Bankructwo Grecji: Brytyjska prasa jest bezlitosna - to spór idiotycznego rządu z arogancką strefą euro

Brytyjska prasa wali prosto z mostu, nazywając grecki rząd lewicowo idiotycznym, zaś reprezentantów eurozony zadufanymi. Ostro sobie poczynają dziennikarze znad Tamizy. Łatwo o to, gdy nie należy się do strefy wspólnej waluty i nie dotyczą piszących problemy Grecji, tamtejszych banków i waluty euro...

Środowe wydania brytyjskich gazet podkreślają, że "nie ma dobrego wyjścia z greckiego kryzysu". "Będąc wyborcą rozpaczałbym nad lewicowym idiotyzmem rządu i zadufaniem strefy euro - i nie wiedziałbym, kogo poprzeć" - pisze Martin Wolf w "Financial Times".

Uważany za jednego z najbardziej wpływowych publicystów ekonomicznych na świecie, Wolf podkreśla, że obie strony ponoszą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. "Gdybym wierzył, że Grecja może skorzystać na wyjściu ze strefy euro, z pewnością zagłosowałbym przeciwko umowie z wierzycielami. Ale to nie jest oczywiste: gdyby Grecja umiała używać polityki monetarnej w mądry sposób, nigdy nie znalazłaby się w obecnej sytuacji. Z kolei głosując za porozumieniem, nie wiedziałbym nawet, co tak naprawdę popieram: dotychczasowa oferta przecież wygasła" - argumentuje Wolf.

Reklama

"Syriza nie była w stanie zaproponować wiarygodnego programu reform, który rozwiązałby najważniejsze problemy. To okropny rząd, stworzony przez desperackie czasy i nieodpowiedzialną politykę - ale nie byłoby tego rządu bez błędów, które kredytodawcy popełniają od 2010 roku, stawiając prywatnych wierzycieli ponad zwykłymi Grekami" - zaznacza komentator.

Również lewicowy "The Guardian" nie pozostawia wątpliwości, że odpowiedzialność za obecny kryzys rozkłada się pomiędzy rządem w Atenach a wierzycielami wchodzącymi w skład tzw. trojki.

"Jeśli wierzyć europejskim przywódcom, stawką niedzielnego referendum będzie nie tylko przyszłość strefy euro, ale całej Unii Europejskiej. To nadzwyczajna sytuacja, biorąc pod uwagę, że 60-letni projekt pokojowej integracji jest zagrożony przez referendum, w którym 2 proc. ludności UE zagłosuje nad niczym innym jak propozycją kredytu" - pisze redakcja w komentarzu.

Autorzy tekstu zwracają uwagę, że "projekt strefy euro był oparty na błędnych założeniach, a międzynarodowi wierzyciele źle zarządzali greckim kryzysem od samego początku programu pomocowego w 2010 roku, narzucając radykalne oszczędności i odtwarzając poziomy nierówności podobne do tych, które miały zostać już tylko w historii zachodniej Europy".

Zaznacza jednak, że premier Aleksis Cipras też nie jest bez winy.

"Gorąca retoryka rządu w Atenach o szantażu i przymusie zdaje się odrzucać fakt, że europejscy liderzy mają własny elektorat, który muszą przekonać do swoich decyzji. Biedniejsze kraje, takie jak Portugalia i Irlandia, musiały zmierzyć się z radykalnymi oszczędnościami, aby uratować swoją gospodarkę, i ciężko byłoby wytłumaczyć zmianę frontu wobec Grecji" - podkreślają.

Referendum w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia porozumienia z wierzycielami Grecji zaplanowane jest na niedzielę 5 lipca. Rząd Ciprasa namawia wyborców do głosowania przeciwko umowie, podkreślając, że to wzmocni jego pozycję w dalszych negocjacjach.

We wtorek greckie władze odmówiły spłaty raty kredytu w wysokości ok. 1,5 miliarda euro wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: bankructwo Grecji | bankructwo | Grecja | spór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »