Indeks Dow Jones IA pierwszy raz w historii przebił 25 000 punktów

Amerykańskie giełdy rosną na starcie notowań. Indeks blue chipów Dow Jones Industrial Average przekroczył pierwszy raz 25 000 punktów.

Dzisiejszy wzrost indeksów przy dużych wolumenach obrotu wskazuje na powrót inwestorów, którzy wierzą w tamtejszą gospodarkę mimo sporych zwyżek już w ubiegłym roku.

Na nastroje graczy wpływ mają tez dane makroekonomiczne - dzisiaj przyszła informacja, że rynek pracy zyskał w grudniu ub.r. 250 000 etatów.

W efekcie indeks Dow Jones IA powiększył się o 146 punktów i sięgnął 25 070,.86 pkt. Indeks S&P 500 zwyżkował o 12,8 pkt do poziomu 2726 pkt, indeks Nasdaq podniósł się o 17,7 pkt do 7083,2 pkt.

W czwartek na początku sesji najbardziej zyskują spółki z branż finansowych.

Reklama

KM

Sprawdź bieżące notowania indeksów światowych na stronach BIZNES INTERIA.PL

- - - - -

WIG 20 najwyżej od 7 listopada, LPP z ponad 9-proc. wzrostem

WIG 20 zakończył czwartkową sesję 2,8-proc. wzrostem i znalazł się na najwyższym poziomie od 7 listopada 2017 roku. Najmocniejszą zwyżkę kursu zanotowała LPP, a jedynie Cyfrowy Polsat zakończył notowania spadkiem kursu.

WIG 20 na czwartkowym zamknięciu wzrósł o 2,8 proc. i wyniósł 2.533,2 pkt. WIG poszedł w górę o 2,2 proc. i wyniósł 65.298 pkt., mWIG 40 zwyżkował o 1,1 proc. i wyniósł 4.923,7 pkt.

Na wartości zyskał również indeks grupujący małe spółki - po wzroście wynoszącym 0,6 proc. sWIG 80 zakończył sesję na poziomie 14.729,8 pkt.

Czwartkowy wzrost odbył się przy wysokich obrotach, wynoszących 1,327 mld zł. Blue chipy wygenerowały blisko 81 proc. tej sumy.

Ogółem, 229 spółek zanotowało wzrosty kursów, 122 - spadki. 83 wyceny nie uległy zmianie.

Zdecydowanie najjaśniejszym punktem czwartkowej sesji wśród spółek WIG 20 była LPP, której akcje podrożały na zamknięciu o 9,1 proc., przy ponad 97 mln zł obrotów. Kurs zamknięcia wyniósł 9.990 zł i znajduje się bardzo blisko historycznych szczytów z października 2014 roku.

Kolejną sesję z rzędu mocno rósł kurs JSW (+6 proc.), podobnych rozmiarów zwyżkę zanotował BZ WBK (+6,5 proc.).

Jedynym przedstawicielem WIG 20, którego akcje straciły na wartości okazał się Cyfrowy Polsat (-0,4 proc.).

Spośród komponentów mWIG 40, o 7,2 proc. poszedł do góry kurs Grupy Azoty, ponad 4-proc. wzrosty zanotowały Bank Millennium i Polimex - Mostostal.

Największy wzrost zanotował Hollywood (+27,9 proc.), który na rynku głównym zadebiutował 29 grudnia 2017 roku.

O 0,6 proc. zniżkował kurs Lokum Deweloper. Spółka podała w komunikacie, że spółka zależna giełdowego Lokum Deweloper podpisała umowę nabycia prawa użytkowania wieczystego działki w Krakowie za 25 mln zł netto tj. 30,77 mln zł brutto.

0,2 proc. do góry poszedł kurs Impexmetalu. Impexmetal przyjął strategię rozwoju na lata 2018-2026, której celem jest zwiększenie przychodów do kwoty ok. 2,6 mld zł w 2026 r. W okresie obowiązywania strategii szacowane nakłady inwestycyjne to 1,085 mld zł. (PAP)

Sprawdź bieżące notowania GPW na stronach BIZNES INTERIA.PL

- - - - -

Wczoraj informowaliśmy: W co warto inwestować w tym roku? Eksperci nie mają złudzeń, ale przewidują też sporo zagrożeń

Prognozuje się spadek dynamiki wzrostu na GPW w Warszawie w tych sektorach, w które najbardziej opłacało się inwestować w 2017 roku.

Zyski w branży bankowej i deweloperskiej prawdopodobnie zahamuje podniesienie stóp procentowych. Z kolei przychody firm z segmentu paliwowego ograniczy drożejąca ropa naftowa. Ale akurat ten sektor może zyskać na wejściu w życie ustawy ograniczającej handel w niedziele. Stacji paliw nie dotkną obostrzenia, więc w dużej części może tam przenieść się weekendowa sprzedaż towarów FMCG. Dlatego w 2018 roku opłacalne byłoby inwestowanie w spółki właśnie z tego sektora. Po za tym, zdaniem analityków, klimat inwestycyjny w Polsce będzie mocno niesprzyjający w związku z podpisaniem przez Prezydenta RP ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym.

Tak było w ubiegłym roku

Od początku 2017 roku jedne z największych wzrostów na GPW w Warszawie należały do branży paliwowej. Sprzyjały temu takie czynniki, jak ograniczenie szarej strefy, wzrost gospodarczy i zwiększenie popytu na paliwo. Wprowadzenie nowych regulacji prawnych w postaci pakietu paliwowego, czyli nowelizacji ustaw o VAT i akcyzie, Prawa energetycznego i ustawy o zapasach paliw, przyniosło dynamiczny wzrost legalnej sprzedaży na tym rynku. Według Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, sektor wsparły też przystępne ceny paliw. Po trzech kwartałach konsumpcja oleju napędowego, benzyny i gazu LPG wzrosła o ponad 12 proc. r/r. Przy tym udział importu w segmencie zwiększył się z 31 proc. do 37 proc. Obliczono, że w ciągu 9 miesięcy 2017 roku na rynek trafiło prawie 2,6 mln m sześciennych paliw więcej, niż w tym samym okresie w 2016 roku.

- Miniony rok należał też do sektora bankowego. Według danych GUS-u, jego wynik finansowy netto za trzy pierwsze kwartały 2017 roku wyniósł 10,6 mld zł. Suma bilansowa wzrosła w skali roku o 5,2 proc. i wyniosła 1 752,3 mld zł. Wartość kredytów dla sektora niefinansowego zwiększyła się o 4,3 proc. do sumy 1 042,7 mld zł, a depozytów o 5,0 proc. czyli do kwoty 1 019,0 mld zł. Wynik działalności bankowej wyniósł 45,9 mld zł, tj. o 1,1 proc. więcej, niż w analogicznym okresie w 2016 roku. Z kolei, bilans z tytułu odsetek wzrósł o 10,9 proc. do poziomu 31,4 mld zł, a ten z tytułu opłat i prowizji zwiększył się o 8,8 proc. do 10,3 mld zł - mówi analityk Krzysztof Michrowski z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office.

Trudno nie zauważyć, że lokomotywą wzrostu sektora bankowego był PKO BP S.A. Jego udział w indeksie WIG-Banki przekroczył 37 proc. Uzyskany za 3 pierwsze kwartały 2017 roku wynik odsetkowy wyniósł 6 357 mln zł i był o 623 mln zł wyższy, niż rok wcześniej. Główną przyczyną tego stanu był wzrost portfela kredytów i papierów wartościowych, przy jednoczesnym spadku średniego kosztu finansowania.

- Jak podaje Związek Banków Polskich, w trzecim kwartale 2017 roku, łączna wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych wyniosła 10,95 mld zł. Liczba nowych kredytów była wyższa o 7,5 proc., niż rok wcześniej, a ich suma wzrosła o 13,2 proc. Według szacunków ZBP, do końca 2017 roku banki dały klientom ok. 200 tys. kredytów mieszkaniowych, które razem były warte ponad 40 mld zł. To jest najlepszy wynik od ponad 6 lat. Branży generalnie sprzyja dobra koniunktura gospodarcza - podkreśla Michrowski.

Sukcesy branży bankowej są oczywiście skorelowane ze wzrostami w sektorze deweloperskim. Niskie stopy procentowe to tańszy kredyt zarówno dla nich samych, jak i klientów bankowych zaciągających kredyty hipoteczne na zakup mieszkania na rynku pierwotnym. Ponadto dobrą sytuację na rynku nieruchomości wzmacniają m.in. takie czynniki, jak stabilny wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie i podwyżka wynagrodzeń. Według danych opublikowanych przez GUS, liczba pozwoleń na budowę uzyskanych przez deweloperów w ciągu trzech pierwszych kwartałów 2017 roku stanowiła aż 92,10 proc. pozwoleń z całego 2016 roku, liczba rozpoczętych budów - 93,05 proc., a suma wszystkich mieszkań oddanych do użytkowania to 77,04 proc. wyniku z roku poprzedzającego.

- To był też pomyślny rok dla sektora górniczego. Według danych Agencji Rozwoju Przemysłu, w ciągu trzech kwartałów polskie górnictwo węgla kamiennego wypracowało ponad 1,6 mld zł zysku netto. Kopalnie zwiększyły przychody o 22 proc., przy spadku produkcji o ok. 6 proc. Osiągnięte w tym roku przez branżę wskaźniki finansowe są najlepsze od kilku lat. Niemniej, zauważalny jest spadek wydobycia węgla o ponad 3 mln ton i obniżenie jego sprzedaży o ok. 4,8 mln ton, przy jednoczesnym wzroście o ponad 2 mln ton importu tego surowca. Dlatego drobni inwestorzy, zainteresowani tą branżą, powinni obserwować dalsze ceny węgla na świecie - doradza Krzysztof Michrowski.

Z kolei dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista z domu maklerskiego X-Trade Brokers, zwraca uwagę na globalną sytuację na rynkach. Rok 2017 na światowych giełdach był mieszany dla drobnych inwestorów. Szczególne rozczarowanie nastąpiło względem wyjątkowo dobrej koniunktury na Wall Street, gdzie indeksy niemal nieustannie pięły się na nowe maksima. Dlatego trzeba pamiętać o tym, że to, co dzieje się w Nowym Jorku nie zawsze przekłada się np. na wyniki w Warszawie. Tak jest już od kilku lat. Ekspert podkreśla też, że druga połowa roku była dużo słabsza dla większości spółek, zwłaszcza w przypadku tych mniejszych, które w zasadzie całkowicie oddały zyski z pierwszego półrocza.

- Polski drobny inwestor chcąc wyciągać wnioski z tego, co dzieje się na nowojorskiej giełdzie, czy też na innych rynkach, powinien sprawdzać dane historyczne. Może analizować to, jak konkretne wyniki były dotychczas ze sobą powiązane. Istotny jest związek wskaźników makroekonomicznych takich, jak m.in. wysokość stóp procentowych, kurs walutowy, poziom wykupienia lub wyprzedania rynku z wynikami i wyceną konkretnych sektorów czy spółek - podpowiada Krzysztof Michrowski.

W co inwestować?

Jeśli chodzi o branżę paliwową w Polsce, trudno będzie powtórzyć wyniki z lat 2016-2017. Drożejąca od czerwca 2017 roku ropa naftowa przynosi spadek zysków dla firm zajmujących się przetwórstwem, dystrybucją i sprzedażą produktów rafineryjnych. Drogie paliwo skłania kierowców do oszczędzania i negatywnie wpływa na przychody firm z tego sektora. Co więcej, pomimo znacznego ograniczenia szarej strefy na rynek wciąż trafiają pewne ilości produktów, od których nie zapłacono państwu należnych danin. Efekt pakietu paliwowego został już w dużej mierze zdyskontowany. Zatem dalsze wzrosty w tym sektorze będą zależeć przede wszystkim od czynników makroekonomicznych.

- Ustawa ograniczająca handel w niedzielę może jednak przyczynić się do wzrostu obrotów na stacjach paliw, ponieważ nie zostały one objęte zakazem. Można wręcz przypuszczać, że obrót towarami FMCG częściowo przeniesie się do punktów sprzedaży paliw płynnych, gdzie marże na tego typu produktach są bardzo wysokie. To oczywiście wygeneruje zyski spółek sektora paliwowego, do którego należą m.in. PKN ORLEN, LOTOS czy PGNiG. Dlatego, moim zdaniem, warto bacznie obserwować wyniki tej branży w 2018 roku - doradza Krzysztof Michrowski.

Rozpoczynający się rok może nie być aż tak udany dla sektora bankowego i deweloperskiego, jak miniony. Rosnące wynagrodzenia i nasilająca się presja inflacyjna są w stanie spowodować rewizję w polityce monetarnej RPP i podniesienie stóp procentowych już w 2018 roku. Mogłoby to mieć bezpośredni wpływ na spadek popytu na pieniądz, a co za tym idzie - na zmniejszenie akcji kredytowej banków oraz pogorszenie się jakości portfela kredytowego i zwiększenie strat na nieregularnych kredytach.

- Oba sektory, bankowy i deweloperski, nadal mogłyby być dobrymi rozwiązaniami inwestycyjnymi w przypadku utrzymania się dobrej koniunktury, umacniania się złotego i środowiska niskich stóp procentowych. Ale, wraz z sygnałami trwałego powrotu CPI powyżej 2 proc., w warunkach rosnących płac, a co za tym idzie presji inflacyjnej, w 2018 roku przewiduje się przynajmniej jedną podwyżkę stóp procentowych. W związku z tym, w obu ww. branżach, po okresie zwyżek w ciągu ostatnich 12 miesięcy, można spodziewać się spadku dynamiki wzrostów - ostrzega analityk z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office.

Należy jednak pamiętać o tym, że zyski w takich sektorach, jak bankowy, deweloperski, a także paliwowy, w dużej mierze zależą od poziomu konsumpcji. W ubiegłym roku napędzał ją m.in. program Rodzina 500 plus. Duże znaczenie miała też podwyżka płacy minimalnej. Jednak te czynniki już odniosły swój skutek. Do utrzymania obecnego wzrostu gospodarczego potrzebne jest zwiększenie stopy inwestycji. To z kolei wymaga odpowiednich warunków, czyli stabilnej sytuacji politycznej. Dopiero wtedy czekałby nas kolejny rok trendu wzrostowego w ww. branżach.

- Trzeba liczyć się z dużą zmiennością na rynku. Ewentualne korekty indeksów będzie można wykorzystywać jako okazję do zakupów we wszystkich sektorach. Dla drobnych inwestorów o dużej awersji do ryzyka wskazane będą obligacje skarbowe lub korporacyjne spółek Skarbu Państwa o zmiennym, odpornym na inflację, oprocentowaniu. W przypadku spadku dynamiki gospodarczej, względnie recesji, prawidłową reakcją będzie inwestowanie w spółki defensywne, np. z sektora spożywczego. W odwrotnej sytuacji, czyli przy wzroście produkcji dóbr i usług, największe stopy zwrotu przyniosłyby spółki cykliczne, tj. z branży finansowej czy deweloperskiej - wyjaśnia Michrowski.

Największe zagrożenia?

Zdaniem ekonomisty, prof. Witolda Orłowskiego, rektora Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie, wzrost gospodarczy w roku 2018 nie jest zagrożony. Niemniej, trzeba zwracać uwagę na wszelkie zmiany wprowadzane przez nowego premiera. Ma on pewien kredyt zaufania. Ale mógłby go stracić, jeśli nie przeprowadzi istotnych zmian w rządzie w styczniu 2018 roku, zgodnie ze swoimi zapowiedziami. Czas oczekiwania na decyzje jest teraz najtrudniejszy dla drobnych inwestorów i nie powinien się przedłużać. Natomiast fakt, że Mateusz Morawiecki wcześniej był związany z sektorem bankowym, nie ma specjalnego znaczenia. Zdaniem eksperta, liczy się to, że potrafi rozmawiać o biznesie w ogóle, nie tylko w Polsce, ale też na Zachodzie.

- W mojej opinii, niestabilna sytuacja polityczna stwarza największe ryzyko dla inwestycji. Chodzi przede wszystkim o nowe ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Ich wprowadzenie może mieć bardzo poważne skutki dla gospodarki. Komisja Europejska uruchomiła artykuł 7.1 traktatu Unii Europejskiej wobec Polski. Grożą nam sankcje, włącznie z pozbawieniem głosu w UE. A to już może poważnie skomplikować sytuację inwestorów, nawet tych najdrobniejszych - alarmuje Krzysztof Michrowski.

Należy też dodać, że ukaranie Polski może bezpośrednio poskutkować odpływem z rodzimego rynku kapitału zagranicznego, wzrostem deficytu budżetowego i długu publicznego. W związku z powyższym, mogłoby dojść do spadku wiarygodności kredytowej Polski. Istnieje też zagrożenie powtórzenia u nas sytuacji Grecji z lat 2009-2015.

Możliwe scenariusze

- Gdyby nastąpiło osłabienie złotego, w efekcie ww. czynników, oczywiście zyskałby na tym eksport. Wówczas warto by było inwestować w powiązane z nim przedsiębiorstwa. Wśród eksporterów notowanych na warszawskim parkiecie można wymienić m.in. spółki Skarbu Państwa. Należą do nich PKN Orlen, KGHM Polska Miedź, Grupa Lotos, JSW i PGNiG. Przeważający udział eksportu w przychodach wśród prywatnych przedsiębiorstw mają m.in. Asseco Poland - ponad 70 proc., ale również takie spółki, jak ABC Data, Inter Cars, CD Projekt RED - wymienia Krzysztof Michrowski.

Analogicznie, mocny złoty przyniósłby zyski importerom. Wówczas miałby korzystny wpływ na inflację. To również zapewniłoby dobre warunki do utrzymywania niskich stóp procentowych i łagodnej polityki pieniężnej. Nastałby więc korzystny klimat inwestycyjny, np. do lokowania kapitału w sektorze bankowym. Gdyby w przyszłym roku sytuacja polityczna w kraju okazała się w miarę stabilna, to na warszawskiej GPW wzrosłoby znaczenie sytuacji makroekonomicznej na świecie.

- Wygląda na to, że przynajmniej pierwsza połowa 2018 roku powinna przynieść kontynuację mocnego wzrostu światowej gospodarki. To mogłoby raz jeszcze zachęcić globalny kapitał do powrotu na rynki wschodzące. Jednak, moim zdaniem, przyszły rok będzie bardziej wyboisty w stosunku do minionego. Światowa hossa ma już niemal 9 lat, a w USA w tym roku nie było nawet korekty. Wyceny są bardzo wysokie, zaś banki centralne powoli zaczynają przykręcać kurki z pieniędzmi i podnosić stopy procentowe. To nie jest najlepsze środowisko dla rynków akcji, nawet w sytuacji mocnego światowego wzrostu - przewiduje dr Kwiecień.

Sygnały płynące z Fed wskazują na co najmniej dwie podwyżki stóp procentowych w USA w tym roku. Zacieśnianie polityki monetarnej ma w planach również Europejski Bank Centralny, informując kilka tygodni temu o powolnym wycofywaniu się ze stymulacji monetarnej. Zdaniem Krzysztofa Michrowskiego, drobny polski inwestor powinien zatem bacznie obserwować sytuację w strefie euro i za oceanem, a wzrosty rentowności długu traktować jako sygnał zapowiadający nasze spowolnienie gospodarcze.

- Warto zwrócić też uwagę na sytuację w Chinach, które od dawna stanowią globalne ryzyko. W latach 2015 i 2016 tamtejsze władze uciekły znad krawędzi kryzysu, mocno odkręcając kurek z kredytem. Teraz jednak, gdy prezydent Xi Jinping umocnił swoją pozycję, widać oznaki, że władze próbują uzdrowić system finansowy. To jednak nie będzie proste. Otwarcie mówi się o tym, że Chińczycy masowo fałszują dokumenty, żeby otrzymać wyższe kredyty na zakup nieruchomości, a to przecież do złudzenia przypomina kryzys subprime w USA sprzed 10 lat - ocenia ekspert z domu maklerskiego X-Trade Brokers.

Jak podsumowuje Krzysztof Michrowski, z uwagi na rozmiary chińskiej gospodarki, tamtejszy kryzys oznaczałby ogólnoświatową zapaść. Należy jednak wiedzieć o tym, że obecnie banki centralne nie dysponują takim zasobem środków do stymulowania gospodarki, jak 10 lat temu. Ewentualny wstrząs byłby więc dużo bardziej brzemienny w swych skutkach, niż ten z 2007 roku. Dlatego drobni inwestorzy, szczególnie w tym roku, powinni uważnie obserwować sytuację, nie tylko w kraju, ale również poza jego granicami.

MondayNews.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: indeks | pierwszy raz | Wall Street
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »