Chiny tworzą nowy system emerytalny

Chiny zaczynają budować system powszechnych ubezpieczeń emerytalnych na masową skalę. Fakt pozostawania poza nim dziesiątków milionów ludzi kłóci się bowiem z wizerunkiem państwa, które rzuciło ekonomiczne wyzwanie światu. Rząd zapowiada, że do końca 2012 roku wszyscy mieszkańcy miast i wsi, także bez stałej pracy, będą mogli korzystać z podstawowych świadczeń emerytalnych.

Dyrektorka Biura ds. Ubezpieczeń Ludności chińskiego Ministerstwa Zasobów Ludzkich i Zabezpieczeń Społecznych, Jia Jing, podkreśliła na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami, że resort chce jak najszybciej objąć nowym systemem wszystkich mieszkańców miast i wsi, także tych pozostających w miastach bez pracy. Ich liczbę oficjalnie szacuje się w Chinach na ok. 50 mln. Warunek jest jeden. Musieliby oni dobrowolnie wpłacać choć raz w roku osobistą składkę ustaloną na 10 poziomach - od 100 do 1000 juanów, czyli w przeliczeniu od ok. 45 do 450 złotych.

Do czego doprowadzi polityka jednego dziecka?

Gwarantowałoby to po osiągnięciu wieku emerytalnego przynajmniej najniższe świadczenie. Choć ludzie ci formalnie pozostają bez stałego zajęcia, to powszechnie wiadomo, że pracują na czarno i mają jakieś dochody pozwalające im w ten sposób "wejść" do systemu.

Reklama

Kolejny problem to ewentualne wydłużenie wieku emerytalnego. Teraz wynosi on dla mężczyzn 60 lat, a dla kobiet 55. Kobiety pracujące fizycznie na emeryturę mogą przechodzić od 50 roku życia. Polityka jednego dziecka, choć są od niej liczne wyjątki, oraz problem starzenia się społeczeństwa sprawiają, iż za niespełna 30 lat 1/3 obywateli Chin będzie w wieku 60 lat, albo wyższym, bowiem ze wzrostem poziomu życia wydłuża się tu także jego średnia długość. Problem ten nie dotyczy, jak wiadomo, wyłącznie tego kraju.

Cofnijmy się nieco w czasie. Chiński system emerytalny, który obowiązywał od początku lat 50. XX wieku, do połowy lat 60. był z grubsza podobny do znanego w Polsce i innych państwach bloku wschodniego. Pracodawca płacił składki na specjalny fundusz, z którego wypłacane były późniejsze świadczenia. System zmieniono w czasie Rewolucji Kulturalnej - rolę państwa przejęły bezpośrednio państwowe przedsiębiorstwa lub komuny.

Emerytów przybywało, malała liczba ludzi czynnych zawodowo

Gdy po latach tragicznych społeczno-gospodarczych eksperymentów zaczęto ostrożnie wprowadzać elementy rynkowe i otwierać kraj na świat, okazało się, że przedsiębiorstwa, które teraz musiały w większym stopniu niż dotąd kierować się rachunkiem ekonomicznym w żaden sposób nie są w stanie wywiązać się z narastających zobowiązań wobec przyszłych emerytów. Nałożył się na to, znany też i w innych państwach, problem starzenia się społeczeństwa. Emerytów przybywało, zaś malała liczba ludzi czynnych zawodowo.

Obecny system emerytalny pochodzi z 1997 roku. Zaledwie osiem lat później został znacznie zmodyfikowany. W tym wypadku podobieństwo z Polską jest wyraźne. Opiera się on bowiem na trzech filarach, co zalecały swego czasu MFW oraz Bank Światowy. Filar pierwszy składa się z dwóch części. Do tej pierwszej trafiają wszystkie pieniądze przekazywane przez pracodawców (około 20 proc. pensji), druga część, to konta indywidualne na które trafiają składki (8-proc.) potrącane pracownikom z ich pensji. Filar drugi oparty jest na oszczędnościach dobrowolnych, podobnie jak trzeci, z tym, że ten ma formę funduszy pracowniczych o charakterze prywatnym. Różnica między filarem drugim i trzecim polega w przypadku tego ostatniego na stosowaniu różnych podatkowych zwolnień, tak by zachęcić ludzi do dobrowolnego odkładania pieniędzy na przyszłą emeryturę. Jednak choć zasadnicza część systemu jest obowiązkowa, to nie jest ona w Chinach powszechna. Wyjątków i przywilejów, nie tylko branżowych czy grupowych, jest tu tak wiele, że trudno się w nich połapać.

System niespójny i nieczytelny

System obrósł już tyloma dodatkowymi uregulowaniami wprowadzanymi przez firmy, branże, władze prowincjonalne i miejskie, że stał się niespójny i nieczytelny. Cechuje go z jednej strony przeregulowanie, a z drugiej, brak jasnych reguł. Z czego zatem żyją ci, którzy dotąd na żadną emeryturę liczyć nie mogli? Wielu, jeśli starcza sił i zdrowia, ima się różnych zajęć dorywczych. Jedną z bardzo popularnych i łatwo osiągalnych form jest sprzątanie miasta.

W Pekinie, trudno zobaczyć wielkie samochody-śmieciarki opróżniające pojemniki ze śmieciami. Prawie cały system wywożenia śmieci odbywa się w oparciu o często jednoosobowe firmy, których właściciele specjalnie przystosowanymi do tego małymi trójkołowymi rykszami, podjeżdżają pod śmietniki - nawet przy dużych centrach biurowych - opróżniają je wstępnie śmieci sortując i wywożą dalej. Praktycznie na każdym osiedlu mieszkaniowym znajduje się punkt skupu szklanych czy plastikowych butelek, makulatury, złomu itp. Takich mikro-firm na których opiera się cały system usuwania śmieci są tutaj dziesiątki tysięcy. Już od bladego świtu ich właściciele i jednocześnie pracownicy, krążą po mieście i zabierają to co znajduje się na okolicznych śmietnikach lub zostało wystawione przez mieszkańców. Jest to w stolicy Chin intratny biznes, bowiem wielu w ten sposób utrzymuje całe rodziny. W dodatku skuteczny, bo miasto jest czyste i wysprzątane. Na samym dole tego śmieciowego łańcucha znajdują się ludzie starsi i bezrobotni, zbierający głównie plastikowe opakowania, które potem całymi workami dostarczają trudniącym się ich skupem i zawożącym je dalej swymi rykszami lub innymi pojazdami na podmiejskie wysypiska. Otoczenie traktuje ich zajęcie jako coś całkowicie naturalnego i często pomaga.

Syn to najlepsza polisa emerytalna

Konfucjańskie zasady, które przetrwały w Państwie Środka do dziś mimo prób ich wyplenienia w czasie wspomnianej Rewolucji Kulturalnej, nakazują dzieciom i innym członkom rodziny opiekować się starszymi aż do ich śmierci. To moralny imperatyw. Dzięki temu wsparciu, wielu ludzi starszych i bez środków do życia nie popada w skrajną nędzę. Dziecko, a zwłaszcza syn, to najlepsza polisa emerytalna.

Wiemy ile emocji wywołało w Polsce ostatnie "przemeblowanie" w systemie emerytalnym. W Chinach jest podobnie, jednak zmiany dokonują się tu jeszcze w trakcie konstruowania ostatecznego modelu tego systemu. Nie brak obaw, podobnie jak i u nas, czy będzie on w stanie za 20 lat wywiązać się ze swych zobowiązań wobec przyszłych emerytów. Niewiadomych jest wiele. Podstawowe pytanie brzmi: czy chińska gospodarka utrzyma zbliżone do obecnego tempo wzrostu? Rząd przekonany jest, że tak właśnie będzie. Jednak, jak zwracają uwagę ekonomiści - także chińscy - istnieje w tym pewna sprzeczność. Dotychczasowy szybki wzrost gospodarczy Chin był bowiem możliwy także dzięki temu, że spora grupa ludzi czynnych zawodowo pozostawała poza systemem emerytalnym i radzić musiała sobie na własną rękę, lub korzystając ze wsparcia najbliższych. Ostatnie posunięcia świadczą jednak wyraźnie o tym, że chińskie władze dążą do reformy systemu, bowiem jest on w dotychczasowej formie, głównie ze względów prestiżowych, nie do utrzymania.

Adam Kaliński

Śródtytuły od redakcji Interia.pl

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | system emerytalny | ludzi | emerytura | China
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »