Unipetrol zadłużony po uszy

Prywatna spółka - Pierwszy Prywatyzacyjny Fundusz - skupiła obligacje jednej ze spółek zależnych czeskiego Unipetrolu o wartości 400 mln zł. Oprocentowanie papierów sięga 11%. Pierwsza transza obligacji ma zostać spłacona w 2007 roku.

To bardzo drogi instrument, na rynku finansowym można uzyskać znacznie lepsze warunki - przyznaje Tomas Zikmund, wiceprezes Unipetrolu, odpowiedzialny za komunikację. Obligacje zostały wyemitowane w połowie lat 90. przez Benzinę, spółkę zarządzającą siecią 312 stacji paliw. Firma pozyskała dzięki tej transakcji ok. 400 mln zł. Środki miały zostać przeznaczone na inwestycje w detaliczny sektor paliw. Spłacić je ma jednak nie Benzina, ale spółka matka, czyli Unipetrol, którą przejmuje PKN Orlen.

Wykup pierwszej transzy przypada w 2007 roku. Jej wartość wynosi ok. 100 mln zł, a oprocentowanie papierów zostało ustalone na 8%. Znacznie większa transza, warta 300 mln zł, ma termin wykupu w 2013 r. W tym przypadku oprocentowanie zostało ustalone na 11%.

Reklama

Ze względu na wysokie koszty obsługi długu (Benzina płaci ok. 35 mln zł odsetek rocznie) władze Unipetrolu zastanawiały się nad możliwością zamiany tych obligacji na akcje koncernu. - Takie rozwiązanie kosztowałoby Unipetrol jeszcze więcej niż obsługa papierów. Zrezygnowaliśmy na razie z tych planów - stwierdził T. Zikmund.

Wiceprezes, zapytany przez PARKIET, kto jest właścicielem firmy PPF, stwierdził, że nie jest to ogólnie dostępna informacja. Dodał, że nieoficjalnie mówi się, że firma jest kontrolowana przez najbogatszego człowieka w Czechach. Chodzi o Petra Kelnera, trzydziestokilkuletniego biznesmena, który dorobił się na komputerach i skupie bonów w prywatyzacji kuponowej. Potem skoncentrował się na biznesie ubezpieczeniowym, a jeszcze później wykupił telewizję Nova. Roczne zyski PPF wynoszą ok. 1 mld zł.

Unipetrol nie obawia się zmian

Grupa Unipetrolu zatrudnia 13 tys. osób. Średnia pensja wynosi 3,5 tys. zł. Pracownicy koncernu nie obawiają się zmian w związku z przejęciem spółki przez Orlen. - Ludzie czekają na zmianę właściciela. Prywatyzacja spółki ciągnie się od czterech lat. Pracownicy raczej nie boją się utraty pracy, gdyż od 1999 r. wprowadziliśmy program oszczędnościowy. Teraz nie ma przerostu zatrudnienia - mówi T. Zikmund. Pytany o nastroje kierownictwa koncernu, wiceprezes Unipetrolu powiedział, że po rozmowach z szefostwem Orlenu, nie widać rozbieżności w poglądach. - Jestem spokojny, jeżeli chodzi o współpracę z polskimi menedżerami - dodaje T. Zikmund.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: Unipetrol | zadlużenie | oprocentowanie | uszy | obligacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »