Polski cukier w polskie ręce. Po ile?

Minister skarbu spotkał się w cukrowni Krasnystaw z grupą plantatorów buraków i pracowników cukrowni. Zapewnił ich o swojej determinacji w doprowadzeniu do końca prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej.

- Jesteśmy zdeterminowani, aby doprowadzić do końca prywatyzację Krajowej Spółki Cukrowej, tak żeby jej właścicielami zostali plantatorzy i pracownicy - zapewnił w poniedziałek w Krasnymstawie (Lubelskie) minister skarbu państwa Włodzimierz Karpiński

- Chcielibyśmy, by trzecia próba (prywatyzacji) zakończyła się sukcesem, aby tak, jak to się ukonstytuowało ponad sto lat temu we Francji czy w Niemczech, także w Polsce producenci mieli wpływ na zarządzanie finalnym produktem - powiedział Karpiński.

Teraz zespół, który negocjuje z plantatorami i pracownikami, szuka możliwości, aby ułatwić zakup akcji tym uprawnionym osobom, którzy podnoszą, że nie stać ich na to - przekonywał Karpiński. - Jeśli to by się udało, to mamy nadzieję na zakończenie w przyszłym roku tego procesu. Mamy pomysł, żeby wszyscy plantatorzy brali w tym udział, żeby pomóc pracownikom, ale trzeba wypracować szczegóły w tym zespole - powiedział Karpiński.

Reklama

Podkreślił, że poszukiwane są zabezpieczenia przed wtórnym obrotem akcji, aby nie skupiły się one w przyszłości w rękach wąskiej grupy graczy. - Chodzi o to, by rzeczywiście ta własność między plantatorami i pracownikami była możliwie powszechna, a nie koncentrująca się u kilku wybranych aktorów na tej scenie - dodał Karpiński.

Plantatorzy podkreślali, że zależy im na tym, aby Krajowa Spółka Cukrowa pozostała w polskich rękach. Wiceprezes Krajowego Związku Plantatorów Buraków Cukrowych Stanisław Paruch powiedział, że większość polskich cukrowni jest już w rękach niemieckich i gdyby przejęli oni pozostałe, to mogliby je zamknąć i doprowadzić do wzrostu ceny cukru.

- Nie chcemy dopuścić do tego, by pozostałe cukrownie przejęli Niemcy, chcemy, by te cukrownie pozostały w rękach polskich. Warunki prywatyzacji chcemy uzgodnić z Ministerstwem Skarbu Państwa tak, abyśmy i my plantatorzy, i pracownicy, i ministerstwo, i Polska byli z tego zadowoleni - deklarował Paruch.

Karpiński zapewnił, że także jego troską jest, aby Krajowa Spółka Cukrowa nie przeszła w ręce zagranicznego kapitału. Zaznaczył, że problemem w negocjacjach z plantatorami i pracownikami będzie cena akcji.

- To na pewno będzie problem. Będziemy szukać jakiegoś rozwiązania. W każdym razie ja chciałbym, żeby to poszło w ręce plantatorów i pracowników. Jeśli nie, to prawdopodobnie będziemy budowali taki koncern rolno-spożywczy w oparciu o KSC z dominującym akcjonariuszem skarbem państwa - powiedział Karpiński.

W październiku resort skarbu informował, że przedstawiciele plantatorów i pracowników Krajowej Spółki Cukrowej porozumieli się z Ministerstwem Skarbu Państwa w sprawie wstępnej koncepcji prywatyzacji KSC. Szczegóły mają być ustalane w podczas kolejnych spotkań.

Dyrektor biura Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego Kazimierz Kobza powiedział wtedy PAP, że ministerstwo skarbu przyjęło propozycje Związku i zgodziło się na przypisanie zakupu akcji do wielkości kontraktacji. Według szacunków KZPBC na tonę buraków przypada 155 akcji. Kupujący akcje ponadto będzie mieć prawo do kontraktacji buraków zgodnie z ilością kupionych akcji.

Według Kobzy, resort zgodził się także na równoległą wycenę spółki przez stronę związkową. Zastrzegł, że nie będzie ona traktowana przez kierownictwo resortu skarbu jako wiążąca, ale może być punktem do rozmów. Wycena spółki ma być przygotowana do połowy grudnia br. Jednocześnie ma być opracowany prospekt emisyjny.

Zdaniem Kobzy, cena akcji KSC powinna być niższa niż przy poprzedniej ofercie (było to 1,6 zł), gdyż cena cukru jest niska, co oznacza, że spółka ma coraz mniejszą wartość. Zapłata za akcje będzie mogła być płacona w ratach rozłożonych na siedem lat - dodał.

We wrześniu grupa plantatorów buraków cukrowych protestowała w Krasnymstawie na drodze krajowej nr 17, domagając się przyspieszenia prywatyzacji KSC.

W lipcu wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk zapewnił na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa, że Krajowa Spółka Cukrowa zostanie sprywatyzowana zgodnie z obowiązującymi przepisami, czyli na podstawie ustawy "o przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym" z 1994 r. oraz rozporządzenie Rady Ministrów "w sprawie programu prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej" z 2004 r. Prawo zakupu akcji KSC ma ok. 18 tys. osób.

Jest to już trzecie podejście do prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. Poprzedni proces prywatyzacji MSP zamknęło 26 kwietnia 2013 r. Pierwsza próba sprzedania spółki została unieważniona w marcu 2012 r.

Krajowa Spółka Cukrowa jest największym w Polsce oraz 7. w Europie producentem cukru. Powstała 2003 roku z połączenia państwowych cukrowni, w jej skład wchodzi teraz siedem zakładów. Spółka ma ok. 40-proc. udział w krajowym rynku cukru.Na jej rzecz pracuje około 18 tysięcy plantatorów gospodarujących na ponad 78 tysiącach hektarów. Prywatyzacja KSC rozpoczęła się w 2011 r. Jak podało wcześniej ministerstwo, "KSC znajduje się w bardzo dobrej kondycji finansowej, Dywidenda wypłacona Skarbowi Państwa wyniosła za rok obrotowy 2010/2011 - 221 mln zł, z zysku lat poprzednich i zaliczkowa dywidenda za rok obrotowy 2011/2012 - ponad 153 mln zł, a za rok obrotowy 2011/2012 - ponad 442 mln złotych. MSP poinformowało, że "w ubiegłym tygodniu Rada Nadzorcza KSC wyraziła zgodę na wypłatę akcjonariuszom zaliczki na poczet przewidywanej dywidendy za rok obrotowy 2012/2013 w wysokości ponad 110 mln złotych".

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »