Batalia o unijny budżet. Ile pieniędzy trafi do Polski?

Teraz albo nigdy - w Brukseli dziś batalia o unijny budżet. Po południu (o 15.00) rozpoczyna się szczyt z udziałem europejskich liderów. Panuje ostrożny optymizm, że tym razem możliwe jest porozumienie w sprawie wydatków Wspólnoty na lata 2014-2020, choć nie będzie to łatwe. Poprzednie spotkanie, w listopadzie, zakończyło się fiaskiem.

Różnice zdań wciąż są i kraje członkowskie mają różne wizje unijnego budżetu - jedne chcą ciąć wydatki, inne je zwiększać. - Czekają nas trudne rozmowy - przyznają dyplomaci. Stąd apele w ostatnich dniach, jak ten szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso: - Apeluję do wszystkich przywódców, by zmniejszyli dzielące ich różnice zdań, przyjechali do Brukseli z wolą kompromisu i w duchu europejskiej odpowiedzialności, aby porozumienie było możliwe.

Cięcia wydatków w unijnym budżecie są nieuniknione. Mówi się, że od 15 do 30 miliardów euro, pytanie tylko, gdzie i o ile. Mimo to, panuje przekonanie, że kompromis jest w zasięgu reki, a jeśli teraz się nie uda, później będzie jeszcze trudniej. - Miną miesiące, zanim podjęta zostanie kolejna próba, a niektóre kraje mogą wtedy usztywnić swoje stanowisko, bo szykują się do wyborów - powiedział Polskiemu Radiu Hugo Brady, ekspert londyńskiego instytutu badawczego Centre for European Reform.

Reklama

Wybory planowane są w Niemczech i we Włoszech, które nie chcą, by unijny budżet był tematem kampanii wyborczej. Teraz znowu oczy wszystkich będą zwrócone na Wielką Brytanię, która nie dość, że chce utrzymać swój rabat, czyli zredukowaną składkę do unijnej kasy, którą kilka krajów chciałoby zlikwidować, to jeszcze domaga się cięć wydatków.

A Francja z kolei żąda zwiększenia funduszy na rolnictwo. Kluczowe będzie stanowisko NIemiec, które najwięcej wpłacają do unijnego budżetu.

- - - - -

Pieniądze na rozwój polskich regionów raczej zapewnione, nie wiadomo co funduszami na rolnictwo. Wynik negocjacji budżetowych zdecyduje, jak duży strumień pieniędzy popłynie do Polski.

Po listopadowym szczycie oferta dla Polski jest taka - 72 miliardy 400 milionów euro na politykę spójności, z której finansowany jest rozwój regionów. To pieniądze na drogi, oczyszczalnie ścieków, na zatrudnienie. W przeliczeniu na złotówki, to obiecywane przez polskiego premiera około 300 miliardów złotych. - Jedziemy na szczyt z przekonaniem, że te wymarzone 300 miliardów złotych leży w zasięgu naszych możliwości - mówił wczoraj Donald Tusk.

Pula obiecana Polsce na razie jest szczuplejsza o prawie 4,5 miliarda euro, od tego co proponowała nam Komisja Europejska, ale te pieniądze już są nie do odzyskania. Polska już o nie walczyć nie będzie. - Te godziny będą jednak godzinami pełnymi napięcia - mówi premier i daje tym samym do zrozumienia, że będzie starał się obronić to co ma.

Unijni dyplomaci donoszą, że Polska wydaje się być zadowolona z obecnego projektu. Możliwa jest ewentualnie strata kilkuset milionów euro, gdyby trzeba było szukać większych cięć w unijnym budżecie. A co z pieniędzmi na polskie rolnictwo? Obecnie przewidziano dla nas około 300 miliardów euro i ta kwota już nie jest taka pewna. By zwiększyć pulę pieniędzy dla Francji, która stanowczo się ich domaga, możliwe są przesunięcia funduszy i - jak szacują dyplomaci - Warszawa może stracić nawet około miliarda euro.

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL nt. budżetu UE

- - - - -

Jest wola polityczna, więc kompromis w sprawie budżetu Unii jest bardzo prawdopodobny - uważa ekonomista Bohdan Wyżnikiewicz.

Prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz wyjaśnia, że na kompromisie w sprawie budżetu zależy wszystkim państwom. Zdaniem eksperta, jest wola polityczna wielu krajów, w tym Niemiec, by osiągnąć kompromis w sprawie budżetu na całą perspektywę finansową, a nie roczne prowizoria.

Zdaniem ekonomisty, Polska nie powinna liczyć na "ekstra pieniądze", ale oczekiwania rządowe będą zrealizowane.

Bohdan Wyżnikiewicz wyjaśnia, że brak kompromisu w sprawie budżetu Wspólnoty może sprowadzić kłopoty na unijną gospodarkę. Po pierwsze, wyjaśnia ekspert, negatywną konsekwencją byłoby roczne ustalanie budżetu, co nie pozwalałoby na długofalowe planowanie. Po drugie, zdaniem Bohdana Wyżnikiewicza, prowadziłoby to do corocznych przesileń i dyskusji, których rezultat byłby nieznany.

Apele o kompromis w sprawie unijnego budżetu dobiegają z różnych stron przed szczytem w Brukseli. Prosił o to między innymi szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i prezydent Francji Francois Hollande.

Eurodeputowani natomiast ostrzegają, że odrzucą wieloletni budżet, jeśli Rada Europejska wprowadzi w nim drastyczne cięcia. Przed szczytem Unii posłowie apelowali do przywódców państw członkowskich o umiar i rozsądek.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt unijny | Komisja Europejska | budżet UE | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »