Gospodarka idzie w górę. Inwestorzy niewrażliwi na dobre dane

Kilkunastoprocentowe wzrosty polskiej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej nie zrobiły wrażenia na inwestorach walutowych i giełdowych. Euro od kilku dni jest przywiązane do wartości 4,55 zł, a WIG20 nie wydostał się z trendu bocznego w granicach 1900-2000 punktów, w którym pozostaje od stycznia.

Jeszcze raz okazało się, że inwestorzy finansowi interesują się tym co przyniesie przyszłość, a nie zwracają większej uwagi na statystyczną przeszłość. Gdyby dane przedstawione w środę i czwartek przez Główny Urząd Statystyczny miały wpływ na zmianę stanowiska członków Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych, to rynki zareagowałyby. Skoro nikt z grona RPP nie podważa decyzji o pozostawieniu stóp procentowych na obecnym poziomie, to inwestorzy okopują się na "z góry upatrzonych pozycjach".

Statystyczna oczywistość

Dla wytrawnych uczestników rynku wielkie plusy w marcowych statystykach były "oczywistą oczywistością". Po gwałtownym regresie produkcji i sprzedaży w marcu 2020 roku, kiedy wprowadzono pierwszy lockdown, wyniki policzone dokładnie 12 miesięcy później musiały być dużo lepsze. Efekt niskiej bazy przyczynił się do wzrostu produkcji przemysłowej o 18,9 proc. i sprzedaży detalicznej o 17,1 proc. W wypadku przemysłu był to przyrost największy od czerwca 2006 roku, a w handlu - najwyższy od kwietnia 2011 roku. Warto tu przypomnieć, że sprzedaż detaliczna w USA wzrosła w marcu o 9,8 proc., a w Chinach aż o 34,2 proc., czyli najbardziej od 1995 roku.

Reklama

O tym jak duże znaczenie ma efekt bazy świadczy najnowszy raport GUS o produkcji budowlano-montażowej. W marcu tego roku była ona o 10,8 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Nie można jednak zapominać, że w marcu 2020 roku przejawów kryzysu w "budowlance" jeszcze nie mieliśmy. Produkcja w tej branży wzrosła wówczas o 3,7 proc. Cykl dekoniunktury w inwestycjach (zwłaszcza infrastrukturalnych) był przesunięty w czasie i pierwszy, nieduży spadek produkcji budowalnej odnotowano dopiero w kwietniu 2020 roku.

Wysokie płace i ceny

Najbardziej zaskakujący jest 8-procentowy (największy od stycznia 2012 roku) przyrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach. Marcowa przeciętna płaca brutto to 5929 zł (około 4250 zł netto). Nie można jednak zapominać, że wyliczenia GUS dotyczą tylko firm niefinansowych zatrudniających co najmniej 10 pracowników. Szacuje się, że statystyki te obejmują niespełna 40 proc. pracujących Polaków. Z badań znawców rynku pracy wynika z kolei, że prawie 70 proc. zatrudnionych dostaje pensje niższe od średniej krajowej.

GUS dane o zarobkach w mikrofirmach, czyli przedsiębiorstwach z co najwyżej dziewięcioma pracownikami podaje z dużym opóźnieniem. W niedawno opublikowanym raporcie podsumowano 2019 rok. Wynika z niego, że pracownikom najmniejszych firm płacono wówczas średnio zaledwie 3,3 tys. zł brutto miesięcznie.

Niepokojące są marcowe trendy inflacyjne. Wzrost cen producentów o 3,9 proc. to największy ich skok od kwietnia 2017 roku. Wysoka jest także inflacja konsumencka. Między lutym a marcem wzrosła z 2,4 do 3,2 proc. Duży przyrost cen towarów i usług osłabia - w ujęciu realnym - skalę wzrostu wynagrodzeń prezentowaną w bieżących raportach GUS.

Zapatrzeni w Wall Street

Oprócz wielu bardzo dobrych danych statystycznych w ostatnich godzinach do inwestorów dotarły także szacunki ekonomistów, że pierwszy kwartał 2021 roku polska gospodarka prawdopodobnie zamknęła spadkiem PKB o około 1 proc. Na oficjalne potwierdzenie ożywienie koniunktury musimy więc jeszcze poczekać.
Ostatnie tygodnie przyniosły poprawę notowań złotego. Najnowsza seria komunikatów GUS nie zmieniła sytuacji. Od kilku dno euro jest przywiązane do wartości 4,55 zł, dolar kosztuje około 3,78 zł, a frank - 4,13 zł.

Choć w środę statystycy poinformowali o kilkunastoprocentowym wzroście produkcji w polskich fabrykach, to na giełdzie w Warszawie WIG20 zaliczył czwartą z rzędu sesję spadkową. Główny indeks GPW od stycznia pozostaje w trendzie bocznym pomiędzy 1900, a 2000 punktów. W czwartek wyszedł ponad kreskę, ale nie dlatego, że ogłoszono duży wzrost sprzedaży detalicznej w Polsce, a raczej dlatego, że po dwóch dniach spadków ruszyły w górę indeksy na Wall Street.

Kłopoty spółek medycznych

O tym, że ostatnio na warszawskim parkiecie inwestorzy różnie reagują na wiadomości statystyczne, a także "pandemiczne" świadczą notowania spółek Mercator i Biomed Lublin. W środę kurs akcji Mercatora (producenta rękawic medycznych) spadł aż o 17 proc. Firma poinformowała, że szacunkowy zysk netto w pierwszym kwartale 2021 roku wyniósł 287,4 miliona złotych wobec 348,6 miliona w ostatnim kwartale poprzedniego roku. Inwestorów rozczarowały doniesienia, że w marcu spadły ceny rękawic i że możliwa jest dalsza presja cenowa w kolejnych miesiącach.

Jeszcze w połowie marca tego roku za jedną akcję Mercatora płacono ponad 400 zł, a teraz tylko około 270 zł. W tym samym czasie bardzo potaniały także walory Biomedu Lublin, który spadł w notowaniach z ponad 20 zł do niespełna 12 zł. Firma próbuje wprowadzić na rynek lek na Covid-19.

Jacek Brzeski

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polska giełda | waluty | akcje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »