Orlen przekazał KAS mobilne laboratoria

Trzy nowoczesne wozy laboratoryjne przekazał PKN Orlen Krajowej Administracji Skarbowej. Dzięki ich wyposażeniu, już w ciągu dwóch godzin będzie można określić, czy pobrana próbka paliwa pochodzi z szarej strefy. - To przykład wzorcowej współpracy administracji państwowej z branżą paliwową - powiedział Daniel Obajtek prezes PKN Orlen. Każde z takich laboratoriów kosztowało około 1,5 miliona złotych.

Pierwsze dwa wozy laboratoryjne trafiły do służb celno-skarbowych przed rokiem, teraz koncern paliwowy podarował trzy, a dwa kolejne laboratoria zostaną przekazane do końca listopada. Każda furgonetka jest wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt wart półtora miliona złotych. - To inwestycja, która się opłaca spółce ale również Skarbowi Państwa i zwykłemu przedsiębiorcy, który chce uczciwie pracować - zwracał uwagę prezes Orlenu.

Swoim działaniem mobilne laboratoria obejmą cały kraj, jednak najwięcej kontroli jest i będzie przeprowadzanych w rejonie Rzeszowa, Wrocławia i Opola. Wozy będą też często gościły na południowej i zachodniej granicy, przez które najczęściej jest przemycane paliwo. Jak poinformował Obajtek, średnio co piąta pobrana próbka pochodzi z szarej strefy. - Od połowy 2015 do połowy 2018 roku wolumen sprzedaży paliw wzrósł o 45 procent a przychody o 38 procent. To efekt uszczelnienia podatkowego - podkreślał prezes Orlenu.

Reklama

Zdaniem Mariana Banasia, szefa Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), luka podatkowa maleje, teraz wynosi co najmniej 14 procent. - Od stycznia do września 2018 roku, w porównaniu do analogicznego okresu minionego roku dochody z podatków wzrosły o 17,2 mld zł. Z czego dochody z VAT to 5,5 mld zł, a z akcyzy - 2,4 mld - wyliczał szef KAS.

Powiedział też, że po mobilnych laboratoriach kolejnym narzędziem do walki z mafią paliwową mają być mobilne aparaty rentgenowskie. - Mafie zmieniają swój modus operandi. Coraz częściej nieopodatkowane paliwo jest przewożone w 1000-litrowych baniakach w chłodniach i ciężarówkach, a ostatnio nawet w betoniarkach - wyjaśniał powód zakupu aparatów.

ew

PKN Orlen nie rozważa sprowadzania surowca z Iranu. Władze Iranu twierdzą, że mimo wejścia w życie amerykańskich sankcji, nie zmniejszyły na razie ilości sprzedawanej ropy naftowej.

Prezes koncernu Daniel Obajtek powiedział podczas konferencji prasowej w Ministerstwie Finansów, że spółka ma inne źródła dostaw. Powiedział on, że firma stara się sprowadzać ropę o mniejszym zasiarczeniu. Taki surowiec pozwala zwiększyć marżę i zysk z jednej baryłki ropy.

To właśnie sektor naftowy oraz miejscowe banki miały zostać w największym stopniu dotknięte przywróconymi przez Stany Zjednoczone restrykcjami.

Ponowne nałożenie sankcji na Iran skrytykowały już Rosja, Turcja oraz kraje Unii Europejskiej. Bruksela twierdzi, że nie ma powodu do wprowadzania sankcji, bo Iran w pełni wywiązuje się z porozumienia nuklearnego sprzed trzech lat.

Na skutek przywrócenia sankcji przez Waszyngton, na "czarnej liście" znalazło się ponad 700 irańskich podmiotów, w tym biznesmeni, firmy, banki, statki i samoloty.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | paliwo | labolatorium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »