Trump chce wojny handlowej z Chinami?

Prezydent USA Donald Trump chce nałożyć kary i ograniczenia na Pekin w związku jego praktykami handlowymi; Chiny na pewno odpowiedzą na takie kroki. Może to wywołać wojnę handlową, w której amerykańska gospodarka straci więcej - pisze ośrodek Startfor.

Trump już w kampanii wyborczej obiecał nałożenie zaporowych ceł na dobra importowane z Chin. Sprawa na jakiś czas przycichła, ale w środowym wywiadzie dla Reutera prezydent powiedział, że wprawdzie nie chce "zaczynać wojny handlowej, ale jeśli +będzie wojna, no to będzie wojna+" - podaje amerykański magazyn "Business Insider".

Według Stratforu Pekin z pewnością zareaguje na planowane przez amerykańską administrację ograniczenia dotyczące chińskich inwestycji w USA, taryfy na wybrane towary importowe i inne formy nacisku. 17 stycznia portal InsideTrade napisał, że Trump przymierza się poważnie do podjęcia takich kroków.

Reklama

"Ryzyko, jakie podejmuje Waszyngton, jest kolosalne" - ocenia Stratfor. Wyjaśnia, że może to poważnie zaszkodzić amerykańskim przedsiębiorstwom, zwłaszcza tym które uzależnione są od chińskich inwestycji lub same inwestują w Chinach i poniosą straty, jeśli Pekin zdecyduje się na retorsje.

Amerykański ośrodek analityczny podkreśla, że w ciągu ostatnich pięciu lat inwestycje Chińczyków w USA znacznie wzrosły; w roku 2016 wyniosły 71,8 mld dol. Dla Chin Ameryka jest drugim po Unii Europejskiej najważniejszym partnerem handlowym.

"Ekonomiści od dawna poważnie obawiali się, że Trump wywoła wojnę handlową i ostrzegali, że miałoby to fatalne skutki dla amerykańskiej gospodarki" - przypomina "Business Insider".

Eksperci zwracali też uwagę, że jeśli nastanie silna presja wymierzona w chiński eksport, to spowolni ożywienie gospodarcze w Chinach; to zaś może mieć globalne reperkusje.

Startfor ocenia, że nawet jeśli tym razem Trump wycofa się planu retorsji, to zważywszy na jego wyborczą retorykę i skłonność do protekcjonizmu wkrótce wyłoni się jakiś nowy projekt mający zmusić Pekin do zmiany praktyk biznesowych. "Pozostaje pytanie, jak na to odpowiedzą Chiny" - konkluduje Stratfor i zauważa, że Chiny mogą lepiej wyjść na wojnie handlowej niż amerykańska gospodarka.

Gdyby Chiny przestały kupować samoloty Boeinga, importować soję, kupować iPhony byłoby to wstrząsem dla liderów amerykańskiego przemysłu, którzy sprzedają znaczną część swych produktów w Chinach - ocenili eksperci waszyngtońskiego think tanku Peterson Institute for International Economics.

Reuters podaje, że Pekin na razie nie traktuje pomysłów Trumpa poważnie, a wręcz pojawiają się tam głosy, że prezydent blefuje; chińscy ekonomiści w większości zakładają, że Stany Zjednoczone nie pokuszą się o podjęcie kroków, które zakłóciłyby dynamikę handlową dwóch największych gospodarek świata - relacjonuje Reuters.

Pekin odwiedziła delegacja wysokiej rangi amerykańskich urzędników, których zadaniem było przekazanie wiadomości, że Waszyngton prawdopodobnie podejmie "znaczące działania" wymierzone w stronę chińską. - Słyszymy różne odpowiedzi, od takiej, że +stracą obydwie strony+, po +ale wy stracicie więcej+ - zapowiedział w rozmowie z Reuterem członek amerykańskiej delegacji.

Dziennik "Global Times", który jest głosem chińskich władz napisał wręcz: "Administracja prezydenta Donalda Trumpa nie może sobie pozwolić na to, by gospodarcze i handlowe relacje między USA a Chinami stały się napięte. Chiny są bardziej odporne na wojnę handlową".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | USA | chciał | eksport | wojna handlowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »