Marcowe mrozy i ceny gazu zaszkodziły wynikom Azotów

Marcowe mrozy i szalejące w związku z tym ceny gazu spowodowały spadek przychodów grupy Azoty w I kwartale tego roku do niespełna 2,5 mld zł oraz zysku netto do 188 mln zł z 262 mln zł rok wcześniej. Grupa potwierdza, że jej inwestycje w tym roku wyniosą 1,6 mld zł a w ciągu trzech lat 2018-20 prawdopodobnie przekroczą planowane jeszcze 3 mld zł.

Marcowe mrozy i szalejące w związku z tym ceny gazu spowodowały spadek przychodów grupy Azoty w I kwartale tego roku do niespełna 2,5 mld zł oraz zysku netto do 188 mln zł z 262 mln zł rok wcześniej. Grupa potwierdza, że jej inwestycje w tym roku wyniosą 1,6 mld zł a w ciągu trzech lat 2018-20 prawdopodobnie przekroczą planowane jeszcze 3 mld zł.

Przypomnijmy, że za przychody i wyniki Azotów w największym stopniu odpowiada produkcja i sprzedaż nawozów. W I kwartale stanowiła ona 49 proc. całkowitych przychodów. I właśnie ten segment produkcji zanotował stratę miedzy innymi z powodu wysokich i w dodatku niestabilnych cen gazu na światowych rynkach. A gaz jest podstawowym składnikiem produkcji nawozów - w przypadku niektórych, jak na przykład amoniaku - odpowiada za prawie 80 proc. całkowitych kosztów wytworzenia.

Jak przedstawiciele grupy tłumaczą to, co wpłynęło zasadniczo i negatywnie na wyniki I kwartału? W marcu dość niespodziewanie nad Europę nadciągnęły mrozy po lekkiej we wcześniejszych miesiącach zimie. Wszyscy rzucili się, żeby kupować gaz - bez porównania więcej niż zwykle o tej porze roku. A magazyny gazu ziały pustką. Trzeba było przepłacać. Prezes grupy Azoty Wojciech Wardacki mówi, że cena gazu na europejskich giełdach potrafiła w ciągu jednego dnia wzrosnąć aż trzykrotnie.

Reklama

Atak marcowych mrozów był jednak dla Azotów wyjątkowo pechowy, bo jego skutki nie skończyły się tylko na wzroście kosztów ale dotknęły równocześnie przychody ze sprzedaży. Zwykle producent wyższe ceny gazu rekompensuje sobie podwyżkami cen nawozów. Tym razem nie miał tu żadnego pola manewru. Dlaczego?

Rolnicy zwykle w marcu zaczynają prace polowe i dokonują pierwszego nawożenia ziemi pod przyszłe uprawy. Tym razem jednak tak nie było, bo zmarzniętej grubo na piędź ziemi nie dało się ruszyć ani pługiem ani broną, nie mówiąc już o wysiewaniu nawozów, czy też zwłaszcza - rozlewaniu tych płynnych. Zamarł więc popyt, który zwykle o tej porze roku rozkwita. Wskutek tego ceny trzeba było obniżyć, a marże spadły.

W zależności od produktu, ceny nawozów azotowych poszły w dół o 4 do 8 proc. w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku. Segment nawozowy odnotował przychody mniejsze o 271 mln zł, czyli o 18 proc. niż przed rokiem. Ujemnie wpłynął też na EBIDTA (zysk operacyjny przed potrąceniem kosztów finansowych, podatków oraz amortyzacji) - o 84 mln zł, która w porównaniu z I kwartałem sprzed rokiem skurczyła się do 403 mln zł z 453 mln zł.

- Musieliśmy podejmować decyzje o ograniczeniu zdolności produkcyjnych, przyspieszeniu remontów. Ograniczaliśmy negatywne skutki ekonomiczne - mówił na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników Wojciech Wardacki.

Mimo to, zarząd jest zadowolony z wyników, jakie grupa osiągnęła w I kwartale.

- Patrząc na wcześniejsze doświadczenia grupy Azoty to (wzrost cen gazu) zawsze się przekładało na bardzo trudną sytuacje finansową i wynikową. Grupa bardzo dobrze w tych warunkach poradziła sobie i wynik są satysfakcjonujące (...) Zachowana została marża operacyjna - dodaje.

Gdy mrozy puściły pod koniec marca, sprzedaż nawozów znowu ruszyła, ale był to za krótki okres by poprawić wyniki I kwartału.

Finalizując proces konsolidacji spółek z Puław, Tarnowa, Polic i Kędzierzyna Azoty zawarły z PGNiG kontrakt na dostawy gazu dla całej grupy. W tych warunkach jednak kontrakt z PGNiG nie zamortyzował szoku na rynku gazu, gdyż uzależnia on ceny dostaw od notowań na świecie - wyjaśniają przedstawiciele Azotów. I dodają, że widzą możliwość renegocjacji tego kontraktu.

- Jest pole manewru do znalezienia jeszcze lepszych cen (...) Będziemy podejmowali działania, co można w umowie ulepszyć - powiedział prezes Azotów.

Co sprawiło, że wyniki grupy okazały się jednak o ok. 5,5 proc. lepsze od prognoz rynkowych? Poprawa wyników segmentu energetycznego - gdyż ceny energii także poszły w górę. Poza tym Azoty nie tylko kupują gaz, ale nadwyżki odsprzedają także innym odbiorcom. I na niezużytym gazie do produkcji potrafiły zarobić. Wyniki poprawił także segment chemii - dzięki wzrostowi cen siarki oraz bieli tytanowej. Sprzedaż tworzyw sztucznych natomiast, z powodu spadku kursu dolara, była mniej rentowna niż rok temu, szczególnie na rynkach Azji.

- Na dobre wyniki wpłynęły energetyka i chemia, wzrosły ceny siarki, w związku z czym poprawiły się wyniki Siarkopolu - powiedział Wojciech Wardacki.

Przypomnijmy, że jednym ze strategicznych planów grupy jest dywersyfikacja przychodów pomiędzy trzy segmenty - nawozowy, chemiczny i tworzyw sztucznych. Przychody z segmentu nawozowego mają zmniejszyć się do poniżej 50 proc. w skali grupy w 2023 roku. Ma też nastąpić zmiana asortymentu na nawozy bardziej nowoczesne, o mniejszej zawartości szkodliwych dla środowiska składników, do czego dążą unijne regulacje.

Taka dywersyfikacja produkcji ma być możliwa dzięki nowym inwestycjom, miedzy innymi w produkcję tworzyw sztucznych. Jedną z pierwszych jest instalacja do produkcji poliamidów w Tarnowie, która miała osiągnąć 100 proc. możliwości produkcyjnych w ciągu trzech lat, a niewykluczone, że będzie gotowa już w tym roku. Przedstawiciele grupy mówią, że w I kwartale osiągnęła ona już 75 proc. zdolności produkcyjnych. To pozwoli na wzrost sprzedaży tworzyw sztucznych.

- Staramy się zdobywać rynek poza Europą, ale dodatkowe ilości musimy sprzedać na nieco niższych marżach. To spowodowało nieco niższy wynik, ale wybiegając w przyszłość ten segment będzie dalej mocny - powiedział wiceprezes grupy ds. finansów Paweł Łapiński.

Kolejną kluczową inwestycją w segmencie tworzyw sztucznych ma być instalacja do produkcji polipropylenu w Policach. Planowane jest jej uruchomienie w 2023 roku, a obecnie trwają analizy jej finansowania i wstępne rozmowy z ok. 30 bankami. Umowa na finansowanie tej inwestycji ma być zawarta w przyszłym roku.

Tegoroczne inwestycje natomiast, na które zaplanowano 1,6 mld zł mają być dokonane głównie w Puławach. Będzie to wytwórnia nawozów granulowanych oraz instalacja kwasu azotowego. Przypomnijmy, że grupa zaplanowała w latach 2014-2020 inwestycje o wartości 7 mld zł. W latach 2014-2017 zrealizowała inwestycje za 4 mld zł.

- Zostało jeszcze 3 mld zł i wszystko wskazuje na to, że te 7 mld zł zostanie przekroczone. Jestem niemal pewien, ze inwestycje będą znacznie większe niż obiecane w poprzednich okresach - powiedział Paweł Łapiński.

Azoty zamierzają wypłacić akcjonariuszom 1,25 zł dywidendy z zysku za ubiegły rok na akcję. Zarząd podkreśla, ze jest to najwyższa dywidenda od rozpoczęcia konsolidacji grupy w 2013 roku.

Tymczasem rynek wciąż nieufnie odnosi się do informacji spółki. Cena akcji w czwartek po ogłoszeniu wyników spadła o 3,4 proc. do 51,15 zł za sztukę. Oznacza to spadek o 26,5 proc. od początku roku, choć przedstawiciele spółki podkreślają, ze marcowe mrozy i ceny gazu wpłynęły analogicznie na całą branże nawozową w Europie.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Azoty Tarnów SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »