Warszawska giełda ma szanse na odbicie jeszcze w tym roku. Spółkom pomogłaby wyższa inflacja

Wysoki wzrost gospodarczy w Polsce i korzystna koniunktura na amerykańskich giełdach powinny się przełożyć jeszcze w tym roku na wzrost wartości firm na warszawskim parkiecie. Pierwsza połowa roku nie była jednak dla inwestorów korzystna. Według dyrektora Departamentu Inwestycji w Investors TFI pesymizm inwestorów na GPW sięgnął już tak głębokich poziomów, że teraz sytuacja może się odwrócić tylko na dobre.

- W tym roku - w przeciwieństwie do poprzedniego - na naszej giełdzie nie radzą sobie żadne segmenty rynku, ani duże spółki, ani średnie, ani małe, wszystkie indeksy spadają - mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor Departamentu Inwestycji w Investors TFI. - W zeszłym roku dzięki hossie na rynkach wschodzących przynajmniej duże spółki radziły sobie bardzo dobrze. W ostatnich tygodniach nastąpił odpływ kapitału z rynków wschodzących, w związku z tym nawet nasze większe spółki z WIG20 sobie nie radzą.

Od początku roku indeks największych dwudziestu spółek stracił niemal 13 proc., a od rekordowych poziomów z końca 2007 roku wciąż dzieli go ponad 1700 punktów. Średnie spółki z indeksu mWIG40 poszły w dół o ponad 13 proc., podobnie jak sWIG80. Indeks szerokiego rynku ma wartość o niemal 11,5 proc. niższą niż na początku roku.

Reklama

- Mniejsze i średnie spółki stały się ofiarą sukcesu polskiej gospodarki. To już było widać w ubiegłym roku, kiedy dane finansowe wskazywały z kwartału na kwartał coraz mniejszą rentowność. Firmy nie są w stanie przerzucić wzrostu kosztów pracy i surowców na swoich klientów, nie są w stanie utrzymać marż z poprzednich lat - wyjaśnia Jarosław Niedzielewski. - Wysoki wzrost polskiego PKB nie przekłada się na zyski w tym segmencie, w którym zazwyczaj się przekładał. W każdym poprzednim cyklu spółki należące do indeksów sWIG i mWIG zachowywały się zdecydowanie lepiej niż duże spółki, rosły ze względu na to, że siła polskiej gospodarki oznaczała też siłę firm.

W pierwszym półroczu 2018 roku zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ujęciu rocznym o 3,8 proc., natomiast średnie płace zwiększyły się o 7,3 proc. To wyraźnie więcej niż wskazywałby wskaźnik inflacji: ceny towarów i usług wzrosły w tym czasie średnio tylko o 1,6 proc., a według lipcowej projekcji inflacji NBP w całym 2018 roku ceny mają pójść w górę tylko o 1,8 proc. wobec 2 proc. w 2017 roku. Jeszcze w marcu ekonomiści oczekiwali na ten rok wzrostu cen o 2,1 proc.

- To się może zmienić, jeżeli inflacja w Polsce zacznie wracać, pobudzi możliwości zwiększenia marż i przychodów przez te firmy i pokrycia wzrastających wcześniej kosztów - ocenia dyrektor Departamentu Inwestycji w Investors TFI. - Natomiast jeżeli chodzi o całą giełdę i duże spółki, dopóki jest nadzieja na kontynuowanie trendu wzrostowego na amerykańskiej giełdzie, dopóty mamy jeszcze szanse jako polska giełda z tej słabości jakoś wyjść, bo bez hossy na Wall Street niestety za wiele nie zdziałamy.

W przeciwieństwie do warszawskiego parkietu amerykański indeks S&P 500 wciąż jest blisko rekordowych poziomów ze stycznia br., a technologiczny Nasdaq bije rekordy wszech czasów. Nieco niżej niż na początku roku znalazł się Dow Jones, jednak i on od początku lipca odnotowuje trend wzrostowy.

Świetnie ma się także polska gospodarka. Według najnowszych prognoz NBP polskie PKB wzrośnie w tym roku o 4,6 proc., podobnie jak w roku ubiegłym. To wzrost o 0,4 pkt proc. wobec przewidywań sprzed czterech miesięcy. Tylko w I kwartale br. gospodarka urosła o 5,2 proc. Według Niedzielewskiego, musi to w końcu spowodować wzrost cen na tyle wyraźny, by firmy zaczęły odczuwać poprawę rentowności.

- Mam nadzieję, że inflacja powróci na tyle, żeby tym mniejszym czy średnim spółkom pomóc w odbudowie marżowości. W każdym cyklu to następowało. Wydaje mi się, że powinno to w końcu nastąpić, nawet jeżeli nie na taką skalę jak zazwyczaj. Przy takim wzroście gospodarczym inflację powinno być bardziej widać nie tylko u nas, lecz także na całym świecie - mówi Niedzielewski.

Negatywne nastroje na stołecznym parkiecie odzwierciedlają także obroty: w I półroczu wyniosły one 104,9 mld zł, o ponad jedną czwartą mniej niż rok wcześniej. Najmocniej spadły one w przypadku najmniejszych spółek - o niemal jedną trzecią. Zdaniem Niedzielewskiego, pora już jednak na odwrócenie trendu.

- Wśród inwestorów pesymizm jest duży, na tyle duży, że może być już tylko lepiej. Liczę na to, że jest to kontrariański sygnał, zazwyczaj tak bywało, że indeksy zaczynały rosnąć i ten pesymizm zmieniał się w optymizm inwestorów. Mam nadzieję, że dokładnie też tak będzie jeszcze w tym roku również na naszej giełdzie - podkreśla Niedzielewski.

Źródło informacji

Newseria Biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »