Co napędza polską gospodarkę?

Odbicie inwestycji będzie kluczową zmianą w strukturze PKB. Polska gospodarka będzie napędzana przez trzy silniki: popyt zewnętrzny, inwestycje oraz konsumpcję. Płace będą rosnąć w tempie 6-7 proc.

Ekonomiści PKO BP prognozują, że PKB wzrośnie w tym roku o 3,9 proc., a w 2018 roku będzie wyższy i sięgnie 4,1 proc.

- Kolejne lata mogą być jeszcze lepsze niż obecny rok. Liczymy na trwałe ożywienie w strefie euro i całej światowej gospodarce oraz stopniowy wzrost absorbcji środków unijnych - uzasadnia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Jednocześnie konsumpcja będzie nadal wysoka ze względu na dobre nastroje i rozłożone w czasie efekty programu 500 plus.

Pomaga ożywienie w światowym handlu, co pozytywnie przekłada się na eksport i równoważy wzrost importu podsycanego przez silny popyt wewnętrzny.

Reklama

Dobre nastroje wzmacnia sytuacja na rynku pracy i wzrost wynagrodzeń. Analitycy PKO BP przewidują, że płace będą rosnąć w tempie 6-7 proc.

Jednak to co jest korzystne z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego czyli rekordowo niskie bezrobocie i wzrost płac w dłuższej perspektywie może być groźne dla gospodarki.

Spodziewany jest dalszy spadek bezrobocia, ale jednocześnie ze względu na kurczące się zasoby rak do pracy, także niższa dynamika zatrudnienia.

Choć analitycy PKO BP spodziewają się utrzymania stóp procentowych na dotychczasowym poziomie co najmniej do końca roku, a pierwszej podwyżki oczekują dopiero w marcu 2018 roku. To właśnie duży wzrost wynagrodzeń może być głównym czynnikiem, który być Radę Polityki Pieniężnej podwyżek stóp.

Na tym horyzoncie pojawiają się też pewne zagrożenia dla pozytywnego scenariusza.

- Na świecie czynnikiem ryzyka jest utrzymujące się strukturalnych problemów chińskiej gospodarki, czemu wyraz dała ostatnia decyzja agencji Moody's obniżająca rating tego kraju oraz dojrzał faza cyklu koniunkturalnego w Stanach Zjednoczonych i możliwe osłabienie tempa wzrostu oraz napięta sytuacja w europejskich bankach, choć tu na plus działa dobra koniunktura w strefie euro - wylicza główny ekonomista PKO BP. Dodaje, że w Polsce głównym ryzykiem są niedobory po stronie podaży pracy, co będzie się w kolejnych latach nasilać.

Jednocześnie ekonomiści PKO BP spodziewają się lekkiego osłabienia naszej waluty.

- Spodziewamy się umiarkowanego osłabienia złotego do euro. Na koniec czerwca to będzie ok. 4,3, a na koniec roku kurs wejdzie w okolice 4,4. Będzie to efekt polityki Fed i podnoszącej się atrakcyjności inwestycji dolarowych, a to z kolei będzie negatywnie działać na waluty naszego regionu. Jednak z punktu widzenia całej gospodarki nie jest nam potrzebny złoty mocniejszy niż 4,20 za euro, bo eksporterzy już odczuwają rosnące koszty pracy - mówi Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP podczas spotkania.

mn

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PKB | polska gospodarka | gospodarka | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »