TP zmierza starą ścieżką
Z nowej strategii wynika, że największy polski telekom jest skazany na kontynuację. To za mało, gdy UKE dba o rozwój konkurencji. Jedyną istotną nowością jest ekspozycja Wirtualnej Polski. Wszystko sprowadza się do żmudnego zasypywania topniejących przychodów.
Za niespełna 2 tygodnie Maciej Witucki, szef Telekomunikacji Polskiej, przedstawi strategię rozwoju telekomu na najbliższe lata. Dotarliśmy do osób, które nad nią pracowały i poznaliśmy jej główne założenia. Prezes nie zaskoczy rynku - zapowie dalszą integrację grupy i cięcie kosztów. Konkurenci mówią już o niej jako o "strategii kontynuacji", TP oficjalnie nie mówi praktycznie nic.
- Nowa strategia oraz struktura mają na celu zwiększenie konkurencyjności narodowego operatora - zapowiada enigmatycznie Jacek Kalinowski, rzecznik Grupy TP.
Menedżerowie telekomu przekonują, że ogłoszenie nowej strategii to w istocie tylko wydarzenie medialne. Proces integracji grupy został zapoczątkowany przez Marka Józefiaka, byłego szefa TP. Novum będzie ekspozycja Wirtualnej Polski jako jednego z trzech filarów grupy i przedstawienie licznych synergii sprzedażowych i kosztowych.
Telekom chce chronić swoje przychody przede wszystkim dalszymi inwestycjami w usługi dostępu do internetu oraz telefonię komórkową. Te działania mają zrównoważyć w kolejnych latach spadek przychodów i odpływ klientów telefonii stacjonarnej. Problem w tym, że realizację strategicznych planów TP zakłóca działanie Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), który pod rządami Anny Streżyńskiej skutecznie liberalizuje rynek. Długofalowe finansowe plany narodowego telekomu można dziś jednak uznać za wirtualne. W kolejnym roku pojawi się co najmniej kilkunastu nowych dostawców szerokopasmego internetu i kilku operatorów wirtualnych. Ceny usług spadną znów o kolejne kilkanaście procent.
- Usługi telefonii komórkowej i dostępu do internetu nie są w stanie zahamować spadku przychodów w krótkim okresie. Strategia powinna jednak pokazać, kiedy te usługi zrównoważą utratę przychodów z telefonii stacjonarnej i jak telekom poradzi sobie z rezultatami liberalizacji rynku - mówi Paweł Puchalski, analityk DM BZWBK.
Analitycy podkreślają, że okres dynamicznych wzrostów przychodów w telefonii komórkowej już się skończył. Penetracja będzie nadal rosła, ale przychody za 2-3 lata zaczną się kurczyć. Świetlane perspektywy ma za to usługa dostępu do internetu. Tyle że w ubiegłym roku stanowiły one jedynie 11 proc. przychodów operatora, dodatkowo agresywna polityka cenowa Netii niekorzystnie wpływa na marżę usług szerokopasmowych.
Marcin Kuśmierz
Więcej w PB i w pb.pl