George Soros szykuje się na najgorsze

W ostatnich tygodniach coraz częściej słyszymy o wielkich inwestorach, którzy przygotowują się do wystąpienia większej korekty na rynku lub nawet bessy.

Chodzi przede wszystkim o rynek amerykański, którego wycena jest delikatnie mówiąc wysoka. Ściślej rzecz ujmując w zależności od rodzaju wskaźnika znajdujemy się na poziomach sprzed pęknięcia bańki na rynku nieruchomości i wcześniej sprzed pęknięcia bańki internetowej.

Wczoraj poznaliśmy wiele ciekawych raportów z funduszy hedgingowych, które mają obowiązek raportowania swoich pozycji kwartalnych w okresie 45 dni od zamknięcia kwartału (fundusze powyżej 100 milionów). Dzięki temu możemy dowiedzieć się na przykład w co inwestuje George Soros, który jest znany z tego, że "złamał Bank Anglii".

Reklama

Słynny inwestor już kilka lat temu zwrócił środki swoim inwestorom i obecnie jego fundusz zarządza prywatnym kapitałem Sorosa. Okazuje się, że Soros zmniejszył swoje zaangażowanie w rynek akcyjny o jedną trzecią, czyli całkiem sporo. Dodatkowo Soros zainwestował w spółkę Barrick Gold, która zajmuje się produkcją złota, a także kupił ponad milion opcji call na akcje SPDR Gold Trust. Dodatkowo Soros kupił ponad 2 miliony opcji put na SPY (ETF na indeks S&P500). Oznacza to tyle: Soros coraz mocniej stawia na spadki akcji i wzrost cen złota. Główną przyczyną budowania takiego portfela inwestycyjnego jest obawa o możliwość pęknięcia bańki spekulacyjnej w Chinach. Soros już nie raz podkreślał, że sytuacja w Chinach bardzo przypomina mu tę z lat 2007-2008 w Stanach Zjednoczonych.

Soros dołącza zatem do zacnego grona wielkich inwestorów, którzy w ostatnich tygodniach negatywnie wypowiadają się o rynku akcyjnym, a dodatkowo stawiają na to swoje środki. Wystarczy wspomnieć jeszcze o Stanleyu Druckenmillerze, który również mocno inwestuje w złoto i o Carlu Icahnie, który ma rekordowo wysoką ekspozycję krótką netto.

Oczywiście nawet najbardziej znani inwestorzy mogą się mylić, ale widać, że sentyment wokół rynku jest coraz gorszy i coraz mniej osób widzi potencjał do dalszych wzrostów przy obecnych wycenach.

Mateusz Adamkiewicz

Analityk Rynków Finansowych

Departament Analiz Rynkowych

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »