Miesiąc pod znakiem wysokiej zmienności

Rynek krajowy; wysoka zmienność na rynku złotego: Maj upłynął pod znakiem bardzo wysokiej zmienności na polskim rynku walutowym. Amplituda wahań kursu EUR/PLN wyniosła prawie 35 groszy - a notowania tej pary poruszały się pomiędzy poziomami 3,9000 i 4,2400.

Rynek krajowy; wysoka zmienność na rynku złotego: Maj upłynął pod znakiem bardzo wysokiej zmienności na polskim rynku walutowym. Amplituda wahań kursu EUR/PLN wyniosła prawie 35 groszy - a notowania tej pary poruszały się pomiędzy poziomami 3,9000 i 4,2400.

W pierwszych dniach miesiąca EUR/PLN przebił linię trendu spadkowego, jaka rysowała się na wykresie od lutego 2009 r. W notowaniach USD/PLN z kolei od początku miesiąca zaczęła rysować się linia średnioterminowego trendu wzrostowego, który był kontynuowany na początku czerwca. Za ruchami na rynku walutowym stały zmienne nastroje na światowych giełdach, które podlegały wahaniom głównie pod wpływem informacji dotyczących kondycji finansowo ? gospodarczej Eurolandu.

Polska waluta pod wpływem nastrojów na światowych giełdach

Złoty przez cały miesiąc podążał za nastrojami na światowych giełdach. Te z kolei z przerwami znajdowały się pod wpływem informacji, napływających ze strefy euro. Inwestorzy ewidentnie szukali pretekstu do odreagowania, trwających od lutego zeszłego roku wzrostów. Kolejne informacje z eurolandu o planach naprawy finansów publicznych, czy pakietach pomocowych, były interpretowane negatywnie, jako zagrożenie dla wzrostu gospodarczego w strefie euro. Oliwy do ognia dodawały informacje o restrykcjach rynkowych wprowadzanych przez niektóre kraje, by ukrócić spekulacje, czy też komentarze Europejskiego Banku Centralnego o możliwych problemach sektora finansowego eurolandu.

Reklama

Tak długo, jak kłopoty najsłabszych gospodarek eurolandu nie wpływały na giełdy, złoty pozostawał silny. W momencie, w którym inwestorzy postanowili wykorzystać, napływające ze strefy euro negatywne informacje do wyprzedaży bardziej ryzykownych aktywów, polska waluta zaczęła dynamicznie tracić na wartości. Deprecjację złotego hamowały okresy chwilowej poprawy nastrojów na parkietach.

Silny spadek notowań EUR/PLN z powrotem do poziomu 3,9500 w drugiej połowie maja, oprócz polepszenia nastrojów na światowych giełdach, wsparła również kolejna bardzo udana aukcja krajowych obligacji oraz zakończony sukcesem debiut polskiego giganta ubezpieczeniowego PZU. Akcje spółki wzrosły na zakończenie pierwszej sesji o ponad 15%. W czasie aukcji obligacji, która odbyła się 12 maja, popyt jak zwykle zdecydowanie przekroczył podaż ? tym razem zainteresowanie było 2,5-krotnie wyższe od oferty.

Pogłoski o interwencjach walutowych na rynku złotego

Kolejne fale osłabienia złotego rodziły spekulacje o możliwych interwencjach walutowych. Żadna z pogłosek nie została jednak oficjalnie potwierdzona. Ministerstwo Finansów przyznało jedynie, iż wysokie poziomy notowań EUR/PLN są wykorzystywane do wymiany euro, otrzymanych w ramach funduszy unijnych. W drugiej połowie maja prezes Banku Gospodarstwa Krajowego poinformował natomiast, iż bank jest aktywny na rynku złotego już od dłuższego czasu.

Nie należy jednak oczekiwać, iż polskie władze gospodarcze, czy monetarne będą interweniować każdorazowo w momencie silnego osłabienia krajowej waluty. Złoty znajduje się w systemie kursów płynnych, a to wyklucza częste interwencje. Ingerencja w rynek walutowy może mieć jednak miejsce w momencie na tyle silnego wzrostu zmienności PLN, iż mogłoby to zaszkodzić stabilności polskiej gospodarki.

Dane makro bez wpływu na notowania złotego

Dane, jakie napłynęły w maju na krajowy rynek nie wywarły większego wpływu na zachowanie inwestorów. Nie odbiegały one znacząco od prognoz, czego efektem była słaba reakcja. Nawet jednak jeśli zdecydowanie różniłyby się one od oczekiwań, i tak najprawdopodobniej nie wywarłyby większego wpływu na notowania polskiej waluty ? złoty zazwyczaj silniej reaguje na wydarzenia na światowych rynkach, niż na lokalne czynniki.

W ostatnich tygodniach poznaliśmy m.in. saldo na rachunku obrotów bieżących za marzec. Wykazało ono deficyt wielkości 559 mln euro, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie -513 mln euro. Mieszaną wymowę miały dane z krajowego sektora przedsiębiorstw. Przeciętna płaca w kwietniu wzrosła o 3,2% r/r, w porównaniu z oczekiwaniami na poziomie 4,0% r/r. Lepiej od prognoz zaprezentowały się natomiast dane o zatrudnieniu ? nie zmieniło się ono w porównaniu z kwietniem 2009r., przewidywano natomiast niewielki spadek na poziomie 0,2% r/r. Bezrobocie zanotowało w kwietniu ponowny spadek do 12,3%, prognozowano natomiast zniżkę do 12,6%.

Pozytywną wymowę miały dane o produkcji przemysłowej ? wzrosła ona o 9,9% r/r, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 10,1% r/r. Rozczarowała natomiast sprzedaż detaliczna, notując w kwietniu spadek o 1,6% r/r, przy oczekiwanym wzroście o 4,5% r/r.

Wybór prof. Marka Belki na kandydata na stanowisko prezesa NBP

Rynek ze spokojem przyjął nominację prof. M. Belki na kandydata na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego. Bez względu na nastawienie polityków do tej kandydatury, dla rynków nominacja ta jest bardzo dobrą informacją. Prof. Belka jest odbierany jako doświadczony ekonomista, cieszący się sporym uznaniem na arenie międzynarodowej. Pełnił on zarówno funkcje ministra finansów i premiera, jak również działał w Banku Światowym oraz Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Był również członkiem Tymczasowych Władz Koalicyjnych Iraku, odpowiedzialnym za reformę walutową oraz sektora bankowego w tym kraju. Jego wypowiedzi odbierane są przez uczestników rynku jako wyważone i pragmatyczne. Ponieważ nie jest on związany z żadną z opcji politycznych, przeważających obecnie w parlamencie, jest szansa, iż może on pełnić rolę stabilizującą w sporach pomiędzy osobami z różnych środowisk politycznych, zasiadającymi w instytucjach odpowiedzialnych za politykę monetarną i gospodarczą w naszym kraju.

Rynek zagraniczny; spadek EUR/USD na fali ciągłych obaw o sytuację fiskalną w strefie euro

Maj upłynął pod znakiem kontynuacji spadku kursu EUR/USD. Euro w tym okresie osłabiło się względem dolara o ponad 8%. Europejska waluta traciła na fali narastających obaw o kondycję fiskalną strefy euro. Negatywnych nastrojów wokół euro nie były w stanie trwale zmniejszyć pakiety pomocowe ? najpierw dla Grecji, a następnie dla całego eurolandu. Powrotu zaufania nie przyniosły również plany takich państw jak Grecja, Portugalia i Hiszpania nakierowane na zdecydowane ograniczenie deficytu budżetowego. Inwestorzy postrzegali te plany przede wszystkim przez pryzmat tego, iż mogą one negatywnie wpłynąć na tempo ożywienia w europejskiej gospodarce. Pozytywnej reakcji należy oczekiwać dopiero wtedy, gdy zaczną być dostrzegalne efekty wspomnianych działań. Na te przyjdzie nam z pewnością poczekać jeszcze przynajmniej kilka miesięcy.

Mimo że od grudnia ubiegłego roku kurs EUR/USD spadł już o ponad 20% europejskie władze monetarne wciąż nie decydują się na interwencję na rynku walutowym. Przedstawiciele tych władz wielokrotnie podkreślali, że nie martwi ich obecny poziom wartości euro względem dolara, który mieści się w historycznym paśmie wahań, a jedynie tempo w jakim dokonuje się spadek. Tego typu słowa należy traktować jako przyzwolenie na stopniową zniżkę kursu eurodolara w dłuższym terminie, bowiem wciąż znajduje się on daleko od historycznych minimów. W krótszym okresie, jeśli miałby miejsce dalszy gwałtowny spadek, aktywność europejskich władz monetarnych na rynku może wzrosnąć.

Druga fala kryzysu?

W momencie gdy władze największych państw w drugiej połowie 2008 r. ratowały swoje gospodarki przed poważnym kryzysem finansowym, wiele mówiło się o tym, że następny kryzys jaki nastąpi, będzie kryzysem zadłużenia, bowiem działania ratunkowe były wyjątkowo kosztowne. Jako kraj, który miał najsilniej odczuć negatywne skutki tych działań wskazywano Stany Zjednoczone. Tymczasem w maju obserwowaliśmy spadek zaufania wobec krajów europejskich (wywołany obawami o kondycję fiskalną), które w czasie ostatnich zawirowań rynkowych były stosunkowo powściągliwe przy udzielaniu wsparcia. Rodzi to pytanie, czy obecne wydarzenia rynkowe stanowią wstęp do kolejnego światowego kryzysu na miarę ostatniego, czy są to jedynie tymczasowe zawirowania, które dzięki dyscyplinie fiskalnej zostaną w ciągu najbliższych kwartałów zneutralizowane.

Zachowanie notowań wielu aktywów w maju było bardzo zbliżone do tego, co obserwowaliśmy, gdy rozwijał się poprzedni kryzys. By daleko nie szukać, wystarczy spojrzeć na notowania złotego, który ostatni raz tak gwałtownie tracił na wartości właśnie w drugiej połowie 2008 r. i na początku 2009 r. Oznacza to, że zachowanie rynku sugeruje możliwość wystąpienie drugiej fali kryzysu. Z drugiej strony jednak należy pamiętać, że podstawy fundamentalne tamtych wydarzeń i obecnych są zdecydowanie różne. Wtedy mieliśmy do czynienia z wysoko zlewarowanymi instrumentami, stworzonymi na bazie niewiele wartych aktywów, których wartość rosła w czasie kilkuletniej hossy. Obecnie problem tworzy kryzys wiary inwestorów w o wiele bardziej wiarygodne instrumenty - obligacje emitowane przez europejskie państwa. Jeśli tylko nie będziemy mieli do czynienia z samospełniającą się prognozą, tzn. jeśli ucieczka inwestorów od papierów dłużnych tych krajów spowodowana obawami związanymi z problemami fiskalnymi, nie doprowadzi do znaczącego zwiększenia się tych problemów, kryzys na miarę ostatniego prawdopodobnie się nie powtórzy. Będziemy mieli raczej do czynienia z wydłużonym osłabieniem europejskiej gospodarki, która by przywrócić zaufanie inwestorów, będzie musiała przeprowadzić głębokie reformy finansów publicznych. W takiej sytuacji obecne wydarzenia okażą się jedynie gwałtowną korektą w powracającym ożywieniu, która przez pewien czas będzie zniechęcać inwestorów do znacznego eksponowania się na ryzyko. Zagrożenie większym kryzysem wystąpi dopiero wtedy, gdy inwestorzy zaczną odwracać się od papierów dłużnych innych gospodarek z wysokim deficytem, takich jak Wielka Brytania, czy też Stany Zjednoczone. Jak na razie jednak takiego zjawiska nie obserwujemy. Co więcej w momentach wzrostu awersji do ryzyka na światowych rynkach inwestorzy nawet decydują się na ucieczkę w amerykańskie obligacje, co oznacza, że wciąż traktują je jako bezpieczne.

Polityka pieniężna w strefie euro i w USA a kurs EUR/USD

Problemy fiskalne takich państw, jak Grecja, Portugalia, czy też Hiszpania zdecydowanie oddaliły perspektywę podwyżek stóp procentowych w strefie euro. W bieżącym roku może być trudno o zacieśnienie polityki pieniężnej w eurolandzie. Jednak perspektywa podwyżek stóp w USA również nie jest zbyt bliska. Co prawda ostatnio wśród władz monetarnych tego kraju pojawiły się pierwsze głosy, że być może należałoby podnieść koszt pieniądza wcześniej, niż dotychczas sądzono, jednak uczestnicy rynku wciąż zbytnio nie wierzą w tego typu wypowiedzi. Prawdopodobieństwo zacieśnienia polityki pieniężnej jeszcze w bieżącym roku oceniają oni za niższe niż 50%. Jak na razie amerykański Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) powtarza stwierdzenia, iż stopy powinny pozostawać na niskim poziomie przez dłuższy czas. Niewykluczone jednak, że FOMC wcześniej niż ECB podniesie stopy, na co pozwoli mu lepszy stan gospodarki.

Wzrost awersji do ryzyka zaszkodził dolarowi australijskiemu

W maju dolar australijski tracił na wartości na fali znacznego wzrostu awersji do ryzyka na światowych rynkach. Inwestorzy zamykali ryzykowne transakcje oparte o carry trade w ramach których nabywali właśnie m.in. australijską walutę. Doprowadziło to do wybicia się kursu AUD/USD z kilkumiesięcznego kanału wahań. Dotarł on do poziomu najniższego od lipca 2009 r. (0,8065).

Czynnikiem, który również negatywnie wpływał na notowania dolara australijskiego w ostatnich tygodniach było złagodzenie nastawienia do polityki pieniężnej władz monetarnych Australii. Co prawda jeszcze na początku maja zdecydowały się one na podwyżkę stóp, jednak już w pierwszych dniach czerwca pozostawiły je bez zmian. W krótkim terminie o zacieśnienie polityki pieniężnej może być tam dość trudne. Fakt ten przemawia na niekorzyść dolara australijskiego.

Wzrost zmienności w notowaniach EUR/CHF

Maj przyniósł wzrost zmienności w notowaniach EUR/CHF. Wobec znacznego spadku wartości euro względem dolara i innych głównych walut, szwajcarski bank centralny (SNB) nie mógł już dłużej ograniczać wahań kursu EUR/CHF. Pozwolił on na umocnienie franka względem europejskiej waluty, co sprawiło, że eurofrank ustanowił nowe historyczne minima (w pobliżu 1,4000). W drugiej połowie maja, kiedy w notowaniach EUR/USD obserwowaliśmy chwilowe odreagowanie, SNB prawdopodobnie przystąpił do próby osłabienia szwajcarskiej waluty, działań tych jednak zaniechał, gdy eurodolar powrócił do spadków. Początek czerwca przyniósł zniżkę pary EUR/CHF na poziomy niższe niż w maju (okolice 1,3800). Dopóki w notowaniach EUR/USD utrzymywać się będzie silny trend spadkowy, w ślad za nim powinien podążać kurs euro względem franka.

Spadki na światowych giełdach

W maju na światowych giełdach miało miejsce silne odreagowanie ostatnich wzrostów. Ze względu na niepewność odnośnie dalszego rozwoju wydarzeń w strefie euro inwestorzy pozbywali się ryzykowniejszych aktywów. Główne światowe indeksy giełdowe przebiły 200-sesyjną średnią ruchomą, co można potraktować jako sygnał do większych spadków. Do jego potwierdzenia niezbędne jest jednak jeszcze przebicie dołków z lutowej korekty spadkowej. Dołki te są obecnie testowane.

Departament analiz

Sprawdź bieżące notowania indeksów światowych

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: notowania | kryzys | strefy | złoty | inwestorzy | waluty | waluta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »