Te rynki mają prawdziwy potencjał

Po nerwowym początku roku, w końcówce stycznia nad polskim i tureckim rynkiem akcji wzeszło słońce. Korzystne warunki inwestycyjne utrzymują się w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej, a sprzyjające są także prognozy na dalszą część roku. To dobry czas dla funduszy akcji Nowej Europy.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2015

Co najmniej kilka przesłanek przemawia za tym, że to właśnie strategia akcyjna pozwalająca na dynamiczne przenoszenie aktywów pomiędzy poszczególnymi giełdami Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. polską i turecką, ma szansę przynieść atrakcyjną stopę zwrotu inwestorom akceptującym wysokie ryzyko.

Europa Zachodnia i Środkowo-Wschodnia: nieoczekiwana zmiana miejsc

Obecny potencjał nie tylko polskiego, ale i tureckiego rynku akcji należy ocenić przez pryzmat minionego roku. Wówczas Polska i Turcja były omijane przez inwestorów zagranicznych w myśl zasady: "po co inwestować na rynku, na którym istnieje ryzyko polityczne, a ceny akcji nie są zbyt atrakcyjne, skoro mamy sensowną alternatywę?". Dlatego też kapitał płynął szerokim strumieniem do Europy Zachodniej, gdzie przynajmniej do czasu nie istniały istotne ryzyka, a wcale nie było drożej.

Reklama

Od tamtej pory wiele się zmieniło, a na horyzoncie pojawiło się ryzyko związane ze spowolnieniem w Chinach, Brexitem, problemem imigrantów oraz kłopotami banków - włoskich, hiszpańskich, a nawet niemieckiego Deutsche Banku. Tymczasem w Polsce i Turcji żadne nowe zagrożenia się nie pojawiły.

Co więcej, część czynników ryzyka wygasła, a prawdopodobieństwo realizacji niektórych z nich (w Polsce chociażby reformy OFE jeszcze w tym roku oraz przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich) istotnie zmalało. Niektórzy co prawda zwracają uwagę na zagrożenie związane z zamachami terrorystycznymi w Turcji, ale jest ono przez inwestorów ignorowane i nie widać jego wpływu na ceny tureckich aktywów.

Polska pokazuje siłę

Na ten krajobraz nakładają się relatywnie dobra sytuacja makroekonomiczna Polski, silne fundamenty spółek oraz całkiem atrakcyjny poziom cen akcji spółek notowanych na GPW. Warto też wspomnieć o możliwych impulsach fiskalnych w postaci programu "Rodzina 500 plus", które mogą się pojawić w Polsce w tym i następnym roku.

W naszej ocenie większość środków pochodząca z tego programu (szacuje się, że w tym roku rząd wyda na wsparcie rodzin ok. 17 mld zł) zostanie skonsumowana, co powinno wspierać dynamikę polskiego PKB. Jednocześnie ryzyko polityczne, a także ryzyko związane z poszczególnymi sektorami (głównie bankowym, energetycznym i wydobywczym) wciąż istnieją. Dlatego do inwestycji na warszawskim parkiecie należy podchodzić bardzo selektywnie.

Turcja ponownie przyciąga inwestorów

Pozytywnie przedstawia się również sytuacja w Turcji, gdzie - podobnie jak w Polsce - 2015 r. był zdominowany przez czynnik polityczny. Na szczęście to przeszłość. Wynik listopadowych wyborów parlamentarnych, kluczowych dla tureckiej gospodarki, został dobrze odebrany przez inwestorów, jako że daje szansę na reformy stymulujące rozwój gospodarczy w następnych okresach.

Można wskazać na co najmniej kilka innych argumentów przemawiających za potencjałem tureckiego rynku. Po pierwsze, Turcja jest importerem surowców, których ceny (pomimo ostatnich wzrostów) nadal są relatywnie niskie, a to korzystnie wpływa na gospodarkę turecką.

Po drugie, ostatnia decyzja Fedu spowodowała istotne osłabienie się dolara, co obniżyło koszt obsługi zadłużenia tureckich spółek. Po trzecie, coraz niższe (wręcz bliskie zeru) jest prawdopodobieństwo zaplanowanych na ten rok podwyżek stóp procentowych w USA.

Wynika to m.in. z cen ropy naftowej, braku presji inflacyjnej, wolniejszego wzrostu gospodarczego na świecie i luźnej polityki monetarnej w strefie euro. Warto również wspomnieć o atrakcyjnych stopach dywidendy tureckich przedsiębiorstw.

* Gospodarki krajów tzw. Nowej Europy - do nich zaliczane są m.in. Turcja, Rosja, Czechy, a także Polska.

...........................................

ING Bank : Krystalizuje się układ sił w nowej RPP! Ostatnie wypowiedzi członków RPP - zarówno przedstawicieli bardziej łagodnego skrzydła, jak i członków o bardziej umiarkowanych poglądach. Eryk Łon wskazał, że obecna polityka pieniężna znajduje swoje uzasadnienia, natomiast RPP poza realizacją strategii BCI patrzy także na wzrost PKB. W swoich wypowiedziach bardziej agresywny był Jerzy Żyżyński, który wskazywał na konieczność stymulowania wzrostu oraz poszukiwania głębszego impulsu w stosunku do konwencjonalnych obniżek stóp procentowych. Jerzy Żyżyński do niedawna był posłem i temu przypisujemy jego znacznie mniej technokratyczne podejście niż prezentują inni członkowie RPP. W jego wypowiedzi można zauważyć dużą chęć do wyręczania rządu przez bank centralny. Doświadczenia innych krajów pokazują jednak, że stymulowanie wzrostu gospodarczego przez bank centralny daje raczej efekt krótkoterminowy (i w pewnych warunkach jest do zaakceptowania) a główny ciężar reform zapewniających wysoki wzrost gospodarczy leży jednak po stronie rządu. W odmiennym tonie wypowiadali się Jerzy Osiatyński oraz Łukasz Hardt. Pierwszy z członków wskazał, że w nie jest zwolennikiem wprowadzania ujemnego oprocentowania. Z kolei Łukasz Hardt powtórzył swoje wcześniejsze argumenty przeciw obniżaniu stóp procentowych tj. 1) brak wpływu na inflacje importowaną, 2) ryzyko dla sektora finansowego, 3) niewielki impuls dla wzrostu wynikający z obniżek.
Informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | Polska | Turcja | rynki wschodzące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »