Czy nasi kierowcy zostaną postawieni pod murem?

W Niemczech wraca dyskusja o tym jak zahamować wzrost cen na stacjach benzynowych. Cena paliwa bezołowiowego osiągnęła ostatnio rekordowy poziom 1,70 euro za litr.

W Niemczech nie brakuje głosów, że rosnące ceny to nie tylko efekt zmian na światowym rynku paliw, ale też zmowy największych koncernów paliwowych. Dlatego w Bundesracie pojawiła się propozycja ustawowego ograniczenia możliwości podnoszenia cen.

Pod uwagę brane są dwa rozwiązania - austriackie i australijskie. Pierwsze przewiduje, że stacje będą mogły podwyższać ceny tylko raz dziennie. Drugie zakłada, że cena benzyny, jaka będzie obowiązywać danego dnia, musi być podana do wiadomości z kilkunastogodzinnym wyprzedzeniem. Do tego miałaby powstać centralna baza cen, dzięki której można by wyszukiwać najtańsze stacje. Pomysł budzi jednak kontrowersje. Niektórzy ekonomiści ostrzegają, że zmiany, wbrew intencjom, tylko osłabią konkurencję między stacjami i spowodują dalsze podwyżki. Plany wprowadzenia ograniczeń krytykuje także resort gospodarki.

Reklama

W Anglii nerwowo

Brytyjski rząd przyznał, że sam wywołał paniczne zakupy paliw, które doprowadziły wczoraj do chaosu na stacjach benzynowych. W wielu częściach kraju kierowcy zaczęli gromadzić zapasy paliwa, obawiając się skutków zapowiadanego strajku kierowców cystern dostawczych. Jako pierwszy z apelem do kierowców, aby napełnili baki i zaopatrzyli się w kanister z benzyną wystąpił wczoraj minister bez teki, Francis Maude.

Premier David Cameron musiał potem łagodzić wrażenie grożącej katastrofy, ale nie pomógł dodając, że w sytuacji strajku oczywiście lepiej mieć zapas. Niektóre brytyjskie stacje poczuły się zmuszone racjonować paliwo, podsycając panikę. Inne zamknęła policja, gdy kolejki pojazdów zaczęły blokować drogi.

Dziś rzecznik rządu przyznał, że minister Maude użył mylącego terminu "jerrycan", co po angielsku oznacza duży 20-litrowy kanister wojskowy. Minister nie wyjaśnił też, że choć kierowcy cystern przegłosowali już strajk, ich związek zawodowy musi dać najpierw tygodniowe uprzedzenie o jego terminie.

Tłumaczył to później premier Cameron. Opozycyjna Partia Pracy zarzuciła rządowi sianie paniki i nastrojów antyzwiązkowych. Na obawach przed strajkiem zarobiły na razie firmy naftowe. W niektórych stacjach ceny benzyny podskoczyły we wtorek i środę aż o 45 procent, a oleju napędowego o 20 procent.

W Wielkiej Brytanii ustępuje panika

Wywołana obawami przed brakami paliwa. Kolejki przed stacjami benzynowymi zmalały po zapewnieniach, że przepisy prawa związkowego nie pozwolą kierowcom cystern dostawczych zastrajkować przed świętami. Panika ustępuje, ale prawdopodobnie nie jest to koniec kontrowersji wokół postępowania rządu w Londynie który wywołał ją trochę niechcący, ale trochę z pobudek politycznych, aby nastawić społeczeństwo wrogo do akcji strajkowych.

Panika sprowokowała z kolei podniesienie cen benzyny przez część oportunistycznych dystrybutorów. Wywołała też realne zagrożenia bo - jak przestrzegał premiera związek zawodowy strażaków - przechowywanie benzyny w domu jest niebezpieczne. Jakby na dowód, do szpitala trafiła mieszkanka hrabstwa York, poparzona w wybuchu oparów benzyny, kiedy przelewała ją w domu z kanistra do słoików.

Stowarzyszenie Sprzedawców Benzyny i brytyjski automobilklub obliczają, że wczoraj sprzedano o ponad 80% więcej benzyny niż normalnie i o 40% więcej oleju napędowego. Jest to potencjalnie groźne dla kraju, bo w tym tempie cały brytyjski zapas paliw rozszedłby się w ciągu 2 tygodni.

W Polsce

W tym tygodniu trzeba było płacić 5 złotych 79 groszy, za litr benzyny Pb95 5 złotych 95 groszy. Oznacza to, że w ciągu ostatniego tygodnia ceny oleju napędowego wzrosły średnio o grosz za litr tego paliwa, a benzyny o 2 grosze.

Z danych Polskiej Izby paliw Płynnych wynika, że ceny autogazu nie zmieniły się. Najniższe ceny oleju napędowego od dłuższego czasu notowane są w Białymstoku. Najdroższe są Kielce. W przypadku benzyny najkorzystniej jest tankować w Poznaniu oraz w Kielcach.

Najdrożej jest w Rzeszowie oraz Wrocławiu i Zielonej Górze. Z zestawień Izby wynika poza tym, że najniższe ceny autogazu mają Białystok i Rzeszów. Najdrożej jest w Zielonej Górze oraz Poznaniu i Warszawie.

We Włoszech

Organizacje konsumenckie, które próbowały walczyć z tym zjawiskiem, dały za wygraną i apelują do kierowców, by porzucili samochody. I bez tego "spożycie" paliw spadło już o 20 procent. Według niektórych szacunków, na Wielkanoc litr benzyny bezołowiowej będzie we Włoszech kosztował dwa euro. "Zostawcie samochody w garażu lub na parkingu"- apeluje do właścicieli organizacja Codacons, przekonując, że tylko w ten sposób można będzie uniknąć dodatkowego wydatku w wysokości 327 euro na kierowcę.

Dwa inne stowarzyszenia, Adusbef i Federconsumatori, które obliczyły, że w ciągu dwóch ostatnich miesięcy każde zatankowanie podrożało o 18 euro, upominają się nadal o obniżenie podatków na paliwa, ponieważ składają się one na 60 procent jego ceny detalicznej.

Chodzi o VAT, wynoszący 21 procent, który od czerwca wzrośnie do 22 oraz akcyzy. Jest ich aż dziesięć, a pierwsza, z roku 1935, służyła sfinansowaniu inwazji faszystowskich Włoch na Etiopię. Kolejne wprowadzano m. in. w związku z kryzysem w Kanale Sueskim w 1956, powodzią we Florencji dziesięć lat później, wojną w Libanie i misją pokojową w Bośni i Hercegowinie.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: benzyna | ropa naftowa | paliwa | wzrost cen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »