Będę jak Rejtan

Wywiad z Danutą Waniek, przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

Wywiad z Danutą Waniek, przewodniczącą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

GP: Pojawił się ostatnio pomysł sprywatyzowania telewizji publicznej. Popiera go część polityków, inni uważają, że to nonsens.

Powtórzę jeszcze raz: Media publiczne, albo śmierć. Szkoda, że straciliśmy szansę na debatę w sprawie przyszłości mediów publicznych, włączając w to Polską Agencję Prasową, która też czuje się zagrożona. Straciliśmy tą szansę, kiedy była wniesiona nowelizacja ustawy o Radiofonii i Telewizji. Zgadzam się z tym, że wiele rzeczy trzeba uzgodnić ponad podziałami, jeśli chodzi o regulacje prawne, ale absolutnie nie wolno prywatyzować mediów publicznych. One są gwarancją pluralizmu. Bez nich będzie musiało dojść do kształtowania się monopoli informacyjnych. Kto waży się dokonać zamachu na polskie radio i telewizję, bierze na siebie historyczną odpowiedzialność za pozbawienie Polaków ważnego elementu naszej tożsamości narodowej. Wspomnijmy chociaż patriotyczne tradycje naszego radia, żeby zawołać "ogłaszam alarm dla miasta Warszawy". One torowały drogę do nowej cywilizacji, niezależnie od monopolu informacyjnego, po drodze media tworzyły nowe uwarunkowania kulturalne. Mówię o słuchowiskach, koncertach. Przez polskie radio i telewizję zaczął docierać pewien rodzaj oświaty i edukacji do ludzi z najodleglejszych zakątków kraju. I tak jest do dzisiaj, bo ten kraj nie jest krajem bogatym, nie jest też tak, ze ludzie są bezmyślni i chcą słuchać tylko muzyki z komputera. Oczywiście trzeba poprawiać prawo dotyczące mediów, bo świat się zmienia, ale ja jak Rejtan położę się w obronie mediów publicznych.

Reklama

GP: Poprawiać więc trzeba, ale jak? Może zlikwidować abonament?

Dlaczego bez abonamentu? Bez niego telewizja traci niezależność. Abonament jest gwarancją niezależności mediów publicznych. Dawać pieniądze ma rząd? Jeden będzie dawał, a drugi zabierał. Możemy abonament narzekać, ale 80 proc. gospodarstw domowych wywiązuje się z tej powinności. Radio jest zawsze jest na wysokiej skali zaufania, wokół telewizji toczyły się spory polityczne, toczą się i toczyć się będą, bo to medium o wielkiej sile rażenia.

GP: W takim razie co zmieniać - pamiętając, np. że ta telewizja ma ciągle kłopoty finansowe.

Telewizja jest kosztownym medium w każdym kraju. Ja bym wyposażyła Krajową Radę, czy w ogóle system prawny dotyczący finansowania mediów publicznych, w pewne instrumenty. Np. w egzekucję administracyjną wobec tych, którzy nie chcą płacić. To nie są duże pieniądze. Telewizji dajemy jedną trzecią tego co ona w gruncie rzeczy kosztuje. W związku z tym ma udział w rynku reklamowym. I to funkcjonuje, bo można mieć różne zastrzeżenia, ale telewizja utrzymuje trzy programy, plus Telewizja Polonia, która też bywa finansowana ze środków publicznych, kiedy rząd się ociąga z realizacją obietnic finansowych. Nie można przecież odłączyć Polaków zagranicą z kontaktem z krajem.

GP: Czy na pewno straciliśmy na dobre szansę na debatę o przyszłości mediów publicznych? Do niej wzywa np. Unia Wolności, która ma podobne zdanie jak pani na temat prywatyzacji TVP, ale mówi, że można np. zmienić sposób wybierania członków Krajowej Rady?

Dobrego sposoby powoływania członków Rady nie ma. Polityka zawsze się gdzieś odezwie. Jeżeli będziemy ich kreować przez jakieś organizacje twórcze, to co? One też mają swoje poglądy. Nie ma ludzi bez poglądów i zawsze będą przenosić jakieś tam racje. Obecny sposób jakoś funkcjonuje, zresztą Senat, czy Sejm nie muszą przecież wybierać pośród posłów. Marzę o tym, żeby przyszedł do nas informatyk i ekonomista z prawdziwego zdarzenia. Tu dużo zależy od praktyki, przepisy wcale nie są najgorsze. Zresztą ta Rada na której się psy wiesza, stworzyła jeden z najlepszych rynków mediów elektronicznych z posocjalistycznej Europie. Nikt nie może się tu pochwalić takimi osiągnięciami jak my. Zrobiliśmy coś. Co gdzie indziej się nie udało, gdzie indziej telewizje publiczne padły, okazało się, że nie można bez tego wytrzymać, odbudowuje się je teraz. Są też zalecenia Unii Europejskiej, które wyraźnie mówią, że media publiczne są gwarancją pluralizmu.
Jestem gotowa do uczestnictwa w debacie. Rada ma świetnych fachowców, dysponujemy mnóstwem ekspertyz. Nie ma takiej dziedziny dotyczącej rynku mediów elektronicznych w której nie moglibyśmy przygotować dobrej, kompetentnej analizy.

GP: Jak zorganizować taką debatę? Chyba trzeba poczekać na okres po wyborach, żeby uniknąć gorączki towarzyszącej kampanii.

Rada pośredniczy między światem mediów i polityki, ale odpowiedzialność za utrzymanie mediów publicznych muszą wziąć na siebie partie. Choćby przez stanowienie nowego prawa. I to przyszły parlament musi się w to zaangażować - nie ma innego wyjścia. A debatę można zorganizować wspólnie i może się zaczynać już. Jak ktoś chce, to niech to łączy z kampanią wyborczą, byle coś mądrego przy tej okazji powiedział.

Rozmawiał Marcin Droba

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: telewizje | telewizja | radio | abonament
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »