Droga ropa + mocny dolar = kłopoty dla rynków wschodzących

Ostatnie tygodnie na globalnych rynkach finansowych upłynęły pod znakiem trendów, które mogą niepokoić inwestorów obecnych na rynkach wschodzących - coraz wyższe ceny ropy naftowej, a także umacniająca się amerykańska waluta.

Zwłaszcza silny dolar może znacząco wpłynąć na perspektywy emerging markets. Wyjątek mogą stanowić eksporterzy czarnego złota.

Wzrostowe "story" już nieaktualne?

Na początek warto sobie przypomnieć, co spowodowało, że ostatni, ponad 2 letni okres, był doskonałym czasem do kupowania aktywów z rynków wschodzących. W latach 2012-2014 koszyk gospodarek rozwijających poruszał się właściwie w trendzie bocznym, by w 2015 roku pojawiła się solidna fala wyprzedaży.

Była ona przede wszystkim skutkiem umacniającej się amerykańskiej waluty, ale także widocznego wówczas na świecie delikatnego spowolnienia gospodarczego. W skutek czego w wielu tych państwach, słabe waluty spowodowały pojawienie się inflacji, stłumienie realnego wzrostu gospodarczego i niejednokrotnie zacieśnienie polityki pieniężnej, które dalej tłumiła perspektywy gospodarcze.

Reklama

Tendencja ta odwróciła się w I kwartale 2016, gdy wraz z odwróceniem trendu na EUR/USD, na wartości zyskiwały surowce oraz właśnie waluty emerging markets. Dzięki temu w wielu z tych krajów inflacja spadła do akceptowalnych poziomów, co pozwoliło wielu bankom centralnym rozpocząć proces luzowania polityki pieniężnej.

W skutek czego pojawiły się także silne napływy kapitałowe, które dodatkowo nakręcały spiralę umacniania walut gospodarek rozwijających się. Wszystko to spowodowało, że inwestorzy mogli zaksięgować solidne zyski na walutach, obligacjach oraz akcjach.

Czy więc zahamowanie osłabienia dolara na przestrzeni ostatnich miesięcy i jego umocnienie w ciągu ostatnich tygodni powinny być sygnałem ostrzegawczym dla perspektyw rynków wschodzących? Naszym zdaniem tak, ale nie w każdym przypadku.

Nie możemy bowiem zapominać o czynnikach wewnętrznych, kształtujących atrakcyjność konkretnej gospodarki.

Turcja - przykład ekstremalny

Jest to o tyle specyficzny przypadek, że gospodarka nad Bosforem nie dość, że jest niemal w 100% uzależniona od importu ropy naftowej, to jeszcze od kapitału zagranicznego. Dlatego mieszanka silnego dolara i wyższych cen ropy naftowej jest dla Turcji ogromnym problemem, zwłaszcza w sytuacji, w której prezydent Turcji robi wszystko by... osłabić dalej lirę.

W skutek czego, inflacja przekraczająca 10% jest już w Turcji obecna od kilkunastu miesięcy, a w zależności od założeń istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że średnia cena baryłki ropy wyrażona w lirze w maju osiągnie wzrost przekraczający 80% r/r.

Biorąc pod uwagę zbliżające się wybory i wypowiedzi Erdogana, który sugeruje jeszcze większą kontrolę nad gospodarką (również nad bankiem centralnym), sytuacja nad Bosforem może się jeszcze znacząco pogorszyć. Pamiętajmy jednak, że przy tak potężnej skali osłabienia waluty, trwającej właściwie kilka lat, nawet niewielki spadek ryzyka politycznego może doprowadzić do napływu kapitału, umocnienia waluty i zbicia bardzo wysokiej inflacji.

Rosja i Brazylia powinny sobie poradzić

Dwa wskazane kraje należą do tych, które na zmianie trendu na amerykańskiej walucie i wzrostach cen surowców (głównie ropy), zyskały najbardziej.

W Brazylii właściwie w ciągu dwóch lat udało się zbić poziom inflacji z ponad 10% do powyżej 2%, obciąć stopy procentowe o ponad 750 pb. i pokonać recesję (w IV kwartale 2017 roku gospodarka brazylijska rosła już 2,1% r/r). W tym czasie bilans handlowy wzrósł z około 2 mld dolarów miesięcznie do ponad 6.

Tymczasem w Rosji inflacja spadła z około 10% do niecałych 2,50%, stopy procentowe spadły o ponad 400 pb. i również Rosjanom udało się wyjść z recesji.

Z kolei bilans handlowy został właściwie podwojony. Dlatego też naszym zdaniem, ze względu na specyfikę obu gospodarek, słabsze waluty lokalne, przy relatywnie wysokich realnych stopach procentowych oraz wysokie ceny ropy naftowej, nie spowodują nadmiernego wzrostu inflacji i nie przełożą się na mocne pogorszenie perspektyw gospodarczych.

Paradoksalnie jest to dla nich sytuacja korzystna. Nie zapominajmy jednak o perspektywie rozszerzenia sankcji w przypadku Rosji oraz wyborów prezydenckich w Brazylii.

Rynki wschodzące jako koszyk mogą ucierpieć

Stwierdzenie, że wysokie ceny ropy naftowej i silniejsza amerykańska waluta mogą zepsuć perspektywy wielu rynków wschodzących jest naszym zdaniem uprawnione, aczkolwiek pod pewnymi warunkami. Po pierwsze nie będzie to dotyczyło eksporterów czarnego złota.

Po drugie skala będzie zależna od konkretnego kraju - im większe uzależnienie od kapitału zagranicznego, tym perspektywy na wzrost inflacji są większe (chociażby Turcja).

Po trzecie nie można poczynić takiego założenia w oderwaniu od czynników lokalnych. Przykładem mogą być Indie, gdzie coraz lepsze notowania Modiego przed przyszłorocznymi wyborami mogą skusić kapitał zagraniczny, a perspektywa wysokich opadów monsunowych, daje podstawy do tego by sądzić, że ceny żywności będą w tym sezonie niskie.

Podsumowując uważamy, że mocniejszy dolar (i szanse na dalsze jego umocnienie - z jednej strony szybsze zacieśnianie polityki pieniężnej przez FED, z drugiej perspektywa populistycznego rządu we Włoszech) będzie w perspektywie następnych miesięcy czynnikiem, który może wpływać niekorzystnie na perspektywy rynków wschodzących.

Wysokie ceny ropy naftowej, dla jednych krajów będą oddziaływać pozytywnie, dla innych nie. Tym niemniej biorąc pod uwagę również perspektywę globalnego spowolnienia wzrostu gospodarczego, co pokazują indeksy PMI, rynki wschodzące mogą w następnych miesiącach znaleźć się pod presją - inwestorzy wydają się już tę sytuację dyskontować, bowiem w kwietniu odnotowano odpływ kapitału z rynków rozwijających się - po raz pierwszy od amerykańskich wyborów prezydenckich.

Szymon Juszczyk, Dyrektor Departamentu Zarządzania Portfelami, RDM Wealth Management

RDM Wealth Management

to licencjonowany przez Komisję Nadzoru Finansowego dom maklerski wyspecjalizowany w zarządzaniu portfelami, w których skład wchodzą fundusze inwestycyjne. Model zarządzania aktywami, wprowadzony do Polski przez RDM, zwiększa dywersyfikację portfela, zmniejsza ryzyko inwestycyjne i podwyższa oczekiwane stopy zwrotu. Szeroki wachlarz rozwiązań proponowanych przez firmę pozwala klientowi wybrać te, które są dla niego najbardziej odpowiednie pod względem skłonności do podejmowania ryzyka oraz horyzontu inwestycyjnego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: paliwa ceny | paliwa | opłata paliwowa | ropa naftowa | Paliwa w Polsce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »