Biznes, który upadł - wstaje

Ta forma finansowania inwestycji od zawsze miała poprawiać płynność leasingobiorcy dzięki użytkowaniu samochodów, maszyn czy budynków, a nie mrożeniu pieniędzy na ich zakup. Czy w warunkach gorszej sytuacji rynkowej leasing traci na popularności?

Po pierwszym kwartale tego roku wartość umów leasingu zmalała ogółem o 40 proc., w tym leasing pojazdów o 46,5 proc. (ciągników aż o 72 proc., samochodów osobowych o 27,6 proc.), samolotów o 44 proc., a maszyn o 27 proc. Z informacji Związku Leasingu Polskiego wynika, że tendencja ta utrzymywała się także w kwietniu.

- Nastąpiło odwrócenie dynamiki i tempa wzrostu, jakie branża notowała w minionych kilku latach - mówi Tomasz Wilk, specjalista ds. komunikacji marketingowej Deutsche Leasing.

Jeszcze w 2007 roku polski leasing bił rekordy Europy - liczba zawartych umów leasingu samochodów osobowych wzrosła wtedy aż o 85 proc. Doszło nawet do tego, że auta firmowe miały już 60-procentowy udział w ogólnej sprzedaży nowych samochodów w Polsce. A teraz wszystko się zmieniło.

Reklama

Z pewnością to kryzys dopadł wielu klientów firm leasingowych. Na placach stoją wypucowane, lśniące, mówiące: "weź mnie" - ciągniki siodłowe. Transport samochodowy zmniejszył przewozy, więc wielu operatorów albo zrezygnowało z zamówionych już pojazdów, albo zwróciło je leasingodawcy. Podobnie stało się z maszynami budowlanymi, wszak wyraźnie zamarł ruch przy wznoszeniu domów. Czy więc leasing jest cieniem gorszej ogólnej sytuacji gospodarczej, czy może się już przeżył?

Korzyści - po staremu

- Nic się nie zmieniło w jego mechanizmach i korzyściach dla biznesu - ocenia Leszek Pomorski, wiceprezes ING Car Lease, prezes Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów, wchodzącego w skład ZLP.

- Po prostu obecny okres jest swoistym egzaminem dla branży - stwierdza. - A dotyczy elastyczności, proklienckiej postawy i gotowości dostosowania się do nowych warunków na rynku.

Leasing bowiem, jak podkreślają przedstawiciele branży, jest opłacalny w każdej firmie, gdyż jest formą finansowania nabycia ruchomości lub nieruchomości. Można się jedynie zastanawiać, który jego rodzaj jest korzystniejszy: operacyjny, finansowy czy bardziej zaawansowane ich formy i jakie to ma praktyczne znaczenie.

Podstawowa różnica sprowadza się do sposobu rozliczania kosztów. Przy leasingu operacyjnym samochód amortyzuje finansujący, a raty leasingowe w całości są kosztami uzyskania przychodu dla firmy korzystającej z usługi. Natomiast w leasingu finansowym samochód jest uwzględniany w bilansie u korzystającego, zaś raty leasingowe będą dla niego kosztem uzyskania przychodu tylko w części "odsetkowej". W obu rodzajach leasingu, po zakończeniu okresu ustalonego przez strony umowy, korzystający może nabyć samochód na własność, płacąc wartość rezydualną.

- Samochody osobowe są głównie przedmiotem leasingu operacyjnego, bowiem raczej rzadko stosuje się leasing finansowy - uważa Paweł Partycki, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Arval Service Lease Polska. - Ogólnie też nawet firmy z małą liczbą samochodów flotowych są coraz bardziej zainteresowane leasingiem operacyjnym, gdyż wydaje się to być rentowna inwestycja.

Dla małych i średnich firm podstawowym kryterium wyboru jest okres dokonywania odpisów amortyzacyjnych. W leasingu finansowym wynosi on pięć lat, podczas gdy umowy leasingu operacyjnego trwają średnio od dwóch do czterech lat i w tym czasie korzystający może zamortyzować całą utratę wartości przedmiotu leasingu, zaliczając wydatki związane ze spłatą wartości i finansowaniem pojazdu bezpośrednio do kosztów podatkowych.

- W firmie osiągającej regularnie zyski opłaca się zmniejszać podstawę opodatkowania przez zwiększanie uzasadnionych kosztów, dlatego zresztą wybieramy krótki, dwuletni okres leasingu operacyjnego - powiedział Krzysztof Stępniak, prezes Ruszt-Mont z Warszawy.

Dla wielu właścicieli firm lub zarządów w leasingu istotne jest też to, że spółka korzysta z opcji ich wykupu, aby następnie je odsprzedać na rynku. Po dwóch latach są to "młode" samochody, wiele posiada jeszcze gwarancję producenta, więc nie ma większych problemów ze znalezieniem na nie kupców. Czasami zarabia się na tym więcej, czasami mniej, ale raczej wychodzi się zawsze na plus.

Stadium zaawansowane

Inna jest kalkulacja i sposób podejścia do leasingu w dużych firmach. Wzorem sprawdzonego outsourcingu usług informatycznych, księgowych czy ochrony mienia, sięga się po zewnętrzną usługę zarządzania flotą samochodową. Przybiera ona postać FSL (od Full Service Leasing) lub CFM (od Car Fleet Management).

Różnią się one w zasadzie prawem własności. FSL to połączenie leasingu (w którym właścicielem jest przeważnie leasingodawca) z usługami dodatkowymi, podczas gdy CFM może obejmować zarówno usługi FSL, jak i zaistnieć wtedy, gdy to klient jest właścicielem samochodów lub korzysta z leasingu w innej firmie niż świadcząca usługę zarządzania. Wybór między nimi to element gry rynkowej i szukania optymalnego rozwiązania, szczególnie gdy firmie zależy na osiągnięciu konkretnego celu. Usługę CFM wybiera się na przykład za rzetelną ocenę zużycia pojazdu po zakończeniu okresu eksploatacji, czyli ustalanie wartości rezydualnej.

Sensem obu postaci leasingu jest przeniesienie niemal wszystkich obowiązków administracyjnych na firmę zewnętrzną. Dzięki temu przedsiębiorstwo może skupić się na własnym biznesie. Ponadto to leasingodawca bierze na siebie ryzyko wzrostu kosztów serwisowych i finansowych, oferując klientowi miesięczne stałe raty przez cały okres użytkowania samochodu bez względu na zmiany stóp procentowych.

Rezygnacja z własnego zarządzania flotą, rozliczania zaliczek na pobrane paliwo, pamiętania o terminowych przeglądach czy załatwiania napraw powypadkowych - może w pierwszym roku przynieść nawet 30-procentowe oszczędności. Wlicza się w to także np. korzyści z wyższych upustów, jakie uzyskuje firma leasingowa od dealerów samochodowych, co przekłada się na niższe raty leasingowe. Można też wynegocjować zakup części zamiennych, polis i napraw samochodów na takich warunkach, jakich nie uzyska firma mająca na stanie kilka lub nawet kilkadziesiąt pojazdów.

- Paradoksalne kryzys w wielu przypadkach sprzyja rozwojowi branży CFM - stwierdza Leszek Pomorski.

Według niego, dlatego, że związane jest to ze zdecydowanie mniejszym ryzykiem. W przypadku wcześniejszego rozwiązania umowy, samochody są zupełnie inaczej oceniane niż inne środki; są o wiele łatwiej zbywalne niż na przykład specjalistyczne maszyny.

- Na rynku pojawia się spora grupa nowych klientów, którzy w tzw. ciężkich czasach są bardziej skłonni docenić zalety, jakie daje współpraca z ekspertem i profesjonalnym doradcą flotowym - potwierdza tamtą opinię Paweł Partycki. - Już sam outsourcing usług flotowych do firmy CFM redukuje całkowite koszty floty, a leseback floty firmowej pozwala uwolnić dodatkowe środki finansowe zamrożone w majątku trwałym.

Gorzej, czyli lepiej

Leszek Pomorski uważa, że obecne gorsze warunki rynkowe stawiają tylko w lepszej sytuacji klienta.

- Nie ukrywam, że w razie ewentualnej potrzeby, gotowi jesteśmy rozmawiać o renegocjacjach umów i przedłużaniu kontraktów - podkreśla. - Jedynie wobec nowych klientów ostrożniej podchodzimy do oceny ryzyka.

- Ograniczenie akcji kredytowej banków oraz własne kłopoty finansowe firm powodują, że coraz częściej interesują się one możliwościami finansowania transakcji o wyższej wartości niż jeszcze w ubiegłym roku - ocenia Mariusz Kurzac, prezes zarządu ING Lease.

- Leasing nieruchomości czy droższych maszyn jest często jedynym sposobem dla firmy na przetrwanie kryzysu - stwierdza.

Firmy leasingowe świadomie zaostrzają politykę zawierania umów w obawie przed możliwymi upadłościami czy złymi długami potencjalnych klientów. Efektem jest zmniejszona liczba akceptacji wniosków leasingowych. Wychodzi więc na to, że sami leasingodawcy przyczyniają się do spadku wartości leasingu.

- Największe znaczenie dla spółek leasingowych oraz leasingobiorców ma obecnie przede wszystkim ograniczony poziom dostępności finansowania, a także wysoki koszt pieniądza na rynku międzybankowym, co przekłada się bezpośrednio na koszt oferty finansowania inwestycji - ocenia Tomasz Wilk.

Dlatego firmy różnią się w kalkulacjach warunków, o czym warto wiedzieć przy podejmowaniu negocjacji. Leszek Pomorski uspokaja jednak, że klienci nie powinni się zanadto obawiać o wzrosty cen ofert leasingowych, szczególnie w przypadku samochodów.

- Ewentualne takie wzrosty, które są efektem droższego pozyskania pieniądza oraz badania standingu firm i związanego z tym ryzyka, są kompensowane przez niższe stopy procentowe - wyjaśnia. - Ponadto ożywienie na rynku samochodów używanych i słaba złotówka powodują znaczne zmniejszenie się prywatnego importu, co wpływa na większe wartości rezydualne (odkupienia samochodu) i zmniejszenie wysokości raty finansowej.

Nie sposób nie zauważyć, że gorsza sytuacja na rynku międzybankowym wpływa na polaryzację firm leasingowych. W efekcie część z nich wysyła oferty i rozmawia z potencjalnymi klientami, ale ich nie finalizuje, zasłaniając się... złą analizą finansową klienta. Takie postępowanie może wynikać właśnie z braku środków finansowych na prowadzenie operacji lub ze złego portfela umów. Za dużo w nim np. klientów drobnych, czyli umów zawartych na leasing pojedynczych pojazdów lub maszyn, albo zła jest struktura umów (duży odsetek zagrożonych płatności). Kryzys to obnażył, ale niektóre firmy leasingowe uważają to akurat za dodatnią jego stronę.

Deutsche Leasing należy akurat do tych nielicznych leasingodawców, którzy w pierwszym kwartale osiągnęli zdecydowanie lepszy wynik niż branża - odnotował wzrost sfinansowanych przedmiotów o 18 proc.

- Jest to wynikiem naszej konsekwentnej, długoterminowej strategii rozwoju oraz, co ważne szczególnie w okresie zawirowań gospodarczych, prowadzenia zachowawczej polityki oceny ryzyka kredytowego leasingobiorców - podkreśla Wilk.

Niektórzy przedstawiciele branży uważają, że pomimo dotychczasowych złych wyników, leasing będzie rósł w tym roku, a w szczególności CFM, nawet o 8-10 proc.

- To oczywiście znaczne spowolnienie tempa, w porównaniu z poprzednio osiąganą dynamiką, ale też poziom, jakiego inne segmenty gospodarki mogą tylko pozazdrościć - mówi Partycki.

Znacznie ostrożniej sytuację ocenia prezes ING Lease.

- Dopóki nie zauważymy wyraźniejszego odbicia w gospodarce europejskiej, a szczególnie niemieckiej, możemy oczekiwać zatrzymania procesów inwestycyjnych w większości przedsiębiorstw oraz oferowania leasingu zwrotnego jedynie dla firm o najbardziej stabilnej pozycji finansowej - stwierdza Mariusz Kurzac.

Według niego, szansę na odbicie leasingu stwarza realizacja zaplanowanych procesów inwestycyjnych w szeroko rozumianej infrastrukturze oraz napływ funduszy Unii Europejskiej, co może pozytywnie wpłynąć na wzrost inwestycji finansowanych leasingiem.

Leszek Pomorski z kolei uważa, że niewątpliwą szansą rozwoju rynku są plany wprowadzenia zmian w przepisach dotyczących możliwości odliczenia całego VAT-u od samochodów służbowych oraz zmiany przepisów premiujących auta emitujące mniejsze ilości dwutlenku węgla. Spore szanse rynkowi leasingowemu daje również słaby złoty. Sprowadzanych jest o wiele mniej aut z Zachodu, a dzięki temu coraz większą popularnością cieszy się remarketing, czyli kupno samochodów poleasingowych.

Piotr Stefaniak

Dowiedz się więcej na temat: Biznes | kryzys | raty | zakup | leasing | firmy | wilk | samochody | ing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »