​Autorzy popularnego w Indiach kanału na YouTube aresztowani; mieli nękać kobiety

Dziennik "The Indian Express" podał, że policja aresztowała trzech twórców kanału Chennai Talks na YouTube. Mieli oni zadawać kobietom i parom na plaży w Ćennaju (stolica stanu Tamilnadu) obsceniczne pytania.

Patrol policji złapał Ajaya Babu i Azeena Batcha podczas nagrywania filmu wideo na plaży Elliota w Ćennaju (dawniej Madras). Według raportu, policji twórcy popularnego kanału Chennai Talks zadawali niekomfortowe pytania napotkanym kobietom.

Kiedy jedna z kobiet pracujących przy łodziach rybackich sprzeciwiła się takiemu traktowaniu, autorzy ponad 200 filmów, które oglądano na YouTube 70 mln razy, zaczęli jej grozić  i słownie ją obrażać.

Według "The Indian Express", policja dostała również zgłoszenie od mieszkańca dzielnicy Besant Nagar oburzonego nagraniem wywiadu z kobietą, która "publicznie używała wulgaryzmów". Zdaniem policji, do części wywiadów zatrudniano aktorki lub znajome autorów kanału wideo - po to, by zwiększyć oglądalność filmików. Po aresztowaniu mieli oni przyznać, że miesięcznie zarabiali ok. 100 tys. rupii (ok. 5 tys. zł).

- Niektóre nagrania były wyraźnie "ustawkami" - tłumaczy Rukmini Pillai, mieszkanka Ćennaju. - Ludzie opowiadają o swojej seksualności i związkach, nie wyglądają przy tym na zawstydzonych. To jest raczej kolejny przykład kontrolowania moralności przez nadgorliwą policję w naszym kraju - dodaje.

"The New Indian Express" informuje, że jedna z kobiet występujących w nagraniu zgłosiła sprawę na policję. Dinesh Kumar, aresztowany właściciel kanału wideo, zapłacił jej 1,5 tys. rupii (ok. 75 zł) za występ aktorski. Jednak jej zdaniem, po edycji materiału autorzy wypaczyli sens wypowiedzi, na co nie wyraziła zgody. Autorzy nie wyłączyli też na jej prośbę komentarzy pod filmikiem. - Komentarze były dla mnie bolesne i wywołały u mnie depresję - stwierdziła.

Reklama

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

- Na otworzenie kanału na YouTubie powinno się wydawać pozwolenia od zespołu ekspertów. Rząd powinien powołać urząd do nadzorowania takich treści - stwierdził w rozmowie z "The Indian Express" Kathikeyan, ekspert ds. prawa internetowego. - Powinniśmy natychmiastowo to powstrzymać, w przeciwnym razie zepsujemy moralnie kolejne pokolenia - dodał.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »