Białoruskie lasy pod specjalnym nadzorem

Białoruskie lasy znowu są pod specjalnym nadzorem służb porządkowych. Przed świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem, służba leśna, białoruska milicja i ochrona środowiskowa pilnują, by drzewka nie były nielegalnie wycinane.

Za wycięcie świerku, jodły czy sosny na Białorusi grozi wysoka kara pieniężna - od 750 tysięcy do 7 i pół miliona rubli, czyli od 200 złotych do 2 tysięcy. Za tydzień na Białorusi zaczną działać świąteczne bazary, gdzie można będzie legalnie kupić choinki. Najtańsze o wysokości do 1 metra mają kosztować 60 tysięcy rubli, czyli równowartość około 20 złotych. Tylko w Mińsku handlowcy planują sprzedać w okresie świątecznym około 30 tysięcy drzewek.

Tymczasem prezydent Białorusi chce dywersyfikować eksport towarów. Aleksander Łukaszenka przyjmując szefa białoruskiej dyplomacji polecił zaangażować do realizacji tego celu wszystkie placówki dyplomatyczne.

Reklama

Prezydent Łukaszenka zwrócił uwagę na negatywne zjawiska na rosyjskim rynku, na którym Białoruś dotychczas sprzedawała około połowy swoich towarów. - Dywersyfikacja eksportu -poszukiwanie nowych rynków zbytu- jest najważniejszą kwestią. To sprawa być albo nie być dla naszego kraju -mówił Łukaszenka.

Białoruskie media zwracają uwagę na najnowsze trudności, które pojawiły się w handlu z Rosją. Moskwa pod koniec listopada zakazała importu z ponad 20 najważniejszych białoruskich zakładów mięsnych, drobiarskich i mleczarni.

Ponadto białoruskie firmy zawierały kontrakty z rosyjskimi partnerami głównie w rosyjskich rublach. Teraz w wyniku dużego spadku wartości rosyjskiej waluty, białoruscy eksporterzy notują poważne straty w handlu z sąsiadem ze wschodu.

Białoruś wznowiła kontrole celne na granicy z Rosją, nie informując o tym oficjalnie. Piszą o tym mińskie media, powołując się na relacje kierowców i rosyjskiej służby celnej. Między obu krajami nie powinny być prowadzone kontrole graniczne ze względu na istniejącą unię celną.

Opozycyjny miński tygodnik "Nasza Niwa" na swojej stronie internetowej informuje, że na granicy od strony Rosji powstały kolejki TIRów chcących wjechać na Białoruś. Z kolei, samochody jadące z Kaliningradu do Rosji centralnej sprawdzane są na Białorusi nawet po 3-4 dni.

Autor publikacji pisze, że Mińsk "próbuje zmusić Rosję do wycofania się z dyskryminacyjnych ograniczeń na dostawy białoruskiej produkcji rolnej do Rosji". Zauważa, że prezydent Aleksander Łukaszenka niedawno "w rzeczywistości postawił Rosji ultimatum - zażądał zniesienia ograniczeń na import białoruskiej żywności w ciągu 10 dni".

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: L.A.S. | choinki | Białoruś | bialorus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »