Kłoda dla inwestorów

NIK sprawdzi przekształcenia w chemii, ale dopiero w przyszłym roku. Czy to oznacza, że inwestorzy dostaną kosza?

Wiosną o kontrolę prywatyzacji chemii wnioskował Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu. Najwyższa Izba Kontroli odmówiła, tłumacząc się nawałem prac. Może to zrobić dopiero w przyszłym roku. I to może być kluczowa wiadomość dla Tarnowa, Kędzierzyna, Zachemu i Sarzyny - spółek, których po 80 proc. akcji miał sprzedać skarb państwa. Bo czy politycy - bez kontroli NIK - na to się odważą.

Pod ostrzałem

Pod koniec marca nabywcami czterech spółek zostali Ciech i niemiecki Petro Carbo Chem (PCC). Obaj inwestorzy nie mają jeszcze zgody rządu na finalizację transakcji, a PCC czeka dodatkowo na zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Umowa między Naftą a PCC wygasa na początku listopada tego roku, z kolei między NP a Ciechem z końcem grudnia 2006 r. Tymczasem NIK nie skończyła jeszcze kontroli samego procesu przygotowania spółek chemicznych do prywatyzacji, a zaledwie kilka dni temu zamknęła kontrolę sprzedaży spółki Silekol przez zarząd Kędzierzyna niemieckiej firmie Pfleiderer.

Reklama

Robią co muszą

Obecny zarząd Nafty ma pełną świadomość, że ciąży na nim obowiązek wywiązania się kontraktów prywatyzacyjnch, których nie był sygnatariuszem. Podpisali je bowiem Andrzej Madera, były prezes Nafty i Wojciech Lubiewa - Wieleżyński, były wiceprezes.

- Zastaliśmy już podpisane umowy i realizujemy je zgodnie z harmonogramem. Nie rozważamy jednak możliwości przedłużenia terminów ich obowiązywania, nie ma też sygnałów ze strony skarbu państwa na ten temat. Najważniejsze jest, by decyzje prywatyzacyjne były czytelne - twierdzi Artur Zawartko, wiceprezes Nafty Polskiej.

Jego zdaniem, za rok czy półtora inwestor mógłby zażdać innych warunków w umowach prywatyzacyjnych. Kondycja spółek nie jest już tak dobra jak przed rokiem. Nafta więc pilnuje swego. Artur Zawartko został przewodniczącym rady nadzorczej Sarzyny, którą kupił Ciech.

- Chodzi o wzmożenie nadzoru właścicielskiego nad spółką w okresie przejściowym, by zakłady były w należytym stanie - wyjaśnia Artur Zawartko.

Decyzja, byle szybko

Wojciech Lubiewa - Wieleżyński, obecny szef Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, jest zdania, że przedłużanie procesu prywatyzacji może skończyć się źle, szczególnie dla takich spółek jak Zachem czy Kędzierzyn, które potrzebują natychmiastowych inwestycji i wsparcia finansowego. Ale to nie wszystko.

- Rząd powinien wywiązać się z zapisów umów prywatyzacyjnych, inaczej narazi się na konieczność wypłaty odszkodowań dla inwestorów. Wszelkie zgody powinny być wydane w wyznaczonym terminie. Rząd ma prawo powiedzieć "nie", ale powinien to zrobić bez zbytecznej zwłoki, by móc rozpocząć jak najszybciej kolejne procedury - podkreśla Wojciech Lubiewa - Wieleżyński.

Do czasu zamknięcia tego wydania "PB", resort skarbu nie odpowiedział, czy oczekiwanie na kontrolę NIK oznaczać będzie wstrzymanie tego procesu - do czasu jej zakończenia.

Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: kłoda | inwestorzy | skarbu | NIK | kłody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »