Nawet bez świeżego kapitału "misie" prezentują się lepiej

Potencjał warszawskiej giełdy po zakończonym sezonie wynikowym analizuje Maciej Kik, zarządzający funduszami akcji Union Investment TFI.

Niedawno zakończył się sezon publikacji wyników spółek za I kwartał 2016 r. Jak w skrócie można go podsumować?

Wyniki największych spółek okazały się poniżej oczekiwań. Zarówno przychody, jak i zyski blue chipów spadły o kilkanaście procent. Na tym tle wyróżniły się małe i średnie spółki z indeksu mWIG80 i sWIG80, które poprawiły swoje zyski średnio o 20%.

Jakie spółki i segmenty rynku wyróżniły się in plus, a jakie in minus?

Z jednej strony bardzo słabo wypadły wyniki banków i spółek energetycznych, które w głównej mierze stały za wspomnianymi spadkami zysków blue chipów, z drugiej strony pozytywnie zaskoczyli eksporterzy i to zarówno z sektora przemysłowego (Alumetal, Wielton, ZETKAMA, Kęty), jak i innych sektorów (CD PROJEKT, CI Games czy AmRest).

Reklama

Po pierwszym kwartale pewne jest to, że ponownie zarysowuje się przewaga na korzyść małych spółek. I to właśnie ten segment cały czas obstawiamy jako najbardziej perspektywiczny z inwestycyjnego punktu widzenia.

Czy mówimy o silnym czy o relatywnym - na tle dużych spółek - potencjale "misiów"?

W obecnych warunkach niestety trudno oczekiwać silnej hossy i to pomimo niezłych fundamentów. Kluczowym problemem polskich "misiów" jest negatywny globalny sentyment. Inwestorów niepokoi m.in. ryzyko opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Nie pomogły także decyzje podjęte na kwietniowym posiedzeniu amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Fed napędził rynkom strachu zapowiedziami podwyżek stóp procentowych w USA nawet w czerwcu, gdyby scenariusz Brexitu się nie zrealizował.

Niesprzyjający klimat inwestycyjny skutkuje brakiem napływu kapitału do akcji. A to warunek konieczny, żebyśmy z funduszu małych i średnich spółek mogli osiągnąć dwucyfrowe stopy zwrotu. Warto jednocześnie zauważyć, że dobrze zbudowany portfel oparty na akcjach "misiów" może wypracować w tym roku dodatnią stopę zwrotu - nawet bez świeżego kapitału.

Nawet w takim otoczeniu rynkowym?

O ile otoczenie drastycznie się nie pogorszy, to tak. Małe i średnie spółki nie są narażone na ryzyko polityczne (lub tylko w ograniczonym stopniu) i można wśród nich znaleźć sporo perspektywicznych i atrakcyjnie wycenionych firm.

Powinna je też wspierać wciąż dobra kondycja polskiej gospodarki. W drugiej połowie roku PKB w Polsce powinno rosnąć szybciej, stymulowane impulsem w postaci programu "Rodzina 500 plus". Większa konsumpcja zdecydowanie szybciej przełoży się na poprawę zysków mniejszych firm.

W dalszej części roku powinniśmy też obserwować lepsze zachowanie spółek eksportowych - głównie za sprawą osłabienia złotego.

...................................................

Zwiększona sprzedaż akcji na GPW ma dwie przyczyny

Pierwsza to niesprzyjające otoczenie rynkowe i nagromadzenie kilku czynników ryzyka. Globalnie podwyższoną zmienność na giełdach generują jastrzębie wypowiedzi członków amerykańskiej Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych oraz zbliżające się referendum w sprawie Brexitu. Lokalnie, nad warszawską giełdą niezmiennie ciąży ryzyko przewalutowania kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim oraz niepewność co do przyszłości sektora energetycznego. Do tego dochodzą kiepskie wyniki finansowe spółek z WIG20 w I kwartale tego roku.

Druga przyczyna podwyższonej podaży akcji ze strony OFE może być związana z otwarciem okienka transferowego. Do 31 lipca uczestnicy funduszy emerytalnych będą mieli możliwość zadecydowania, czy część ich składki ma być w dalszym ciągu przekazywana do OFE, czy składka ma być w całości przekazywana do ZUS.

Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI

...............................

Zachowanie GPW potwierdza, że zarządzający nie wierzą w trwały powrót hossy na warszawskiej giełdzie. A to źle wróży samej giełdzie.

OFE wykorzystały silne styczniowo-marcowe odbicie na GPW do sprzedaży akcji, redukując swoje zaangazowanie nie tylko w lutym i marcu, gdy warszawskie indeksy rosły, ale również podczas kwietniowego spadku. Taka trzymiesięczna wyprzedaż to nie jest już zwykła przebudowa posiadanego portfela akcji, ale brak wiary w trwałość wcześniejszych wzrostów, połączona z obawami o to, że w tym roku warszawskie indeksy mogą znaleźć się poniżej styczniowych minimów.

Zważywszy na znacznie OFE na polskiej giełdzie, taki brak wiary ze strony ich zarządzających źle wróży samej GPW. Zwłaszcza teraz, gdy z uwagi na ryzyko polityczne i obniżki ratingów Polski, swoje zaangażowanie w polskie akcje mogą też ograniczać fundusze zagraniczne.

Marcin Kiepas Główny Analityk

Admiral Markets AS Oddział w Polsce

Dowiedz się więcej na temat: rynki wschodzące | fundusze inwestycyjne | GPW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »