Argentyna bez prezydenta

Prezydent Argentyny Fernando de la Rua podał się do dymisji po tym, jak państwo pogrążyło się w finansowym i politycznym chaosie. Wcześniej prezydent w specjalnym wystąpieniu zwrócił się do opozycji o stworzenie rządu jedności narodowej i zaznaczył, że jeśli opozycja odmówi on zrezygnuje ze stanowiska.

Prezydent Argentyny Fernando de la Rua podał się do dymisji po tym, jak państwo pogrążyło się w finansowym i politycznym chaosie. Wcześniej prezydent w specjalnym wystąpieniu zwrócił się do opozycji o stworzenie rządu jedności narodowej i zaznaczył, że jeśli opozycja odmówi on zrezygnuje ze stanowiska.

"Prezydent powiedział mi, że w obecnej sytuacji nie ma innego wyjścia i że zamierza złożyć swą rezygnację na ręce Kongresu" - mówił jeden z argentyńskich senatorów. Dymisja prezydenta de la Rua nastąpiła po dwóch dniach gwałtownych zamieszek wywołanych fatalną sytuacją gospodarczą kraju. Zginęły już co najmniej dwadzieścia dwie osoby, a kilkaset zostało rannych. Sytuacji nie uspokoił, a wręcz zaognił - stan wyjątkowy, który obowiązuje w Argentynie od dwóch dni.

Nie pomogła też dymisja ministra gospodarki, Domingo Cavallo. To właśnie jego obarcza się winą za obecny kryzys. Co doprowadziło do tak głębokiej zapaści finansowej w Argentynie? - to pytanie zadaliśmy wybitnemu ekonomiście, profesorowi Stanisławowi Gomułce: "To była rozrzutna gospodarka - pożyczała za dużo za granicą, był duży deficyt budżetowy, była nieprzejrzystość w tym, jak firmy zbierały dane statystyczne. W rezultacie kraj się zapożyczył na sumę tak dużą, że nie jest w stanie obsłużyć tego. Przypomina się zresztą sytuacja Polski sprzed 20 lat. Po latach 70. rząd też miał kłopoty z obsługą długu zagranicznego - zmniejszał wtedy pracę i podwyższał ceny. Ludzie też wyszli na ulice". Zdaniem profesora Gomułki sytuacja Argentyny jest o tyle trudna, że ludzie tam mieszkający nie chcą już więcej wyrzeczeń. "Myślę, że ani banki zagraniczne, ani Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie będą teraz chciały kredytować i prawdopodobnie tam dojdzie do ogłoszenia bankructwa - mówimy, że owszem, mamy długi, ale przez jakiś czas nie będziemy ich spłacać, możemy nawet żądać zmniejszenia tych długów" - dodaje profesor Gomułka.

Reklama

Wydarzenia w Argentynie zaniepokoiły prezydenta Stanów Zjednoczonych, George W. Busha. Rzecznik Międzynarodowego Funduszu Walutowego wykluczył, że jakiekolwiek instytucje finansowe przyczyniły się do katastrofalnej sytuacji argentyńskiej gospodarki.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Argentyna | prezydent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »