Wina nie tylko do picia

O tym, że wino w odpowiedniej ilości ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie, wiedzą chyba wszyscy. Natomiast mniej osób jest świadomych tego, że wino może mieć również znakomity wpływ na nasze portfele.

Większość Polaków zdaje sobie sprawę, że wino w odpowiedniej ilości świetnie wpływa na zdrowie. Znany jest nam również paradoks kuchni francuskiej. W wielu rejonach tego kraju, mimo wyjątkowo ciężkiej i tłustej kuchni, okres ludzkiego życia jest niebywale długi. Eliksirem długowieczności szczęśliwych mieszkańców Francji, niwelującym zgubne skutki ich diety, jest właśnie wino. Fakt ten jest powszechnie znany. Mniej osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że wino może uleczyć również nasze portfele i zneutralizować konsekwencje zawirowań na rynkach finansowych.

Reklama

Jak inwestuje się w wino?

Wine banking, bo tak nazywa się ta forma lokowania kapitału, polega na zakupie określonej liczby fizycznie istniejących skrzynek danego trunku i ich przechowywaniu w profesjonalnych warunkach do momentu sprzedaży. Oczywiście nie wszystkie wina można wykorzystać w tym celu. Trzon portfeli inwestycyjnych na całym świecie tworzą najlepsze wina z Bordeaux, które możemy odnaleźć w słynnej klasyfikacji win tego regionu. Wśród nich można wymienić takie ikony, jak: Pontet Canet, Duhart Milon czy Latour. Uzupełnieniem portfeli mogą być nieliczne trunki pochodzące z Burgundii, Włoch (szczególnie supertoscany) czy Nowego Świata, takie jak Penfolds czy Opus One. Wszystkie łączyć musi najwyższa jakość, potencjał dojrzewania, ograniczona podaż oraz ekskluzywność. Są to rzadkie trunki, które goszczą w menu topowych restauracji, hoteli czy piwnicach bogatych kolekcjonerów.

Dlaczego takie wina drożeją? Mechanizm jest dość prosty i dla miłośników win oczywisty. Co roku winnice wypuszczają ograniczoną liczbę butelek danego wina i nie ma fizycznej możliwości ich późniejszego "doprodukowania". Z biegiem czasu, w wyniku bieżącej konsumpcji, ich liczba się zmniejsza. W związku z tym osoby poszukujące konkretnego wina z konkretnego rocznika muszą przeznaczać na ten cel coraz to większe kwoty. Na tym prostym mechanizmie zarabiają inwestorzy, którzy postanawiają zakupić określoną liczbę skrzynek wina i ją przetrzymać. Nie bez znaczenia jest również to, że wina te z biegiem lat osiągają pełnię swych walorów, co nie pozostaje bez wpływu na ich cenę.

Zyskowne leżakowanie

Z uwagi na to, że kupujemy fizycznie istniejący, ekskluzywny towar, jest to inwestycja z założenia długookresowa. Jej rekomendowany okres to min. 5 lat. W tym czasie można osiągać zadowalające stopy zwrotu i to mimo okresowych spadków cen, które mogą mieć miejsce, jak na każdym innym rynku. Średnia stopa zwrotu dla takiej 5-letniej inwestycji, liczona na podstawie indeksu Liv-ex Investables prowadzonego przez londyńską giełdę wina, to 114 proc. Co ważne jest to średnia z ostatnich 25 lat. W celu zwiększenia bezpieczeństwa inwestycji do portfeli zawsze kupuje się kilka skrzynek różnych win, a ich przechowywanie zleca wyspecjalizowanym magazynom (angielskim skarbcom win) oraz ubezpiecza na wypadek uszkodzenia. Dodatkowym atutem winnych inwestycji jest to, że zysk z inwestycji jest nieopodatkowany.

En primeur, czyli u źródła

Osoby, które chciałyby rozpocząć swoją przygodę z winnymi inwestycjami, mają ku temu dobrą okazję. Każdej wiosny właściciele chateaux w Bordeaux sprzedają niewielką część wyprodukowanego w zeszłym roku wina. Wino to jeszcze przez ok. dwa lata będzie leżakować w dębowych beczkach, w murach winnic, a nabywca otrzyma określoną ilość trunku po jego zabutelkowaniu. W zawiązku z tym stajemy się właścicielem wina na długo przed jego rynkowym debiutem, na samym początku wzrostu jego wartości. Taka forma sprzedaży nazywa się en primeur. Choć nabywamy wino, które leżakuje jeszcze w beczkach u producenta, to stajemy się właścicielem określonej liczby jego skrzynek. Na rynku tym przyjęło się, że przedmiotem obrotu są zwykle 12-butelkowe skrzynki. Po zabutelkowaniu danego rocznika otrzymamy taką ich ilość, na jaką umówiliśmy się z właścicielem winnicy. Następnie wino zostanie przeniesione do renomowanych skarbców win. Tam będzie czekało do momentu, w którym zdecydujemy się zrealizować zyski i je sprzedać.

Pomoc przewodnika

Na szczęście nie musimy martwić się o wszystkie etapy inwestycji, ponieważ w naszym imieniu o wina troszczy się zarządzający. To on wybiera konkretne wina, dokonuje zakupu, zajmuje się wszelkimi formalnościami, transportem, ubezpieczeniem, magazynowaniem, okresową wyceną oraz doradztwem i sprzedażą, gdy uznamy to za stosowne. Taka forma lokowania kapitału nie jest również przeznaczona jedynie dla osób dysponujących grubym portfelem, a swoją przygodę z inwestycjami w wino możemy zacząć już z 2,5 tys. funtów (ok. 12,5 tys. zł). W związku z tym dość łatwo możemy zacząć cieszyć się winem, nie tylko podczas miłego spotkania z przyjaciółmi, ale również uraczyć nim nasz portfel.

Więcej na temat inwestycji w wino będę mogli się Państwo dowiedzieć podczas cyklu konferencji poświęcanych inwestycjom alternatywnym, które odbywać się będą na terenie całej Polski. Pierwsza konferencja będzie miała miejscu w Poznaniu już 14 maja br. Udział w spotkaniach jest bezpłatny, liczba miejsc ograniczona.

Więcej informacji oraz rejestracja uczestnictwa: www.wealth.pl/konferencje

Organizator konferencji: Wealth Solutions

Partnerzy konferencji: Kondrat Wina Wybrane, INTERIA.PL

Wealth Solutions
Dowiedz się więcej na temat: #zdrowie | WiN | wino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »