Afryka podąża polskim śladem!

Szukając przyczyn wydarzeń w Afryce Północnej trudno oddzielić motywy polityczne i społeczne od problemów ekonomicznych. Bogactwa zamiast stanowić podstawę do rozwoju Afryki, stają się praprzyczyną wielu problemów i frustracji.

"Sierpień" w styczniu

Pierwsze "gorące" komentarze ("New York Times") jakie towarzyszyły wybuchowi tunezyjskiej "Jaśminowej Rewolucji", uruchamiającej efekt domina arabskiej kontestacji, odwoływały się do polskiego Sierpnia 1980 r., oraz przełomowych wydarzeń w Europie Środkowo-wschodniej z przełomu lat 1989/1990. Swoją wymowę miało także i to, że waszyngtońscy stratedzy zaczęli wówczas pośpiesznie studiować polskie (i nie tylko) początki transformacji. Casus polski miał jeszcze ten dodatkowy walor porównawczy, iż inspiratorem i wyrazicielem protestów był ruch związkowy, który także w niektórych państwach Maghrebu okazał się ważnym (w Tunezji -UGTT) lub najważniejszym (Mauretania) przedstawicielem strony społecznej. W Mauretanii artykulacja żądań dotyczących podwyżek płac, redukcji podatków od wynagrodzeń oraz poprawy zabezpieczenia społecznego miała najbardziej zinstytucjonalizowana formę. Była bowiem udziałem trzech tamtejszych central związkowych: CGTM, CLTM i MNTC.

Reklama

Guy Sorman, francuski eseista i znawca państw arabskich, w wywiadzie dla "Polityki" osadził te wydarzenia w klasycznym mechanizmie tocquevillowskim: "rewolucja wybucha, gdy ludziom zaczyna się żyć lepiej". W Egipcie do jesieni ubiegłego roku płaca minimalna wynosiła 70 dolarów miesięcznie. Orzeczeniem tamtejszego sądu zmuszono rząd do jej podniesienia i od października 2010 r. było to już 207 dolarów. Sorman zauważa jednocześnie, że w Libii, Jemenie, Algierii czy Bahrajnie na klasyczny algorytm rewolucji nakłada się także konflikt plemienny lub/i wyznaniowy. Przykładowo szyicka większość Bahrajnu zarzuca rodzinie panującej naturalizowanie sunnitów w celu zmiany struktury wyznaniowej kraju.

Kompromis niejedno ma imię

Nie można wykluczyć, że z czasem okaże się, iż najbliższy prawdy jest pakistański intelektualista Tariq Ali, który antyreżimowy zryw w krajach Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu przyrównuje do europejskiej Wiosny Ludów z 1848 r. Pomimo historycznej paraleli autor ów, w lutowym tekście dla "Guardiana", nie zapomniał dobitnie zaakcentować stricte gospodarczej kanwy buntu, jako negacji wobec elit "zaślepionych swoim bezprawnie zdobytym bogactwem". Symbolikę ma również fakt, że bezpośrednim "krzesiwem rewolucji" była rozpaczliwa reakcja młodego człowieka, Muhammada Buaziziego, któremu reżimowe siły porządkowe zawłaszczyły warsztat pracy, stragan na wózku.

Dla ekonomistów zajmujących się zagadnieniami transformacji, w tym i problematyką konfliktów o warunki pracy i płacy, empiria arabskie stanowią poważne wyzwanie badawcze. Przykładowo, w nieco mniej opisywanej w ramach toczących się protestów - Algierii, uwidacznia się patologiczny ze swej istoty, lecz skądinąd skuteczny wpływ "nieformalnej gospodarki" na ograniczenie (spowolnienie) radykalizacji roszczeń ekonomicznych.

Z początkiem 2011 r. weszły w życie przepisy zasadniczo ograniczające "szarą strefę". Przede wszystkim rozszerzono bazę podatkową VAT, obejmującą wcześniej wyłącznie przedsiębiorstwa, podwyższono taryfy celne, a także wprowadzono wymóg ewidencji każdej operacji gospodarczej powyżej 500 mln dinarów (5,1 tys. euro). Rzecz w tym, że decydenci potraktowali społeczeństwo i gospodarkę narodową dość abstrakcyjnie, bez należytej akcji informacyjnej i z pominięciem analizy zjawiska. Postąpiono wbrew opinii części ekonomistów, sugerujących stopniową i systemową eliminację "szarej strefy" ukierunkowaną m.in. na rozwój legalnej sieci dystrybucji i rodzimego sektora bankowego. Zamiast tego pośpieszna próba reform wywołała konfrontację (4 - 10 stycznia), w wyniku której rząd musiał ustąpić. Regulacje zostały zawieszone do czasu, gdy zostanie uchwalone nowe prawo finansowe (tj. do sierpnia br.). Jak zauważył Kader A. Abderrhim z paryskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS), posłużono się selektywnymi instrumentami polityki ekonomicznej - wywołującymi szok (cenowy) i opór, nie respektując spetryfikowanego stanu chorej tkanki społeczno - ekonomicznej. "Algierczyk przyswoił sobie przekonanie, że osiągniecie osobistego sukcesu jest możliwe tylko drogą półlegalną lub nielegalną, co generuje kolejne dysfunkcje. Spowodowało to trwały rozwód między oficjalną organizacją społeczną a dynamiką socjalna" (,,Le Monde Diplomatique", luty 2011).

Zgoła odmiennych doświadczeń w zakresie wygaszaniu konfliktów, bądź im zapobiegania, dostarczają zamożne kraje Zatoki Perskiej, czyli tzw. "gospodarki rentierskie" (ang. rent economies). Leszek J. Jasiński z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, opisuje je (Szkice o ekonomii i gospodarce światowej, 2005) jako: "systemy czyniące podstawowym źródłem dochodu to co jest proste, powtarzalne i wynikające z zastosowania tego samego gospodarczego aktywu, umożliwiającego dopływ pieniądza niczym czynsz dzierżawy, odsetki bankowe lub emerytura".

Państwa tego typu, dzięki posiadanym zasobom finansowym, uruchomiły programy hojnych pakietów uposażeniowo-inwestycyjnych. Już w styczniu br. rząd Kuwejtu zdecydował o wypłacie (dla obywateli kraju) jednorazowego zasiłku drożyźnianego (ok. 3,6 tys. dolarów USA) oraz wprowadził 13. miesięczny deputat żywnościowy, wsparty programem pomocy socjalnej dla uboższych rodzin. W Arabii Saudyjskiej pracownikom sektora państwowego przyznano dodatkowe wynagrodzenie (równowartość dwóch pensji), poza tym zwiększono płacę minimalną i zasiłki dla bezrobotnych. Ponadto zdecydowano o utworzeniu nowych miejsc pracy w organach administracji państwowej, zaś wybranym grupom zawodowym np. lekarzom przyznano dodatkowe świadczenia rzeczowe (mieszkania). Poza tym, zapowiedziano wzrost nakładów na ochronę zdrowia, poprzez m.in. dofinansowanie (w tym prywatnych) placówek medycznych. W Omanie podniesiono kwoty zasiłków socjalnych i zwiększono wynagrodzenia dla pracowników sfery publicznej.

Z dotychczasowej obserwacji wynika, że Kuwejt obok Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru należy do tych państw Zatoki, które ominęła fala protestów. Nie sposób jednak zgodzić się z tezą, że w przypadku Kuwejtu społeczny spokój jest pochodną skutecznej antycypacji pekuniarnej. Przeczy temu długa historia tego kraju, tradycja wielopokoleniowej wymiany handlowej z resztą świata. Kuwejtczyków zwie się Arabami z szerokich mórz, społeczeństwem żeglarzy. Wolność słowa, kosmopolityzm właściwy portom i tolerancja, która narodziła się właśnie z praktyki obrotu towarami - wytworzyły specyficzna kulturę na długo przed odkryciem ropy w 1938 r., i początkami jej eksploatacji w 1946 r. Kuwejt powstał 200 lat przed protektoratem brytyjskim, który trwał zaledwie 60 lat. Na tle sąsiadów niemal zawsze emanował demokracją. Pierwszy parlament wybrano w 1938 r. , w kraju nie ma też więźniów politycznych ani oficjalnej ideologii, zaś dochody z ropy dzielone są w społeczeństwie znacznie bardziej równomiernie.

Zapomniane wzorce "Białej Rewolucja"

Przed wiekami Arabowie przynieśli Persom islam, który stał się jednym fundamentalnych elementów tożsamości. W VII wieku podbili Persję, a w ubiegłym stuleciu w osobie Saddama Husajma zaatakowali Iran, i w wyniku ośmioletniej wojny (1980 - 88) poczynili tam olbrzymie straty. Niemniej przed prawie półwieczem to w tej części świata zdecydowano się na bezprecedensowy, radykalny, program przebudowy społeczno - gospodarczej kraju. Przeszedł on do historii pod nazwą "Białej Rewolucji" (1963 - 1977), i był wielkim dziełem rządzącego ówcześnie Iranem szacha Mohammada Rezy Pahlaviego. Wybitnej osobistości swoich czasów, usiłującej uwolnić cesarstwo irańskie od XI-wiecznych struktur i wprowadzić je w XX, a może nawet XXI stulecie. Obok zredukowania feudalnych własności ziemskich, upaństwowienia lasów oraz ujęć wody, priorytetów w zakresie edukacji i ochrony zdrowia, reorganizacji administracji, a także zwiększenia praw kobiet, imponująco przedstawiła się ekonomiczna linia reform. Uruchomiona przebudowa irańskiej gospodarki nie tylko o ćwierćwiecze wyprzedzała podobne inicjatywy w transformujących się po 1989 r. krajach Europy Środkowo - Wschodniej, ale nie ustępowała im pod względem doniosłości oraz zakresu tematycznego. Obejmując, jak przypominana Gholam Reza Afkhami (na kartach The Life and Times of the Shah, 2009):

  • uwolnienie rynkowego mechanizmu ustalania cen (z zachowaniem kontroli i możliwości przeciwdziałania ich nieuzasadnionym wzrostom),
  • wprowadzenie powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych,
  • prywatyzację przedsiębiorstw państwowych,
  • partycypację pracowników w zyskach przedsiębiorstw (do 20 proc.),
  • prawo pierwokupu, dla pracowników, w nabywaniu akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw,
  • utworzenie systemu zasiłków dla bezrobotnych,
  • inwestycje w rozwój przemysłu, zwłaszcza ciężkiego, o podwójnym zastosowaniu (militarne i cywilne).

Alexandre de Marenches, były szef francuskich służb specjalnych (w okresie 1970 - 1981) wspominając Szacha (Sekrety szpiegów i książąt, 1992) stwierdził, iż: "w swoim gorącym pragnieniu pokonania w ciągu jednego życia całych wieków uczynił szereg nierozważnych kroków. Takich, jakie może uczynić człowiek nowoczesny postawiony w obliczu średniowiecznego świata".

Giełdowe dziedzictwo Szacha

W 1967 r. powstała giełda papierów wartościowych w Teheranie. Powołanie tej instytucji, było de facto nawiązaniem do koncepcji z połowy lat 30. zeszłego stulecia, gdy przy pomocy belgijskich ekspertów opracowano program utworzenia giełdy w Iranie. Wybuch II wojny światowej odłożył spełnienie giełdowych planów na przeszło dwadzieścia lat, ale i tak była to jedna z wcześniejszych inicjatyw w regionie. Przed nią historię rynków kapitałowych tej części świata pisała Aleksandria (1883 r.), Kair (1903 r.) i Bejrut (1920 r.), a po II wojnie tylko Tel Awiw (1953). W pierwszym roku działalności na teherańskiej giełdzie handlowano akcjami sześciu firm i obligacjami państwowymi.

W kolejnych latach rynek rozwijał się, w czym znaczny udział miały ulgi podatkowe dla podmiotów giełdowych. W sumie w latach 1967 - 1978 w obrocie znalazły się walory 105 spółek, z czego 22 to banki, dwie były akcjami towarzystw ubezpieczeniowych, a 81 stanowiły papiery firm przemysłowych. Uruchomienie Teheran Stock Exchange (TSE) petryfikowało ekonomiczny charakter "Białej Rewolucji". Wpisując się w nurt przekształceń własnościowych i upowszechniając kategorię dochodów z własności, giełda uwypukliła dwie bardzo cenne w takich okolicznościach funkcje makroekonomiczne: stając się jednocześnie akceleratorem i uzdrowicielem struktury podmiotowej gospodarki.

Zdaniem orientalistów, dzisiejszy Iran nie posiada jednoznacznej interpretacji systemowej. Dominuje wprawdzie autorytaryzm i teokratyzmu, ale ma też pewne cechy demokracji. Ich bastionem, choć w bardzo specyficznym otoczeniu systemowym jest Giełda Papierów Wartościowych w Teheranie. Będąca od 1994 r. członkiem Światowej Federacji Giełd (WFE, dawniej FIBV), a także od 1995 r. członkiem - założycielem Europejsko-Azjatyckiej Federacji Giełd (FEAS) Za tym, że nie jest fasadą przemawia choćby jej kapitalizacja, która w 2009 r. wynosiła ok. 59 mld dolarów, czyli więcej niż rynek akcji w Nowej Zelandii (35 mld USD) lub sąsiednie parkiety w Zatoce, tj. Muscat Securities Exchange (38,5 mld USD) czy Bahrain Stock Exchange (20 mld USD). To, że instytucjonalna spuścizna z czasów cesarstwa okazała się na swój sposób niezniszczalna jest polityczno-ekonomicznym fenomenem. Oddaje w ten sposób hołd temu, za którego czasów powstała.

Wojciech Szymon Kowalski

miesięcznik KAPITAŁOWY
Dowiedz się więcej na temat: Afryka | Polskie | Tunezja | bieda | Egipt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »