Bunt ekonomistów przeciw rządowi?

Merytoryczna i ważna debata o przyszłości państwa i gospodarki nie toczy się dziś w Sejmie. Na czele krytykujących rząd ekonomistów stanął Leszek Balcerowicz, były wicepremier i prezes NBP.

Merytoryczna i ważna debata o przyszłości państwa i gospodarki nie toczy się dziś w Sejmie. Na czele krytykujących rząd ekonomistów stanął Leszek Balcerowicz, były wicepremier i prezes NBP.

Ma za sobą wsparcie większości elit gospodarczych.

Po wyborach prezydenckich właśnie on, który przez trzy lata niemal w każdym wywiadzie powtarzał, że nie chce recenzować rządu, stanął na czele buntu ekonomistów: krytykuje rząd za zbyt wysoki dług publiczny i pozorowaną prywatyzację.

-----

Rostowski proponuje

Resort finansów opublikował na swoich stronach projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Zgodnie z dokumentem, jeśli w 2011 r. dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., w 2012 r. podstawowa stawka VAT wzrośnie o 1 pkt proc., a w 2013 o kolejny 1 pkt proc.

Projekt przewiduje też zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z nimi, w sytuacji, gdy dług publiczny w relacji do PKB przekroczy 55 proc., przez trzy kolejne lata podatnicy nie będą mogli korzystać z 50 proc. i 20 proc. kosztów uzyskania przychodu, ulgi internetowej oraz ulgi prorodzinnej. O 70 proc. może się też zmniejszyć dotacja z budżetu na dofinansowanie wynagrodzeń osób niepełnosprawnych.

Reklama

Ekonomiści nie mogą siedzieć cicho

Zdaniem prof. Gomułki, kwestie długu publicznego, reformy finansów publicznych czy systemu emerytalnego, to obszary, co do których dzisiaj wystarczy dość elementarna wiedza, by wiedzieć, że niepodejmowanie sensownych działań grozi w dalszej perspektywie kryzysem, czasem wręcz zapaścią gospodarki."Zauważmy, że nie wszystkie osoby w rządzie, zajmujące się gospodarką, mają do tego odpowiednie przygotowanie. Tak się składa, że dzisiaj główni decydenci - premier Tusk, prezydent Komorowski i marszałek Schetyna - to historycy. A to przecież najważniejsze osoby w państwie" - wskazuje ekonomista.

"To przecież Donald Tusk tak naprawdę podejmuje w tym rządzie wszystkie kluczowe decyzje dotyczące gospodarki. To on też za każdym razem ogłasza je opinii publicznej, starając się zająć konkretne stanowisko w trudnych i złożonych czasem kwestiach - jak na przykład reforma OFE czy sposób liczenia długu publicznego" - zaznacza rozmówca gazety. Na uwagę jej dziennikarza, że w rządzie gospodarką zajmują się też ministrowie Rostowski, Pawlak i Boni, profesor odparł: "Wymienił pan jednego ekonomistę, a oprócz tego inżyniera i filologa".

Według Gomułki, wraz z objęciem przez Rostowskiego stanowiska, nastąpiła wyraźna zmiana w postrzeganiu funkcji ministra finansów w polskim rządzie. Dotąd Jacek Rostowski jest oczywiście zawodowym ekonomistą. "Od dawna jednak przyjmuje często punkt widzenia polityka raczej, niż ekonomisty". Ministrowie finansów starali zachowywać się po prezydencku - dbać o stan bieżący budżetu i perspektywy długofalowe finansów publicznych i gospodarki, nie o doraźne korzyści polityczne dla rządu. To się teraz zmieniło - uważa były wiceminister finansów.

Zabrać politykom i urzędnikom

Większość z nas nie traktuje długu publicznego jako wspólnego kłopotu, tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. - Wydaje się nam, że to jakiś nieznany, mityczny problem. Rzadko zdajemy sobie sprawę, że od wielkości długu, oprocentowania obligacji, problemów z wiarygodnością na rynkach finansowych do naszych płac jest prosta droga. Jeśli już musielibyśmy zaakceptować cięcia wydatków czy szukanie dodatkowych dochodów, to ciężary najchętniej przerzucilibyśmy na innych. Większość (73 proc.) ankietowanych zaakceptowałaby zmniejszenie płac polityków i instytucji politycznych.

OPINIA INTERIA.PL

Polityka zadłużania Polski prowadzona przez obecny rząd jest niebezpieczna. W Polsce w ostatnich latach zadłużenie wzrosło z poziomu 130 mld dol. w 2005 r. do 280 mld dol. pod koniec 2009 r. Nie wolno zatem zamiatać pod dywan i pozostawiać problemu przyszłym pokoleniom Do 2013 roku nowy dług to 330 mld złotych!. Wygląda na to, że będziemy wstydzić się przed naszymi dziećmi, że zostawiamy im taki ogromy "spadek".

Marcin Zabrzeski

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: prezes NBP | PKB | Jacek Rostowski | rząd | dług | dług publiczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »