Gospodarka słabnie, a na giełdzie wzrosty. Co się dzieje?

Przez ostatnie dwa miesiące WIG20 wzrósł o 30 proc. i zapracował na miano jednego z najmocniejszych wskaźników giełdowych na świecie. W pobitym polu zostawił nawet wyjątkowo silny niemiecki DAX, który w tym czasie zyskał około 20 proc. Nowojorskie indeksy giełdowe - Dow Jones i S&P500 - też są wyraźnie ponad kreską, po kilkunastoprocentowych wzrostach. Przyczyną dobrych nastrojów są oczekiwania inwestorów, że złagodnieje polityka pieniężna banków centralnych - zwłaszcza amerykańskiego.

  • Im gorzej w gospodarce, tym lepiej na giełdzie - na takim stanowisku stoi wielu inwestorów przekonanych, że Fed, czy NBP zrezygnują z podwyżek stóp procentowych, by nie sprowokować recesji
  • Nie tylko WIG20, ale także indeksy mWIG40 i sWIG80 wysyłają "bycze" sygnały
  • Ważną przyczyną grudniowego ożywienia na giełdzie może być poprawianie przez fundusze wyników na koniec roku - czyli "strojenie okien wystawowych"
  • Analitycy Goldman Sachs przewidują, że w 2023 roku szeroki indeks WIG wzrośnie o około 11 proc.

Wczorajsze wydarzenia na Wall Street to jednak dowód, że nawet w warunkach hossy rynek czasami mocno się cofa. Ostatnia sesja przed dniem świętego Mikołaja przyniosła spadki najważniejszych indeksów nowojorskich o 1,5-2 proc.

Reklama

Zawsze na początku grudnia pojawiają się przewidywania, że na rynkach giełdowych zobaczymy wzrostowy "rajd świętego Mikołaja" Wielu analityków jest jednak zdania, że to bardziej mit, niż rzeczywistość. Można co najwyżej mówić o bardzo krótkoterminowym zjawisku - rynek amerykański zwykle zyskuje od pierwszej sesji giełdowej po Bożym Narodzeniu do drugiej sesji noworocznej.

Fed bardziej "gołębi"

Na giełdzie w Nowym Jorku w ostatnim czasie utrzymywała się euforia odkąd stało się jasne, że inflacja w USA spadła z 8,2 proc. do 7,7 proc. i kiedy poznano "minutki" Fed, z których wynika, że tempo podwyższania stóp procentowych będzie mniejsze. Wkrótce potem stojący na czele amerykańskiego banku centralnego Jerome Powell przyznał, że doszło do spowolnienia gospodarczego w USA i choć nadal trzeba podwyższać stopy procentowe z myślą o zwalczaniu inflacji, to tempo zaostrzania polityki monetarnej będzie niższe. Rynki poznały też wypowiedź Michelle Bowman z Fed, która potwierdziła tezę o przesuwaniu się w stronę umiarkowanych ruchów na stopach procentowych.

Dobitną ilustracją kłopotów gospodarczych USA jest fakt, że amerykański indeks ISM dla przemysłu spadł z 50,2 punktu w październiku do 49 w listopadzie, choć spodziewano się wyniku na poziomie 49,8 punktu. Każdy wynik ISM (a także bliźniaczego PMI) poniżej 50 punktów jest uznawany za sygnał recesyjny.

Inwestorzy liczą na... kryzys

Paradoksalnie, inwestorzy giełdowi na Wall Street bywają teraz zaniepokojeni... każdym pojedynczym, dobrym doniesieniem z gospodarki USA, gdyż boją się, że wzmocni ono "jastrzębią" frakcję w Fed. W ostatni piątek okazało się, że listopadowy raport z rynku pracy był nadspodziewanie korzystny - liczba zatrudnionych wzrosła o 263 tysiące, podczas gdy prognozowano 260 tysięcy. Dynamika płac liczona w skali roku podskoczyła z 4,9 do 5.1 proc. Stopa bezrobocia okazała się natomiast zgodna z prognozami i utrzymała się na poziomie 3.7 proc.

Te dane w pierwszej reakcji wywołały na amerykańskiej giełdzie skokowy wzrost awersji do ryzyka - notowania kontraktów terminowych na indeksy głęboko zanurkowały. Kolejne godziny piątkowej sesji w Nowym Jorku przynosiły jednak stopniowe odrabianie strat, a handel w końcu zamknął się w okolicy poziomu odniesienia.

Jarosław Jamka z WealthSeed przypuszcza, że jeżeli w kolejnych miesiącach rynek pracy w USA wyraźnie nie wyhamuje, to Fed będzie skłonny podnieść stopy nawet powyżej 5,25 proc. Teraz są one w granicach 4,25-4,50 proc. Tymczasem inwestorzy nastawieni na giełdową hossę liczą, że Rezerwa Federalna podniesie stopy tylko do 5 proc., a pod koniec przyszłego roku zacznie je obniżać.

NBP też pomaga giełdzie

Przez ostatnich 8-9 tygodni WIG20 zyskał na wartości około 30 proc. Teraz jest w okolicy 1750 punktów. Ciągle jednak naszemu głównemu wskaźnikowi giełdowemu dużo brakuje do wyniku z początku roku, czyli do 2300 punktów. Analitycy przychylają się do opinii, że ostatnia fala wzrostowa jest tak poważna, że jej trwałe odwrócenie jest mało prawdopodobne.

Eksperci dostrzegają też duże i trwałe ożywienie w grupie spółek z indeksów mWIG40 i sWIG80, którymi mniej interesują się inwestorzy zagraniczni, a bardziej krajowi. Dla mWIG40 "byczym" sygnałem jest obserwowane właśnie przekroczenie poziomu 4 tysięcy punktów. Wskaźnik cena/zysk (C/Z) dla spółek z mWIG40 jest atrakcyjny, bo wynosi tylko 12. Dla sWIG80 jest jeszcze niższy, bo to tylko 9.

W Polsce inwestorzy giełdowi są coraz bardziej przekonani, że na grudniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej znów nie podwyższy stóp procentowych. Koronnym argumentem może tu być zanotowany ostatnio spadek inflacji z 17,9 do 17,4 proc. Nie bez znaczenia jest też najnowszy wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu. Wynosi on tylko 43,4 punktu, a to oznacza, że przeciwnicy zaostrzania polityki pieniężnej znów będą ostrzegać przed niebezpieczeństwem nadmiernego ograniczania aktywności gospodarczej.

Wiele wskazuje na to, że górę bierze stanowisko RPP w sprawie stóp procentowych znane jako "traktat sopocki" Chodzi tu o wakacyjną zapowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, kiedy to nagabywany na molo w Sopocie przez nieznaną mu kobietę powiedział, że "będzie jeszcze tylko jedna podwyżka stóp o 25 punktów".

Obietnica prezesa banku centralnego została zrealizowana - RPP po wakacjach ograniczyła się do jednej małej podwyżki stóp. Na rynku mamy już kilka ważnych sygnałów sugerujących, że obecna przerwa w cyklu podnoszenia stóp może być wręcz ich końcem. Widać to po spadających długoterminowych stopach WIBOR. Skoro rynek ustala stawkę rynkową coraz niżej, to znaczy, że przestaje wierzyć w podwyżki. Warto też spojrzeć na polskie obligacje 10-letnie. Ich rentowność spadła poniżej 6,7 proc. Jest co prawda ponad dwa razy wyższa niż przed rokiem, ale kilka tygodni temu przekraczała 9 proc.

Akcje dla niedowiarków

Na warszawskim parkiecie na przełomie listopada i grudnia pojawiły się jednak pewne objawy zadyszki, typowe dla rynku, który skoro szybko rósł, to czasami musi się korekcyjnie cofnąć. - WIG20 na poziomie 1750-1760 punktów ma problemy z wybiciem się ponad techniczny opór. Jeśli znajdzie się poniżej 1706 punktów, to spadkowa korekta może się rozpędzić - prognozuje Marcin Tuszkiewicz ze Squaber.com.

- Trzeba pamiętać, że ci, którzy ostatnio doszli do wniosku, że warto kupować akcje na GPW, kupowali w dołku. Teraz czas na niedowiarków, czyli osoby, które nie wierzyły, że warto stawiać na WIG20 przy niskich cenach, bo dostrzegały liczne ryzyka. Zastanawiam się, czy wydarzyło się coś, co może teraz windować ceny w górę. WIG20 jeszcze niedawno obarczony był dodatkowym ryzykiem geopolitycznym, gdyż jesteśmy krajem "przyfrontowym". Być może rynek zaczął już wyceniać jakiś pozytywny scenariusz rosyjsko-ukraińskiego konfliktu zbrojnego - dodaje analityk Squaber.com.

Wytłumaczeniem jesiennego ożywienia na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie mogą być też zachowania typowe dla końcówki roku. Mamy wtedy do czynienia najpierw (zwłaszcza w drugiej połowie grudnia) z budowaniem przez fundusze wyników na koniec okresu (tzw. windows dressing), a potem z przebudową portfeli na początku każdego roku. W grę może wchodzić również efekt końca roku podatkowego, czyli sprzedaż akcji spółek u schyłku starego roku i kupowanie na początku nowego.

Prognoza dla GPW

W najnowszym raporcie dotyczącym rynków wschodzących analitycy Goldman Sachs przewidują, że 2023 rok przyniesie umiarkowane, ale dwucyfrowe wzrosty na warszawskim parkiecie. Szeroki indeks WIG ma - zdaniem autorów opracowania - wzrosnąć o około 11 proc.

Jednocześnie ekonomiści amerykańskiego banku inwestycyjnego zwracają uwagę na utrzymujące się ryzyko geopolityczne z powodu bliskości konfliktu w Ukrainie. Z tego też względu polskie akcje są nadal silniej przecenione, a straty będą odrabiać, dopiero gdy sytuacja na froncie zacznie wskazywać na bliski koniec wojny. Analitycy Goldman Sachs podkreślają, że szczególnie akcje polskich banków są niedowartościowane na tle ich europejskich konkurentów.

Bardzo duże znaczenie dla losów GPW może mieć przebieg zimowego kryzysu energetycznego. "W związku z tym, że zima stwarza szczególne ryzyko dla europejskiego wzrostu w sferze dystrybucji ropy i gazu, pozostajemy ostrożni w kwestii ekspozycji na Polskę w najbliższym czasie. Widzimy jednak pewne możliwości w pierwszym kwartale 2023 roku, zwłaszcza gdyby perspektywy gospodarcze stały się bardziej klarowne, na przykład za sprawą ciepłej zimy - czytamy w raporcie.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »