Udany początek Barlinka

O 13% w porównaniu z ceną emisyjną wzrosły na debiucie akcje Barlinka. Na akcjach żadnej spółki notowanej na GPW nie można było wczoraj tyle zarobić.

O 13% w porównaniu z ceną emisyjną wzrosły na debiucie akcje Barlinka. Na akcjach żadnej spółki notowanej na GPW nie można było wczoraj tyle zarobić.

Już 10-krotna nadsubskrypcja podczas oferty publicznej Barlinka zapowiadała udany debiut spółki. Inwestorzy najwyraźniej zignorowali też roszczenia wysuwane przez konkurenta firmy - szwedzkiego Vallinge, dotyczące rzekomego "naśladownictwa" przez Barlinek rozwiązań opatentowanych przez tę spółkę. Wczoraj, podczas debiutu, zdecydowanie przeważali kupujący walory producenta deski barlineckiej, nad inwestorami, którzy zdecydowali się już zrealizować zyski.

Instytucje trzymają

A były one niemałe. Akcje Barlinka, mimo że w ofercie publicznej były sprzedawane po maksymalnej cenie z ustalonego przedziału (6,4-7,3 zł), wczoraj już nie można było kupić taniej niż po 8,2 zł. Na koniec sesji płacono za nie 8,25 zł, czyli o 13% więcej niż wynosiła cena emisyjna. To najwyższy wczorajszy wzrost spośród wszystkich firm notowanych na GPW. Pod względem obrotów Barlinek również prześcignął większość warszawskich blue chips. Przeszło 54 mln zł to ósmy pod względem obrotu rezultat. Handel prawami do akcji (wzrosły o 12,3%) był niemal dziesięciokrotnie mniejszy, co oznacza, że inwestorzy instytucjonalni nie wyzbywali się walorów spółki (PDA Barlinka przydzielono wyłącznie inwestorom finansowym).

Reklama

Ambitne plany

- Cieszy ciepłe przyjęcie Barlinka przez inwestorów giełdowych. Sądzimy, że również w długim terminie akcje spółki będą bardzo dobrą inwestycją. Zrobimy wszystko, żeby utrzymać ponadprzeciętną rentownosć. A pieniądze z giełdy na pewno ułatwią nam dalszy rozwój - mówi Paweł Wrona, prezes Barlinka. Z emisji 8 mln akcji spółka pozyskała ponad 58 mln zł. Chce je przeznaczyć na budowę kolejnej fabryki podłóg drewnianych wartości około 130 mln zł (będzie posiłkować się kredytami bankowymi). W ciągu dwóch miesięcy mamy poznać lokalizację zakładu (Ukraina, Rosja czy Rumunia).

Budowa zagranicznej fabryki to nie jedyna inwestycja Barlinka. Już w kwietniu przyszłego roku ma ruszyć trzecia linia produkcyjna deski barlineckiej, która zwiększy moce produkcyjne grupy o 2 mln mkw. (do 6 mln mkw.). - Niewykluczone, że w ciągu dwóch lat zdecydujemy się również na produkcję alternatywnych produktów, czyli podłogowych paneli laminowanych lub okleinowanych. Osiągnęlibyśmy efekt synergii, szczególnie jeśli chodzi o kanały dystrybucji - zapowiada prezes Wrona.

Te wszystkie działania mają zaowocować wzrostem przychodów Barlinka z 235 mln zł w 2004 r. do ponad 550 mln zł w 2007 r. W tym samym czasie zysk netto ma wzrosnąć z 26 mln zł do ponad 85 mln zł.

Mocne euro, napięte prognozy

Zagrożeniem dla ambitnych prognoz Barlinka może być kurs walutowy. Już teraz większość z produkowanych wyrobów sprzedawanych jest poza Polską, a udział sprzedaży wyrażonej w walutach obcych wzrośnie po uruchomieniu kolejnych fabryk. Tymczasem sporządzając szacunki, zarząd przyjął, że kurs euro będzie się wahał między 3,9 zł a 4,1 zł. W ostatnich tygodniach nasza waluta trzymała się mocno, a kurs euro spadał nawet poniżej założonego przez szefów Barlinka przedziału. Przyznają, że realizacja prognoz jest napięta, ale nie ma na razie żadnych podstaw do ich weryfikacji.

Krzysztof Woch

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: uda | GPW | początki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »