Bieńkowska: Spełnimy wymagania KE

Decyzja KE o wstrzymaniu pieniędzy na drogi dla Polski jest według nas bezprawna, ale zrobimy to, czego KE od nas wymaga, bo zależy nam na jak najszybszym załatwieniu tej sprawy - powiedziała PAP minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

PAP: Co musimy zrobić, żeby Komisja Europejska odblokowała pieniądze na budowę dróg?

Elżbieta Bieńkowska: Mamy jeszcze raz przejrzeć wszystkie projekty drogowe realizowane przez GDDKiA i potwierdzić, że nie ma w nich nieprawidłowości. Opracujemy też podręcznik procedur antykorupcyjnych na przyszłość. Ale warto powiedzieć, że nawet gdybyśmy to wszystko zrobili wcześniej, to i tak możliwe, że takiej sytuacji, kiedy ktoś między siebie dzieli rynek, byśmy nie uniknęli. Kiedy dwoje ludzi umawia się i kogoś oszukuje, to jest zdarzenie poza systemem wdrażania funduszy. Ten system nie jest w stanie tego wychwycić.

Reklama

PAP: Przez ostatnią dobę z Brukseli płynęły głosy, że nasz system wdrażania pieniędzy ma wady.

E.B.: Nasz system zarządzania i kontroli płatności z funduszy unijnych działa sprawnie. Mówienie, że nasz system nie działa, byłoby jak mówienie, że nie działa system wymiaru sprawiedliwości, ponieważ ktoś komuś kradnie pieniądze. To właśnie nasz system wykrył, że ktoś nas oszukał, a my za to jesteśmy przez Komisję karani zamrożeniem pieniędzy na drogi. Nie mam żadnej możliwości by protestować, poza argumentowaniem. Mogłabym ewentualnie złożyć protest do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Ale wtedy sprawa trwałaby dwa lata i te pieniądze byłyby zamrożone przez dwa lata. Wówczas nie rozwiązalibyśmy tej sprawy ani w lutym, ani w marcu, a liczę, że właśnie wtedy ona się zakończy. Choć nie zgadzamy się z decyzją Komisji, to zrobimy wszystko, czego od nas wymaga. Przypomnę, że wszystkie kwestionowane projekty były kontrolowane przez Europejski Trybunał Obrachunkowy. A to oznacza, że nie działa system KE.

PAP: Polska nie zgadza się z decyzją KE?

E.B.: Ta decyzja - mówię to z pełną odpowiedzialnością - została podjęta bez podstawy prawnej. Sprawdziliśmy dokładnie przepisy. Nie może być tak, że europejskiego urzędnika nie można pociągnąć do odpowiedzialności. W Polsce są odpowiednie przepisy i urzędnicy w jakimś zakresie odpowiadają za swoje decyzje. W Unii - nie. Nie ma żadnej możliwości, by takiemu urzędnikowi, który podejmuje - w moim mniemaniu - bezprawną decyzję powiedzieć, by się opamiętał.

Dlatego właśnie my będziemy musieli wykonać mnóstwo pracy, według mnie niepotrzebnej. Poza tym, to właśnie Polska dwa lata temu zwróciła Komisji uwagę, że śledztwo się zaczyna. I teraz po dochodzeniu, kiedy część spraw skierowano do sądu, to Komisja nam mówi, że wstrzymuje płatności. Uważam, że robi to wyłącznie dla spokoju sumienia, a nie rozwiązania jakiegoś konkretnego problemu, bo jego nie da się w ten sposób rozwiązać.

PAP: Ale pieniądze unijne na drogi nie przepadną?

E.B.: Trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że te pieniądze nie przepadają. Wczoraj rzeczniczka KE mówiła kilkakrotnie, że to nie jest odebranie Polsce pieniędzy, tylko zamrożenie refundacji w części dotyczącej dróg. Te pieniądze, jak spełnimy pewne warunki, zostaną odblokowane.

PAP: To nie jest pierwsza taka sytuacja...

E.B.: Polska miała do tej pory jedno zamrożenie płatności - w zeszłym roku, w projektach informatycznych. W tej chwili mamy drugie. Przy tej skali pieniędzy to jest zupełnie normalne. W zeszłym roku podeszliśmy do sprawy bardzo ugodowo, a tym razem trochę mniej, ponieważ uważamy, że Komisja podjęła absolutnie niesłuszną decyzję.

PAP: Czy można uznać podjęcie tej decyzji właśnie teraz, tuż przed szczytem UE, który ma zadecydować o kształcie budżetu na lata 2014-2020, za zagrywkę polityczną?

E.B.: Nie wiem, co mam o tym myśleć. W Polsce sprawa jest rozgrywana politycznie, mam nadzieję, że w Europie nie będzie tak rozgrywana przed szczytem, bo to byłoby bardzo szkodliwe. Wydaje mi się, że dla samej Komisji byłby to strzał w kolano, bo opowiada się ona za dużym, rozwojowym budżetem. Jest naszym sojusznikiem w tej sprawie.

PAP: Ustalmy jeszcze ostatecznie, jakie pieniądze KE właściwie zablokowała?

E.B.: Zablokowana jest wypłata transzy 3,5 mld zł, o które wnioskowaliśmy w Brukseli. Wczoraj rzeczniczka KE mówiła, że zamrożone są 4 mld euro. Jednak pamiętajmy, że 4 mld euro to są wszystkie pieniądze, jakie jeszcze mamy do dyspozycji na drogi w ramach programów krajowych do 2015 r. To są płatności, o które jeszcze nie wnioskowaliśmy, nawet jeszcze nie wystawiono na nie faktur. Jak więc można mówić, że są zablokowane?

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »