Emisja ratunkowa na 300-500 mln zł - Tobiszowski, ME

JSW z zapowiedzianej na 2017 r. emisji akcji planuje pozyskać 300-500 mln zł - powiedział w sejmie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.

"Planujemy w przyszłym roku emisje akcji, aby pozyskać w okolicach 300 do 500 mln zł środków na wzmocnienie procesu restrukturyzacyjnego" - powiedział Tobiszowski.

JSW już wcześniej informowała, że w II kwartale przyszłego roku planuje przeprowadzić emisję akcji. Zapowiadana wartość emisji miała wynieść 500 mln zł.

- Ostatnio dawaliśmy komunikat, że raczej będzie 500 mln zł. Chcemy pozyskać kwotę i to jest jeden element, ale drugi, zaczynamy osiągać dobry wynik wolumenu po cenie. Zwiększyliśmy wydobycie, dość ciekawa cena się pojawia. Jak nie trzeba będzie, to nie będziemy aż tyle emitować - powiedział PAP Tobiszowski.

Reklama

- Chcieliśmy wyemitować pół miliarda po to, by docisnąć inwestycyjnie i osiągnąć oczekiwany poziom wydobycia w 2019 r. - dodał.

Tobiszowski poinformował, że szczegóły emisji nie zostały jeszcze ustalone. Zapytany o możliwy udział PFR w planowanej emisji, wiceminister odpowiedział:

- Jeszcze tego nie rozstrzygnęliśmy. Premier Morawiecki z tymi podmiotami, które mogą być dla nas potencjalnymi partnerami, realizuje pewne plany. Nam nie zależy, żebyśmy mu wytrącili jakieś narzędzie.

Tobiszowski dodał, że więcej na ten temat będzie można powiedzieć w przyszłym roku, kiedy zostanie ustalona wielkość emisji, ale pozostaje w stałym kontakcie z Ministerstwem Rozwoju.

.........................

Dziesięciu górników z zabrzańskiej kopalni Makoszowy rozpoczęło w czwartek 800 m pod ziemią protest w obronie kopalni, która z końcem roku ma zakończyć wydobycie węgla. Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK), do której należy kopalnia, zapewnia, że każdy górnik otrzyma ofertę pracy.

O rozpoczęciu podziemnego protestu poinformował PAP przedstawiciel Związku Zawodowego Górników w Polsce w kopalni Makoszowy Andrzej Chwiluk. Według niego na nocnej zmianie akcję rozpoczęło dwóch pracowników, a rano liczba protestujących zwiększyła się do 10. Poinformował, że chęć przyłączenia się do protestu deklarują kolejni górnicy.

Akcja - według związkowca - ma charakter spontaniczny i jest oddolną inicjatywą, a także świadectwem determinacji górników. Jego zdaniem "kropką nad i", która przesądziła o rozpoczęciu protestu, było niepowodzenie środowej wizyty związkowców z kopalni Makoszowy w Sejmie. Przedstawiciele strony społecznej wystąpili m.in. na konferencji prasowej zorganizowanej przez posłów Platformy Obywatelskiej, domagając się podjęcia rozmów na temat utrzymania kopalni i przekonując, że może ona rentownie pracować i pozyskać inwestora.

Według Chwiluka, głównym obecnie postulatem jest to, by kopalnia nie zakończyła wydobycia z końcem tego roku, ale by po 1 stycznia mogła nadal działać, udowadniając, że jest w stanie pracować rentownie i znaleźć rozwiązanie pozwalające na dalsze funkcjonowanie w dłuższej perspektywie.

Pracownicy kopalni nie wykluczają też innych form protestu, m.in. manifestacji w Zabrzu i innych miastach.

Wygaszenie wydobycia w kopalni Makoszowy z końcem tego roku wynika z listopadowej decyzji Komisji Europejskiej, która notyfikowała pomoc publiczną na restrukturyzację polskiego górnictwa. Zgodnie z tą decyzją, przynosząca dotąd straty kopalnia Makoszowy tylko do końca tego roku może korzystać z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych. Aby dalej działać, musiałaby uzyskać rentowność. Związkowcy przekonują, że zakład zrealizował plan naprawczy i wychodzi na prostą; zaprzeczają temu przedstawiciele SRK, zapewniając jednocześnie, że każdy pracownik Makoszów otrzyma ofertę pracy w innej kopalni.

W czwartek Spółka Restrukturyzacji Kopalń rozpoczęła akcję wysyłania listów z informacjami o ofertach pracy przygotowanych dla pracowników kopalni Makoszowy. Oferta trafi bezpośrednio do rąk każdego pracownika.

- Przesyłka imienna, adresowana oddzielnie dla każdego pracownika KWK Makoszowy zawiera list przewodni i komplet informacji dotyczących możliwości zapoznania się z ofertami miejsc pracy przygotowanymi przez Polską Grupę Górniczą, Jastrzębską Spółkę Węglową oraz Spółkę Restrukturyzacji Kopalń - poinformował rzecznik SRK Witold Jajszczok.

W czwartek od rana w zabrzańskiej kopalni kolportowany jest także branżowy tygodnik "Trybuna Górnicza", zawierający specjalnie przygotowaną, obszerną broszurę informacyjną, w której zainteresowani pracownicy kopalni znajdą odpowiedź na większość pytań dotyczących wyboru nowych miejsc pracy. Szczegółowe informacje opublikowane są również na stronie internetowej Spółki Restrukturyzacji Kopalń.

Według danych SRK, do środy deklaracje przejścia do kopalń PGG i JSW złożyły 323 osoby z Makoszów, a do punktów informacyjnych utworzonych przez spółki zgłaszają się kolejni górnicy.

W ciągu dwóch dni w samej PGG złożono 138 podań. "Przed punktem w ruchu Bielszowice kopalni Ruda w pewnej chwili nawet ustawiła się kolejka. Wiele osób też dzwoni, pytając o możliwość zatrudnienia. Zainteresowanie jest bardzo duże, zwłaszcza pracą właśnie w tym ruchu. Bez wątpienia to efekt małej odległości tej kopalni od Makoszów" - powiedział rzecznik PGG Tomasz Głogowski.

PGG przygotowała dla górników z Makoszów 1748 miejsc pracy, a JSW zaoferowała 423 miejsca pracy w kopalni Knurów-Szczygłowice. W środę - według spółki - w punktach informacyjnych JSW w ruchu Knurów i Szczygłowice deklaracje podjęcia pracy w tej kopalni złożyło 120 pracowników dołowych i 30 pracowników dozoru z kopalni Makoszowy. Natomiast SRK zagwarantowała 120 miejsc dla pracowników administracji oraz 317 miejsc na innych stanowiskach.

Mimo tych zapewnień - według Chwiluka - górnicy z kopalni Makoszowy są zdezorientowani i niepewni o przyszłość. Jak mówił, formalnie - aby zatrudnić się w innej kopalni - pracownicy Makoszów muszą zwolnić się ze swojego zakładu, bez gwarancji, że faktycznie otrzymają pracę gdzie indziej. Kluczowe jest jednak - podkreślił związkowiec - to, że przeważająca większość pracowników wierzy w przyszłość kopalni i chciałaby nadal w niej pracować.

Jak poinformował w czwartek w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski, górnicy kopalni Makoszowy mogą przechodzić do pracy w innych grupach górniczych całymi brygadami. Zapewnił, że praca będzie dla całej załogi, a pensje górników nie będą mniejsze.

Według ministra wielu górników z likwidowanej kopalni Makoszowy już zgłasza się do konkretnych kopalń w sprawie zatrudnienia. Jak mówił, załoga kopalni Makoszowy liczy 1346 osób, tymczasem jest zgłoszonych 2608 ofert pracy - w PGG - 1748, JSW - 423, w SRK - 317. Do tego dochodzi 120 miejsc pracy dla pracowników administracji.

W środę PO wezwała rząd do przedstawienia informacji o planowanej likwidacji kopalń i miejsc pracy na Śląsku, wskazując na przykład kopalń Krupiński i Makoszowy. Również górnicy z należącej do JSW kopalni Krupiński w Suszcu planują protesty - według nieoficjalnych zapowiedzi w czwartek mogą blokować drogę wojewódzką w Suszcu. Krupiński ma trafić do SRK w pierwszym kwartale przyszłego roku.

.......................

Analitycy Haitong Bank o JSW Analitycy Haitong Bank w raporcie z 2 grudnia podwyższyli cenę docelową akcji JSW do 59,59 zł z 32,28 zł poprzednio. Rekomendacja dla spółki została obniżona do "sprzedaj" z "kupuj". Analitycy Haitong uważają, że obecnie jest dobry moment na realizację zysków. Kurs akcji spółki wzrósł w ciągu ostatnich trzech miesięcy o 126 proc. i o 688 procent od początku roku, za sprawą hossy na spotowym rynku węgla koksowego. Haitong Bank nie przewiduje, by poziomy te mogły się utrzymać przez dłuższy czas i zakłada, że cena węgla koksowego w 2017 roku wyniesie 180 USD za tonę, co oznacza 41-procentowy spadek w porównaniu z obecną ceną na rynku spotowym. Robert Maj, Analityk, Haitong Bank

..............

Ostatnio, związki zawodowe w JSW, które we wrześniu 2015 r. zawarły porozumienie z Zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, zwróciły się z wnioskiem o renegocjowanie zawartego Porozumienia zawieszającego na trzy lata wypłatę m.in. czternastej pensji, deputatu węglowego oraz zmiany zasad naliczania nagrody Barbórkowej w tym okresie.

W kasie spółki nie było pieniędzy, a wynagrodzenia udawało się wypłacać tylko dzięki przedpłatom od odbiorców węgla.

Dzięki porozumieniu ze stroną społeczną, udało się zaoszczędzić na kosztach pracy prawie 2 miliardy złotych. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że wyrzeczenia te są bardzo uciążliwe dla całej załogi, ale bez nich nie udałoby się uratować firmy - mówił Tomasz Gawlik, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Dzięki kompromisowi ze stroną społeczną i wyrzeczeniom załogi, udało się porozumieć z obligatariuszami, tj. PKO BP SA, BGK, PZU SA i PZU na Życie SA. Został ustalony nowy harmonogram spłaty obligacji na kwotę około 1,3 mld złotych. Umowa zakłada również obniżenie pierwotnie uzgodnionej kwoty spłaty obligacji w początkowym okresie i wydłużenie okresu spłaty o pięć lat, a więc do 2025 roku.

29 sierpnia 2016 r. podpisano umowę restrukturyzacyjną, która pozwoliła spółce złapać finansowy oddech i jest kluczowym elementem realizowanego w spółce programu restrukturyzacji.

Jakiekolwiek zmiany w porozumieniu ze stroną społeczną z września 2015 roku są bardzo niebezpieczne dla firmy. Niosą ze sobą niebezpieczeństwo zerwania umowy przez banki i konieczność natychmiastowej spłaty zadłużenia.

- W tej sytuacji każdy z obligatariuszy, zgodnie z podpisaną umową, natychmiast zażąda spłaty zobowiązań. A to oznacza upadłość i utratę ponad 21 tysięcy miejsc pracy w JSW i kolejnych tysięcy w firmach współpracujących z nami - tłumaczy Tomasz Gawlik, prezes JSW.

- Teraz musimy się wykazać cierpliwością i odbudować nasz potencjał, bo przecież w ostatnim okresie ograniczyliśmy nasze inwestycje do minimum. Konieczna jest odbudowa frontu eksploatacyjnego. Wszyscy rozumiemy, że bez tego nie jesteśmy w stanie utrzymać zakładanego poziomu produkcji węgla - przekonuje Tomasz Gawlik, prezes JSW.

- Znamy oczekiwania załogi, zwłaszcza po tym, kiedy pracownicy otrzymali dużo niższą nagrodę Barbórkową niż w latach poprzednich. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu te zmiany się nie podobają, ale cel jest jeden - chcemy ratować tę firmę, miejsca pracy.

W tym momencie nie możemy sobie pozwolić na wywracanie porozumienia, które chroni nas przed upadłością. Dzisiaj wiele organizacji nieuczestniczących w procesie wyprowadzania spółki z zapaści finansowej protestuje i neguje działania podjęte przez -naszym zdaniem - odpowiedzialne związki zawodowe. Pojawiają się głosy nawołujące do protestów i ignorowania organizacji, które poważnie włączyły się w proces naprawy naszej spółki. Doceniamy te związki zawodowe, które rozumieją sytuację i chcą naprawdę bronić załogi i miejsc pracy - mówił prezes JSW.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »