Bank Światowy: Świat zaraził się od Europy kryzysem

Kryzys rozlał się ze strefy euro na cały świat, a jego skutki odczują zwłaszcza kraje rozwijające się - takie są konkluzje raportu Banku Światowego "Global Economic Prospects", zaprezentowanego w czwartek w Warszawie.

Jak powiedział podczas prezentacji opracowania jego główny autor Andrew Burns, raport przedstawia prognozy ekonomiczne na 2012 r. dla całego świata, ale ze szczególnym uwzględnieniem krajów rozwijających się.

Burns określił obecną sytuację ekonomiczną na świecie, jako "bardzo wrażliwą". Podkreślił, że jeszcze na początku zeszłego roku prognozy gospodarcze wydawały się w miarę dobre - jednak po marcowym tsunami w Japonii i po ujawnieniu się w lecie kryzysu w strefie euro sytuacja odwróciła się.

- W świecie globalnych połączeń warto analizować nawet najczarniejsze scenariusze - powiedział Burns. Wyjaśnił, że Bank Światowy obniżył prognozy wzrostu na 2012 r. dla krajów rozwijających się z 6,2 proc. do 5,4 proc. PKB, a dla krajów o wysokich dochodach z 2,7 proc. do 1,4 proc. PKB.

Reklama

W 2012 r. globalny wzrost powinien sięgnąć 2,5 proc. PKB, a w 2013 r. ok. 3,5 proc. PKB. Burns poinformował, że prognoza dla Polski wynosi ok. 2,5-2,9 proc. PKB. - Kilka miesięcy temu prognoza była bliższa 2,9 proc. PKB, teraz jest bliższa 2,5 proc. - wyjaśnił ekonomista.

Zauważył, że wpływ kryzysu w strefie euro już jest bardzo widoczny w gospodarkach krajów rozwijających się. Poinformował, że od sierpnia ub.r. indeksy giełdowe w krajach rozwijających się spadły o 8 proc., a globalny PKB zmniejszył się o 9,5 proc., czyli o ok. 6,5 biliona dolarów.

W porównaniu do 2010 r., w ubiegłym roku o połowę zmniejszył się strumień pieniędzy płynących z krajów o wysokich dochodach do krajów rozwijających się. Wzrósł za to o 100 pkt bazowych wskaźnik Libor OIS, uważany za miarę niechęci banków do pożyczania sobie pieniędzy. Burns wyjaśnił, że oznacza to, iż pieniądze na rynku międzybankowym stały się droższe, co może powodować zmniejszenie strumienia kredytów dla przedsiębiorstw.

Andrew Burns wskazał, że kraje rozwijające się mają mniejsze możliwości fiskalne i monetarne walki z kryzysem niż te, jakie miały podczas kryzysu w latach 2008-2009. Powołał się na dane, mówiące, że 38 proc. krajów rozwijających się ma deficyty budżetowe przekraczające 4 proc. PKB, podczas gdy jeszcze w 2007 r. dotyczyło to 18 proc. tych krajów. Bank Światowy radzi krajom rozwijającym się pokrycie deficytu, ustalenie priorytetów w wydatkach na cele społeczne i przeprowadzenie stress-testów instytucji finansowych.

- Warto pamiętać, że jeżeli sytuacja gospodarcza na świecie jeszcze się pogorszy, to kryzys nie oszczędzi nikogo - przestrzegał Burns. Dodał, że rządy państw powinny mieć świadomość, że pozyskanie finansowania ich zobowiązań będzie coraz trudniejsze.

- Jeżeli zapadalność zobowiązań przypada w tym roku, to warto pozyskać finansowanie już teraz, póki rynki funkcjonują jeszcze w miarę normalnie - powiedział ekonomista. Na zakończenie prezentacji raportu ocenił, że działania podejmowane w Europie - czyli wysiłki związane z konsolidacją finansów czy wzmocnieniem instytucji wspierających kraje w walce z kryzysem - idą w dobrym kierunku i powinny poprawić sytuację w strefie euro.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Bank Światowy | kryzys gospodarczy | strefa euro | świata | świat | kraje | bańki | prognozy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »