0,4 proc., a sWIG80 nie zmienił swej wartości porównaniu do piątkowego zamknięcia. Obroty wyniosły zaledwie 800 mln zł.

Giełdy zagraniczne

Po czwartkowym silnym wzroście, byki na Wall Street nie były w stanie kontynuować w piątek ruchu indeksów w górę. S&P500 stracił 1,24 proc., a Dow Jones 1,2 proc. Można sądzić, że to tylko korekta zbyt euforycznej zwyżki. Można też podejrzewać, że rynek nie jest zbyt mocny. Już trzeci raz mamy do czynienia z podobną sytuacją, gdy po sporym wzroście następuje cofnięcie. Odbicie wciąż nie może nabrać rumieńców, choć z pewnością wielu inwestorów liczy na scenariusz zakładający mocniejszą i dłuższą zwyżkę. Dopiero wówczas można będzie przekonać się, jaka jest kondycja rynku.

Na giełdach azjatyckich dziś sytuacja była dość zróżnicowana. Nikkei, po informacji o mniejszym, niż się spodziewano wzroście produkcji przemysłowej w kwietniu, zwiększył swoją wartość jedynie symbolicznie. Na Tajwanie i w Korei indeksy zyskały po 1 proc., w Hong Kongu wskaźnik spadł o 0,6 proc. Shanghai B-Share zniżkował aż o 2,25 proc., a Shanghai Composite o 2,4 proc. Sytuacja na chińskiej giełdzie wciąż więc jest nie najlepsza. Odbicie po silnych spadkach nie było zbyt imponujące i indeksów nie stać na więcej niż ruch w bok.

W Paryżu i Frankfurcie dzień zaczął się od niewielkich spadków o 0,2-0,3 proc. Jednak bardzo szybko nastroje nieznacznie się poprawiły i CAC40 zyskiwał 0,1 proc., a DAX 0,5 proc. Brytyjczycy nie handlowali z powodu bankowego święta. Rano mocny, ponad 2 proc. spadek zaliczał turecki ISE100, podobnie jak rumuński BET. Indeks w Sofii spadał o 0,5 proc. Wskaźnik giełdy w Budapeszcie zyskiwał 0,3 proc., a w Moskwie rósł o 0,8 proc. W ciągu dnia zmiany były niewielkie. Jedynie w Paryżu wskaźnik przed południem spadł pod kreskę i zniżkował o około 0,2 proc. Tuż po godzinie 16.00 spadał o 0,1 proc., a DAX zyskiwał 0,5 proc.

Waluty

Po okresie dynamicznych wahań, dziś na rynku walutowym było wyjątkowo spokojnie. To jednak wyłącznie zasługa nieobecności amerykańskich inwestorów, którzy dziś świętowali. Kurs euro poruszał się w bardzo wąskim przedziale 1,227-1,23 dolara, czyli niemal bez zmian w porównaniu do piątkowego wieczora. U nas jednak nastroje wcale nie były świąteczne. Po piątkowym osłabieniu się do poziomu 3,325 zł za dolara, złoty początkowo próbował odrabiać straty, schodząc poniżej 3,3 zł. Jednak w ciągu dnia znów lekko tracił na wartości. Zmiany względem euro przebiegały według tego samego scenariusza. Rano wspólna waluta przez moment staniała do 4,05 zł, by szybko wrócić do 4,08 zł, czyli do poziomu identycznego, na jakim zakończył się handel w piątek. Za franka trzeba było płacić około 2,86 zł.

Podsumowanie

Dzisiejsza sesja nie wniosła niczego nowego do obrazu rynku. Zmiany indeksów były niewielkie, a obroty zupełnie symboliczne, najniższe od lutego. Po trzech dniach mocnego odreagowania przyszedł czas na odpoczynek. Większej aktywności w dalszej części tygodnia też trudno się spodziewać, w związku z czwartkowym świętem. Trzeba mieć nadzieję, że "świat" w tym czasie nie zaskoczy nas nieoczekiwanymi wydarzeniami i rozstrzygnięciami na rynkach.

Roman Przasnyski

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: Downing | wall | inwestorzy | marazm | WIG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »