Złoty do końca roku może się znacząco osłabić w relacji do głównych walut

Prognozy dla polskiej waluty nie są najlepsze. Będzie w nią uderzać zarówno to, co dzieje się za granicą, jak i to, co się dzieje w kraju. Nie zdziwiłbym się, gdyby pod koniec roku euro zdrożało do poziomu 4,35 zł - przewiduje Adam Zaremba z Saturn TFI. Zdaniem głównego ekonomisty czynniki zewnętrzne wybitnie nie sprzyjają złotemu.

- Wydaje się, że kluczowe waluty światowego systemu finansowego, czyli zarówno amerykański dolar, jak i euro, będą się umacniać w najbliższym czasie. W Stanach Zjednoczonych zbliża się zacieśnienie polityki monetarnej. Europejski Bank Centralny zapewne również będzie się skłaniał do ograniczenia drukowania pieniądza. To będzie skutkować umacnianiem się tych walut w stosunku do złotego - uważa Zaremba.

Amerykańska Rezerwa Federalna podniosła główną stopę procentową po raz ostatni w grudniu 2015 roku. Najbliższe posiedzenie Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC) planowane jest w tygodniu przed wyborami prezydenckimi i eksperci uważają, że na nim podwyżka nie nastąpi. Mediana przewidywań członków Fed co do podwyżek stóp do końca 2016 r. sugeruje jedną taką decyzję. Prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w USA w grudniu, wyceniane przez kontrakty terminowe na stopę Fed, sięga 67 proc.

Reklama

- Poza tym złoty wciąż będzie cierpiał z powodu niskiej inflacji i oddalającej się perspektywy podwyżek stóp procentowych w Polsce. No i wciąż jest obecne ryzyko polityczne, które uderza w naszą walutę i grozi kolejnymi obniżkami ratingów - dodaje Zaremba.

Wskaźnik cen konsumpcyjnych w Polsce we wrześniu tego roku sięgnął -0,5 proc. w ujęciu rok do roku. Po raz ostatni był na plusie w czerwcu 2014 roku. Szef Rady Polityki Pieniężnej i prezes NBP Adam Glapiński stwierdził na początku października, że jeśli nie dojdzie do radykalnych zmian w polskiej gospodarce, to podwyżki stóp można się spodziewać dopiero w 2018 roku.

Adam Zaremba uważa, że w najbliższym czasie mocniej może wzrosnąć kurs dolar złoty niż euro złoty ze względu m.in. na powracające problemy państw południa Europy, czyli Grecji i Portugalii.

- Nie zdziwiłbym się, gdyby pod koniec roku euro zdrożało do poziomu 4,35 zł, a dolar amerykański kosztował 3,85 zł lub nawet trochę więcej - przewiduje Adam Zaremba.

Gdyby tak się stało, toby oznaczał wzrost kursu euro złoty od połowy października o 1,4 proc.

Zdaniem Zaremby najspokojniej w najbliższym czasie powinno być na parze frank złoty, która od początku 2016 roku do połowy października poszła w górę jedynie o 0,5 proc.

- Frank szwajcarski powinien się zachowywać spokojnie w najbliższych miesiącach. Nie widać istotnych przesłanek za jego drastycznym umocnieniem czy też osłabieniem - przekonuje Zaremba. - Trzeba jednak pamiętać o tym, że frank jest zakładnikiem tego, co dzieje się w strefie euro. Jeżeli problemy sektora bankowego w Niemczech czy w innych krajach strefy euro będą się pogłębiać, jeżeli zobaczymy dalsze problemy w związku z opuszczaniem przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, czy też pogłębią się problemy zadłużeniowe Portugalii czy Hiszpanii, to będzie to oczywiście sprzyjało umocnieniu franka szwajcarskiego - dodaje.

Źródło informacji

Newseria Inwestor
Dowiedz się więcej na temat: Główną
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »