Kto się boi taniej energii z elektrowni jądrowej na Białorusi?

Zapowiedzi Litwy, że zablokuje eksport do UE energii z powstającej na Białorusi elektrowni jądrowej w Ostrowcu, wywołują "co najmniej uśmiech", gdyż siłownia ma zaspokoić potrzeby samej Białorusi - zapowiedział PAP wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszka.

Wiceszef białoruskiego rządu zapewnił, że ewentualna rezygnacja przez kraje UE z kupowania od Białorusi energii nie powstrzyma projektu elektrowni, powstającej w Ostrowcu (biał. Astrawiec), niecałe 50 kilometrów od Wilna. Ale zasugerował jednocześnie, że jeśli strona białoruska będzie miała nadwyżki energii, to mogłaby sprzedawać je na przykład Polsce.

Siemaszka wypowiadał się w Moskwie podczas trwającego w rosyjskiej stolicy forum Atomexpo. Jak podkreślił, obserwuje komentarze na temat białoruskiej siłowni, i wymienił "stanowisko niektórych sąsiadów, w szczególności Litwinów", iż zablokują oni dostawy energii z białoruskiej elektrowni jądrowej na eksport do Unii Europejskiej.

Reklama

- U mnie wywołuje to co najmniej uśmiech, dlatego że kiedy podjęliśmy decyzję o tym, by budować elektrownię atomową (...), to nie budowaliśmy jej do celów eksportu, a własnej konsumpcji (energii) - zapowiedział Siemaszka. Jak przekonywał, gospodarka Białorusi wyszła obecnie z recesji i będzie wracała do szybszego wzrostu produkcji i tym samym zapotrzebowania na energię.

Jego zdaniem "nie należy mówić", że jeśli Litwa, Polska i UE nie będą kupować energii z Białorusi, to "elektrownia atomowa zostanie wstrzymana". Siłownia jest bowiem "na sto procent obliczona na konsumpcję wewnętrzną" - podkreślił Siemaszka.

Deklarując możliwość sprzedaży Polsce nadwyżek energii, białoruski wicepremier zapewnił: "jesteśmy gotowi, jeśli będzie dalej zainteresowanie ze strony Polski, by nawet zbudować podstację na granicy i dostarczać energię, jaka będzie wam potrzebna. Jesteśmy zainteresowani współpracą".

Odnosząc się do zastrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa budowanej elektrowni, Siemaszka przekonywał, iż Białorusinom, którzy najmocniej ucierpieli w wyniku katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku, zależy na wybieraniu projektów, które są "najbardziej niezawodne i bezpieczne".

Argumentował, że miejsce budowy stacji zostało wybrane spośród ponad 80 rozważanych miejsc spełniających określone kryteria. Przekonywał również, że bezpieczny jest rosyjski projekt reaktorów generacji trzy plus. Wskazał, że reaktory tego rodzaju działają od 2008 roku w Chinach i - jak zapewnił - "nie ma żadnych problemów, żadnych zakłóceń".

"Zawsze byłem zwolennikiem tego, że zbudujemy tę elektrownię razem z Rosją" - zapowiedział PAP białoruski wicepremier, zapewniając, że rozmowy toczyły się także z innymi koncernami ze świata.

Podczas briefingu dla prasy na marginesie obrad Atomexpo Siemaszko ocenił, że kwestia białoruskiej elektrowni została ze strony litewskiej "bardzo upolityczniona". Przekonywał, że w krajach UE - na przykład we Francji - można zobaczyć elektrownie jądrowe "na przedmieściach wielkich miast".

Podczas forum wicepremier Białorusi argumentował zaś, że uruchomienie elektrowni w Ostrowcu pomoże zmniejszyć zależność jego kraju od dostaw gazu ziemnego; udział produkowanej w Ostrowcu energii ma stanowić ponad jedną czwartą (27-28 proc.) ogółu wytwarzanej energii elektrycznej. Siemaszka ocenił - jak podała państwowa białoruska agencja BiełTA - że choć Rosja jest dla Białorusi zarówno dostawcą gazu, jak i głównym partnerem w projekcie elektrowni, nie oznacza to, iż na tej płaszczyźnie Białoruś będzie od niej zależna.

W lipcu zeszłego roku prawie 65 tys. obywateli Litwy poparło społeczny projekt ustawy zakazującej kupowania energii z siłowni atomowej powstającej na Białorusi. Litewscy parlamentarzyści argumentowali wtedy, że dwie trzecie wyprodukowanej w Ostrowcu energii Białoruś zamierza eksportować przez Litwę na Zachód, w tym m.in. do Polski. Ówczesny minister energetyki Rokas Masiulis kilkakrotnie zwracał się do państw sąsiedzkich - Polski, Łotwy, Estonii i Finlandii - z apelem o nienabywanie energii z siłowni w Ostrowcu.

15 czerwca br. parlament Litwy przyjął ustawę głoszącą, iż białoruska elektrownia jądrowa zagraża bezpieczeństwu narodowemu Litwy, środowisku i zdrowiu społeczeństwa.

Siłownia budowana w obwodzie grodzieńskim ma się składać z dwóch bloków energetycznych rosyjskiej produkcji z reaktorami nowej generacji WWER-1200 o mocy 1200 MW każdy. Okres eksploatacji przewidziano na 60 lat. Paliwem ma być nisko wzbogacony uran U-235. Źródłem zaopatrzenia w wodę do systemów chłodzenia będzie rzeka Wilia, płynąca później w kierunku Wilna. Pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2019, a drugi w 2020 roku.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Białoruś | Litwa | energia jądrowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »