M. Kiepas: W ostatnim kwartale roku GPW czekają spadki

Inwestujący na giełdzie nie mają co liczyć na wyższe ceny akcji - uważa Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets. WIG20 może spaść poniżej 1600 pkt, a dobrze sobie dotąd radzące indeksy średnich i małych spółek wytracą część dotychczasowych wzrostów.

- W IV kw. zanosi się na to, że zarówno największe spółki, jak i do tej pory dobrze spisujące się małe i średnie będą spadały - mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Marcin Kiepas, główny analityk easyMarkets. - Przy oczekiwanej dekoniunkturze na czołowych parkietach, niestety, polski rynek akcji nie może iść w przeciwną stronę. Słabo spisujący się do tej pory indeks WIG20 raczej czy nawet na pewno ruszy w dół, kierując się najpierw w kierunku czerwcowego minimum osiągniętego po głosowaniu w sprawie brexitu, a później może zejść nawet poniżej 1600 pkt i kierować się w kierunku poziomu 1500 punktów.

Reklama

Swoje tegoroczne szczyty WIG20 osiągnął pod koniec marca, dotykając pułapu 2000 pkt. Potem jednak rozpoczął się jego spadek, zwieńczony na początku lipca spadkiem poniżej 1700 pkt. I choć przez kolejnych pięć tygodni indeks nieco się dźwignął, to przed kolejną fazą spadkową poziomów z wiosny już nie osiągnął. Obecnie jest na poziomach najniższych od 2009 roku.

WIG20 obarczony jest jednak silnym udziałem sektora bankowego obciążonego podatkiem od aktywów (pięć banków i PZU), sektora energetycznego oraz KGHM-u. Znacznie lepiej radziły sobie w ostatnim roku spółki średnie i małe: przez 12 miesięcy mWIG40 wzrósł o ponad 9 proc., zaś sWIG80 o niemal 8 proc., przy czym największy wzrost dokonał się w ostatnich trzech miesiącach. Zdaniem Marcina Kiepasa nie ma jednak co liczyć na kontynuację pozytywnego trendu w końcówce roku.

- Co więcej, dobrze do tej pory spisujące się małe i średnie spółki po tych kilku miesiącach takiego mocnego trendu wzrostowego również mogą się zacząć korygować, podążając w kierunku wyznaczonym przez światowe giełdy - przewiduje. - Siłą rzeczy taka dekoniunktura na rynkach globalnych, u źródeł której przecież będzie leżała obawa czy strach przed konsekwencjami podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, też przełoży się negatywnie na notowania złotego. Oczekuję, że złoty w relacji do euro, dolara i franka szwajcarskiego pozostanie słaby. Jedynym wyjątkiem będzie para złoty-funt, co wynika z oczekiwanego dalszego osłabienia funta na arenie światowej.

Oczekiwanie na drugą podwyżkę stóp za oceanem trwa już niemal rok. Pierwszej po niemal dekadzie Fed dokonał w grudniu ub.r. i rynek spodziewa się kolejnej w nadchodzącym grudniu. Zacieśnienie polityki pieniężnej, a nawet samo oczekiwanie na nie powoduje umocnienie dolara i spadek indeksów giełdowych. Przewidywany dalszy odwrót inwestorów zagranicznych z GPW spowoduje brak zapotrzebowania na złote, co osłabi polską walutę.

- Wyprzedaże też poniekąd będą konsekwencją, natomiast za osłabieniem złotego będą stały z jednej strony czynniki globalne, czyli wspomniany strach przed podwyżkami stóp procentowych, wzrost awersji do ryzyka na rynkach globalnych, z drugiej natomiast zmniejszające się oczekiwania co do wyników polskiej gospodarki - tłumaczy główny analityk easyMarkets. - W sytuacji, kiedy inwestycje mocno tąpnęły i wobec braku przesłanek do ich momentalnego odbicia wydaje się, że wzrost gospodarczy jeszcze przez kilka kwartałów będzie rozczarowywał analityków, powodując presję na wyprzedaż czy sprzedaż polskiej waluty. Stąd też w końcówce roku za euro możemy płacić w okolicach 4,40, dolar ma szansę wrócić do 4 zł, natomiast notowania franka powinny się ukształtować lekko powyżej 4 zł.

Źródło informacji

Newseria Inwestor
Dowiedz się więcej na temat: notowania | inwestowanie | spółki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »