Po zamachach w Paryżu: Możliwe zawirowania na rynkach

Większa niepewność na rynkach finansowych, wyższe budżetowe wydatki w Unii na bezpieczeństwo, ale i inwestycyjna szansa Polski - tak ekonomiści widzą skutki obecnych i przyszłych zdarzeń będących następstwem walki z Państwem Islamskim (ISIS).

W obliczu paryskiej tragedii można sobie stawić pytania o ekonomiczne konsekwencje tych zdarzeń, a także decyzji polityków jakie mogą zapadać w najbliższych miesiącach w walce z Państwem Islamskim.

Pytani przez Interię ekonomiści podkreślają, że w najbliższym czasie należy spodziewać się większej zmienności na rynkach finansowych. - W krótkim okresie ta niepewność, z którą mamy do czynienia dziś, przeleje się na rynki i zaowocuje pojawieniem się większej zmienności. Może też doprowadzić do osłabienia euro, walut z naszego regionu i spadków na giełdach - ocenia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce. - Jeśli mamy takie zdarzenia jak to paryskie, to pierwsza reakcja inwestorów zakłada odwrót od akcji w stronę obligacji. Na tej globalnej niepewności skorzystać może zapewne dolar - dodaje Janecki.

Reklama

- Po ataku na WTC widzieliśmy tąpnięcie na giełdach, dolar i obligacje na chwilę zyskały. Teraz też możemy zobaczyć chwilowo spadki na giełdach, ale na rynkach dziś jest tyle pieniędzy, że spadki mogą być tylko chwilowe - przypomina Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku. - Kluczowe będą sygnały z Europejskiego Banku Centralnego i to czy przedłuży działanie programu ratunkowego dla strefy euro - podkreśla Benecki.

Bezpieczeństwo kosztuje

Jarosław Janecki jest przekonany, że wydatki poszczególnych krajów na bezpieczeństwo będą zwiększane, choć ekonomiczna kondycja krajów strefy euro nie daje dużo przestrzeni na takie działania. Na koniec czerwca dług publiczny strefy euro był zbliżony do 93 proc. PKB. - Dziś możemy tylko spekulować na ile wydatki na bezpieczeństwo spowodują poluzowanie polityki fiskalnej - mówi Janecki.

Już dziś poszczególne kraje odczuwają w swoich budżetach koszty związane z uchodźcami, którzy uciekają ze swoich krajów do Europy. - Według naszych prognoz w horyzoncie roku możemy zobaczyć dodatkowe 1,5 mln uchodźców, co będzie oznaczało obciążenia budżetowe w 2016 r. średnio w UE na poziomie dodatkowego 0,2-0,3 proc. PKB, a w Niemczech 0,3-0,4 proc. Te kwoty są oczywiście do przełknięcia przez kraje Unii, ale ważniejsze będzie to co wydarzy się w długim terminie - podkreśla główny ekonomista Citi Handlowego. - Zważywszy na problemy demograficzne unijna gospodarka mogłaby zanotować korzyści wynikające z napływu uchodźców, ale ten proces trochę trwa. Pamiętajmy, że dziś proces przyznawania azylu trwa około 12 miesięcy. Kluczowa w tym wypadku jest jednak skuteczna asymilacja - dodaje Kalisz.

Rafał Benecki zastanawia się jak Unia podejdzie do kolejnych wydatków związanych z uchodźcami. - Jeśli Europa nie zrzuci się na pomoc dla Grecji czy Włoch i zostawi te kraje same z tysiącami emigrantów to nowe koszty mogą zdusić ożywienie w tych krajach - mówi Benecki.

Co dalej z Schengen i Unią

Piotr Kalisz zwraca uwagę, że największe ryzyko dla europejskiej gospodarki będące następstwem zamachów "może sprowadzać się do ograniczania przepływu ludności czyli zamykania strefy Schengen". - Będzie to oznaczało większe koszty dla firm i konsekwencji dla całej gospodarki - podkreśla Kalisz.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, jest przekonany, że strefa będzie stopniowo przymykana i będą wprowadzane różne obostrzenia.

- Możemy być świadkami włączenia biegu wstecznego w integracji europejskiej. Efektem będzie dwubiegunowość: w pierwszej grupie będą kraje głównie ze strefy euro, a w drugiej reszta, w tym Polska - podkreśla Jankowiak. Ekonomista spodziewa się, że taki podział Europy może zostać przypieczętowany w połowie 2017 r. nowym traktatem. - Patrząc na obecne komentarze polityków nie spodziewam się zainteresowania ze strony nowego polskiego rządu obecnością w pierwszej grupie razem z Niemcami czy Francją - podkreśla główny ekonomista PRB. Jego zdaniem może to mieć lekko negatywne konsekwencje dla polskiej gospodarki i eksportu. - Ale nie sądzę jednak by te gospodarcze więzy z Niemcami zostały mocniej poluzowane - zastrzega.

Przewidywalni zyskują podwójnie

Benecki zwraca uwagę, że jeśli Polska w dalszym ciągu będzie się stabilnie rozwijała i nie będzie narażona na ataki terrorystyczne to w długim terminie może zyskać więcej nowych inwestycji.

- Walka z ISIS oznacza, że firmy z Zachodu Europy jeszcze ostrożniej będą wybierać miejsca inwestycji. Już dziś widzimy, że w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie zniknęły możliwości inwestycyjne. Moim zdaniem, powstające co chwilę nowe centra usług w Polsce to widoczny jeden z objawów większej awersji do inwestowania w krajach muzułmańskich. Inwestorzy wybierają nasz region, tą strefę kulturową, gdzie jest mniejsze ryzyko zamachów - podkreśla główny ekonomista ING Banku. - Przy okazji niedawnej wizyty belgijskiej pary królewskiej biznesmeni z tego kraju mocno interesowali się naszym krajem - dodaje Benecki.

Według ekonomisty ING unijne państwa będą bardziej zwarte w walce z ISIS, co jego zdaniem może też oznaczać "pozostawienie konfliktu na Ukrainie na lata tak jak wygląda dziś". - Z drugiej strony może pojawić się unijna presja by szybciej znieść sankcje dla Rosji. Pytanie czy w takiej sytuacji, najszybciej w połowie 2016 r., Rosja zniesie swoje ograniczenia także dla produktów z Polski, co byłoby korzystne dla polskich eksporterów? - zastanawia się Benecki.

Paweł Czuryło

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »