Co dalej z ceną złota?

Złoto pozostaje inwestycją na trudne czasy. Zakupy kruszcu mogą być "bezpiecznym portem" dla posiadanych oszczędności.

- Analitycy szacują, że rok 2018 będzie korzystnym okresem dla zainteresowanych uzupełnieniem portfela inwestycyjnego o złoto - przewiduje Marta Bassani-Prusik, dyrektor działu produktów inwestycyjnych Mennicy Polskiej. Przestrzega jednak, że - choć od początku tygodnia cena złota utrzymuje się na stabilnym poziomie - istnieje ryzyko kolejnych wahnięć cenowych złotego kruszcu.

Aż 1270 dolarów - tyle trzeba było zapłacić za uncję złota w miniony piątek. To oznacza, że królewski kruszec zanotował minimalny spadek, mimo że z USA napłynęły pozytywne dla tego metalu wieści - na nowego szefa Rezerwy Federalnej wybrano Jerome'a Powella, który będzie kontynuował politykę Janet Yellen, a dane o zatrudnieniu okazały się słabsze niż prognozowano. - Złoto znajduje się jednak pod wpływem umacniającej się giełdy i zerowej awersji do ryzykach na rynkach globalnych - przekonuje Robert Śniegocki z grupy Goldenmark.

Reklama

- Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, na fotelu prezesa amerykańskiego Fedu zasiądzie Jerome Powell, który zastąpi Janet Yellen. Decyzja Donalda Trumpa nie odbiła się praktycznie w ogóle na rynkach metali szlachetnych. Dla inwestorów liczyło się przede wszystkim to, by szefem Rezerwy Federalnej nie został przymierzany wcześniej John Taylor, opowiadający się za "jastrzębią" polityką monetarną.

Na kurs złota nie wpłynęły też dane, które napłynęły z amerykańskiego rynku pracy. Co prawda bezrobocie spadło w październiku do poziomu 4,1 procent, co jest najniższym wynikiem od 17 lat, jednak niższy od oczekiwań okazał się wzrost zatrudnienia. W sektorze pozarolniczym przybyło 261 tysięcy nowych miejsc pracy, czyli o 50 tys. mniej od konsensu. Zmalał z kolei odsetek aktywnych zawodowo osób w wieku produkcyjnych - we wrześniu było to ponad 63 proc. ludności, a w październiku - już tylko 62 procent - tłumaczy Robert Śniegocki.

Zdaniem analityka, dalsze wzrosty na Wall Street wciąż wywierają presję na notowania królewskiego kruszcu. Kluczowe indeksy biją kolejny rekordy i na razie nie ma powodów, by prognozować diametralną zmianę sytuacji. Ceny akcji mogą się jeszcze umocnić w nadchodzących tygodniach na skutek kampanii podatkowej prezydenta USA. Jak donosi Reuters, do komisji Izby Reprezentantów trafił już dokument, zakładający znaczne cięcia w systemie podatkowym, w tym m.in. redukcję - z obecnych 35 do 20 procent - opodatkowania przedsiębiorstw.

- Znakomite wyniki indeksów giełdowych, w połączeniu z rekordowo niskim poziomem awersji do ryzyka na światowych rynkach, to gotowy przepis na rosnącą, negatywną presję na ceny metali szlachetnych. Dość powiedzieć, że - zwany indeksem strachu - indeks VIX (Volatility Index) w zeszłym tygodniu spadł do poziomu poniżej 10 punktów, co oznacza wynik sporo poniżej historycznej średniej na poziomie 15 punktów. Jak wyliczył Bloomberg, październikowa średnia była najniższa w historii notowań tego wskaźnika - wyjaśnia Robert Śniegocki z Goldenmark. (js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inwestowanie | lokaty | złoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »