Bezrobotni absolwenci w kolejce do pomocy

Po sezonowej obniżce szykuje się sezonowy wzrost bezrobocia - ok. 500 tys. absolwentów opuszczających szkoły nie znajdzie zatrudnienia i... czeka ich w najlepszym razie Pierwsza Praca - chodzi oczywiście o program Ministerstwa Pracy, a nie tę rzeczywistą pierwszą pracę.

Po sezonowej obniżce szykuje się sezonowy wzrost bezrobocia - ok. 500 tys. absolwentów opuszczających szkoły nie znajdzie zatrudnienia i... czeka ich w najlepszym razie Pierwsza Praca - chodzi oczywiście o program Ministerstwa Pracy, a nie tę rzeczywistą pierwszą pracę.

Rząd kolejny raz robi wrażenie. Wrażenie, że coś się w tej sprawie dzieje. Pozwolę sobie mieć inne zdanie. Mowa jest o 700 milionach złotych przeznaczonych na pomoc dla szukających pierwszej pracy. W tej samej informacji okazuje się jednak, że te 700 milionów to tak naprawdę jest tylko 300 - bo tyle może przeznaczyć Fundusz Pracy na ten zbożny cel, a brakująca reszta ma pochodzić z pieniędzy PHARE albo Banku Światowego. Mówi się również o rezerwie uwłaszczeniowej i środkach samorządowych. Krótko: pieniędzy po prostu nie ma. Każdy, kto otarł się choćby, o jakiekolwiek fundusze zagraniczne wie, że wyciągnięcie stamtąd grosza to miesiące, a czasami lata starań. Na koniec trzeba jeszcze przeprowadzić przetargi - to przecież środki publiczne. Mamy połowę czerwca, jest zatem nadzieja, że w tym roku w ogóle ktoś pomocy doczeka.

Reklama

Ale w gruncie rzeczy to bez znaczenia, nawet te skromne środki nie zostaną w pełni wykorzystane, bo system pomocy nie jest przygotowany i nie będzie w stanie przyjąć pieniędzy. Jak łatwo się domyślić, w zeszłym roku nic nie było wiadomo o wyżu, który skończy szkoły i zacznie szukać pracy w lecie 2002, w sytuacji pogarszającej się koniunktury. Dodatkowo słychać o pomysłach zwalniania z obowiązku płacenia składki emerytalnej, co ma ułatwić zatrudnianie absolwentów. Rozumiem, że do wszystkich kłopotów systemu emerytalnego zamierzamy dodać jeszcze i ten. To wszystko drobiazgi. Prawdziwy program Pierwsza Praca "dzieje się" w oświacie. Zahamowanie reformy szkolnictwa, wynikające przecież ze zrozumiałych względów społecznych spowodowało utrzymanie systemu nauczania nakierowanego przede wszystkim na produkcję bezrobotnych właśnie. Tu polskie szkolnictwo odnosi sukces na skale europejską. Jeżeli nawet nie chcemy reformy szkolnictwa na skalę systemową, to może by warto wprowadzić przedmioty uczące przynajmniej podstaw zachowania się na rynku pracy, czy promujących przedsiębiorczość. Może na to warto wydać pieniądze. Zapobiegać - nie leczyć.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: szkoły | bezrobotni | absolwent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »