Rynki wciąż pod presją

Warszawscy inwestorzy nie byli w stanie przystąpić do odrabiania strat z poprzedniego tygodnia. Nieśmiałe próby nie powiodły się wobec kiepskich nastrojów na europejskich parkietach.

Warszawscy inwestorzy nie byli w stanie przystąpić do odrabiania strat z poprzedniego tygodnia. Nieśmiałe próby nie powiodły się wobec kiepskich nastrojów na europejskich parkietach.

Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie przyniosła huśtawkę nastrojów. Inwestorzy nie byli w stanie zdobyć się na bardziej zdecydowane działania. W efekcie aż do wczesnego popołudnia indeksy na przemian raz nieznacznie rosły, raz spadały. Kierunek ruchu zmieniał się mniej więcej co godzinę. Wahania nie były zbyt wielkie. Indeks największych spółek przez większą część dnia poruszał się w wąskim przedziale 2646-2667 punktów. Pozostałe wskaźniki zachowywały się bardzo podobnie.

W gronie największych spółek liederami wzrostów były akcje BRE Banku, zwyżkujące momentami o 2,5 proc. Po ponad 1 proc. w górę szły także waloty Asseco, PGE i KGHM. Po południu jednak nastawienie inwestorów do miedziowego kombinatu uległo zmianie i jego papiery znalazły się minimalnie pod kreską. O wiele szybciej i bardziej dynamicznie zwiększały się spadki akcji Pekao i PKO. Wczesnym popołudniem przekraczały 1,5 proc. Nienajlepiej też zachowywały się akcje Telekomunikacji Polskiej. Wciąż utrzymują się duże obroty walorami PZU, jednak zmiany kursu były dziś niewielkie.

Reklama

Po południu podaż zaczęła coraz mocniej przyciskać, w ślad za pogarszającymi się nastrojami na głównych giełdach europejskich. Zwyżkujące rano po około 0,8 proc. wskaźniki w Paryżu, Frankfurcie i Londynie systematycznie traciły na wartości. Dość wiernie podążały one za zniżkującymi notowaniami kontraktów na amerykańskie indeksy. Po południu wszystkie europejskie giełdy znajdowały się już pod kreską.

Choć można się było spodziewać, że zgoda Irlandii na skorzystanie z międzynarodowej pomocy finansowej przyniesie inwestorom pewną ulgę, to właśnie giełdy państw najbardziej zagrożonych kłopotami zniżkowały najmocniej. Indeks w Atenach tracił 3 proc., niewiele ustępowały mu Madryt i Ryga. We Włoszech i Turcji zniżki przekraczały 1,5 proc. a w samej Irlandii indeks spadał o ponad 1 proc. Agencja Moody's przestrzegła, że pomoc zwiększy obciążenie Irlandii długiem i zapowiedziała znaczące obniżenie jej oceny ratingowej. Do tego doszła jeszcze wypowiedź Jean-Claude'a Juncker'a, który przyznał, że istnieje zagrożenie spekulacyjnym atakiem na rynku obligacji Portugalii i Hiszpanii.

Początek notowań na Wall Street przyniósł niewielkie, sięgające 0,5 proc. spadki indeksów. Późniejsze zmniejszenie skali zniżki ośmieliło naszych inwestorów i w końcówce notowań wskaźniki znów wyszły na plus. Po końcowym fixingu jednak WIG20 spadł o 0,38 proc., WIG o 0,23 proc., a mWIG40 wyszedł na zero. Jedynie wskaźnik najmniejszych firm wzrósł o 0,34 proc. Obroty wyniosły 2,1 mld zł.

Roman Przasnyski, Open Finance

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: Pod presją | presja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »