Brown apelował o przyjęcie podatku Tobina

Dwudniowe obrady ministrów finansów grupy G20 w St Andrews w Szkocji nie doprowadziły do uzgodnienia, ile kosztować będą działania zmierzające do powstrzymania globalnego ocieplenia, ani też jak rozłożyć koszty.

Dwudniowe obrady ministrów finansów grupy G20 w St Andrews w Szkocji nie doprowadziły do uzgodnienia, ile kosztować będą działania zmierzające do powstrzymania globalnego ocieplenia, ani też jak rozłożyć koszty.

Komunikat końcowy ze spotkania stwierdza, że ministrowie najbardziej uprzemysłowionych państw świata, największych rynków wschodzących oraz MFW i Unii Europejskiej, którzy zebrali się na obradach chcą, by grudniowy szczyt klimatyczny ONZ w Kopenhadze doprowadził do "ambitnego wyniku".

UE ocenia, iż pomoc dla państw rozwijających się, by dopomóc im w uporaniu się ze skutkami globalnego ocieplenia i przestawienia na nowe technologie, kosztować będzie 100 mld euro rocznie do 2020 r. Nieoficjalne doniesienia z ostatniego szczytu UE z Brukseli sugerowały, że na UE przypadłoby 15 mld euro.

Reklama

"Jesteśmy zdecydowani działać wspólnie w celu uporania się z groźbą zmian klimatycznych i dążyć do tego, by kopenhaski szczyt przyniósł ambitny wynik" - zaznacza komunikat.

Celem kopenhaskiego szczytu jest zastąpienie tzw. protokołu z Kioto, który USA podpisały, ale go nie ratyfikowały. Protokół z Kioto zakłada zmniejszenie zanieczyszczeń atmosferycznych o 5,2 proc. w porównaniu z rokiem 1990 do 2012 r. Najwięcej gazów powodujących globalne ocieplenie emitują Chiny, USA i UE, choć w proporcji na jednego mieszkańca liderem są USA.

"Omawialiśmy opcje finansowania walki z globalnym ociepleniem i uznajemy potrzebę znacznego, pilnego i przewidywalnego zwiększenia funduszy w celu wprowadzenia w życie ambitnego międzynarodowego porozumienia" - stwierdzono w dokumencie.

Ministrowie uzgodnili, iż działania stymulujące globalną gospodarkę zostaną utrzymane, na wypadek gdyby ożywienie miało się okazać nietrwałe. Przed zbyt wczesnym odejściem od stymulujących działań w polityce fiskalnej i monetarnej przestrzegał brytyjski minister finansów Alistair Darling.

Premier Gordon Brown apelował do uczestników spotkania o przyjęcie podatku od transakcji finansowych banków (tzw. podatek Tobina), który zniechęcałby banki do krótkoterminowych spekulacji i chroniłby interesy podatnika.

Podatek złożyłby się na specjalny fundusz ubezpieczenia banków na wypadek, gdyby zaistniała potrzeba ratowania ich przed upadkiem. Zdaniem Browna inicjatywa ta uczyniłaby banki "społecznie odpowiedzialnymi".

Sprawa ta nie znalazła się jednak w komunikacie końcowym i według Press Association nie była w ogóle dyskutowana z powodu silnych zastrzeżeń amerykańskiego sekretarza skarbu Timothy Geithnera. Według BBC inicjatywa Browna zaskoczyła uczestników spotkania.

Podatkowi przeciwne jest londyńskie city. MFW ma się przyjrzeć propozycjom Browna i przygotować sprawozdanie na kolejne spotkanie G20, w kwietniu 2010 r.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: podatek transakcyjny | USA | G20 | brown
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »