Czy rząd wprowadzi akcyzę na wodę?

Podatek akcyzowy to bardzo solidna pozycja w dochodach budżetu. Trzeba go jednak wprowadzać i podnosić umiejętnie, bo zbyt wysoka akcyza łatwo powoduje powstanie szarej strefy i przemytu. W miarę jak rząd potrzebuje coraz więcej dochodów, podwyżki akcyzy stają się bardziej prawdopodobne. Czy można więc nałożyć akcyzę na wodę? Czemu nie, skoro jest na prąd.

- Być może trzeba będzie kiedyś wprowadzić akcyzę na wodę, zważywszy, że nie mamy wody - powiedział Jarosław Neneman, ekonomista, wykładowca i ekspert podatkowy, a także były wiceminister finansów podczas dyskusji na temat podatku akcyzowego w Towarzystwie Ekonomistów Polskich.

Bo kiedy budżet ma za małe dochody, przestają starczać na pokrycie wydatków, wtedy jedną z najprostszych decyzji jest - podnieść akcyzę. Dochody z akcyzy w Polsce stanowią ok. jedną szósta wszystkich dochodów podatkowych państwa.

Co to takiego akcyza?

Co na jej temat mówią ekonomiści? To - najczęściej bardzo wysoki - podatek konsumpcyjny, nakładany na ograniczona liczbę produktów. Dlaczego na ograniczoną? Gdyż sensem akcyzy są nie tylko dochody budżetu. Akcyza była do tej pory także po to, żeby ograniczać koszty społeczne pewnych rodzajów konsumpcji, jak na przykład palenia papierosów lub picia alkoholu.

Reklama

- Akcyza jest bardzo dobrym narzędziem do łatania budżetu - mówił Wojciech Bronicki, doradca podatkowy, przez wiele lat dyrektor departamentu Podatku Akcyzowego w Ministerstwie Finansów.

Albo też akcyzę wprowadzano po to, żeby wyżej opodatkować konsumpcję dóbr luksusowych, jak drogie samochody czy perfumy, niż dóbr codziennego użytku. Nakładając akcyzę na poszczególne towary, czy podnosząc jej stawki takie cele trzeba także brać pod uwagę.

W polskim budżecie za prawie połowę (48,5 proc.) wpływów z akcyzy odpowiadają paliwa. Za ponad jedną czwartą (27,5 proc.) - papierosy. Wódka to nieco ponad jedna dziesiąta (10,9 proc.) wszystkich dochodów budżetu z akcyzy. Za nią sporo w tyle idą piwo (4,9 proc.), samochody (4 proc.), prąd (3,4 proc.) i wino (0,5 proc.).

Widać z tego, że akcyza traci swój podwójny sens - zapewniania dochodów budżetowi i hamowania szkodliwej społecznie konsumpcji, a pierwszy z tych celów zdecydowanie przeważa. Bo przecież paliwa i prąd to dobra powszechnego użytku.

Gdyby natomiast akcyza miała ograniczać konsumpcję z punktu widzenia społecznego - na przykład zdrowia obywateli - niekorzystną, to dlaczego nie obłożyć nią cukru, napojów słodzonych czy węgla, którego spalanie powoduje największą emisję CO2? A skoro mają liczyć mają się tylko dochody budżetu, to właśnie sensowne staje się pytanie, kiedy rząd wprowadzi akcyzę na wodę. Skoro polityka podatkowa jest niespójna, można spodziewać się bardzo różnych decyzji.

Wspólne zasady w UE

Wojciech Bronicki wspomina, jak negocjował w Brukseli z Komisją Europejską zapisy dyrektywy ekologicznej. KE proponowała opodatkowanie akcyzą paliw z punktu widzenia emisji CO2 - te, które odpowiadają za większe zanieczyszczenie powietrza byłyby obłożone wyższym podatkiem. Jedynie Polska zablokowała te zapisy (na zmiany w podatkach muszą zgodzić się wszystkie państwa), ze względu na to, że węgiel to nasze "czarne złoto".

- Dziś sobie to zarzucam. Dziś próbowałbym przekonać, że to jest zła decyzja. Funkcja ekologiczna i zdrowotna (podatków) jest w Ministerstwie Finansów bardzo pomijana - powiedział.

W całej Unii obowiązują wspólne zasady opodatkowania akcyzą i jest lista produktów, które muszą być obciążone co najmniej minimalną stawką. Dlatego przez kilka lat po wejściu do Unii akcyza na alkohol i papierosy rosła co roku, aż w przypadku papierosów doszliśmy do 90 euro na 1000 sztuk. Wtedy podwyżki się zatrzymały.

Ale choć nie trzeba szybko podnosić żadnych stawek akcyzy ze względu na zobowiązania międzynarodowe, to w podatku tym w Polsce panuje wiele niekonsekwencji - czyli mówiąc po prostu bałaganu - uważają ekonomiści.

Generalnie akcyza jest podatkiem kwotowym, to znaczy że jej wysokość zależy od ilości produktu, a nie od jego wartości. I tak akcyzę liczy się od litra benzyny, kilograma gazu, od litra czystego spirytusu, z którego robi się wódkę itp. W przypadku piwa liczy się ją od zawartości słodu jęczmiennego, z którego warzony jest napój.

Ale już z papierosami jest inaczej. Akcyza składa się z części kwotowej i wartościowej (liczonej jako procent od ceny detalicznej, wydrukowanej na paczce). To nie koniec komplikacji, bo na cały system nakłada się jeszcze "minimalna akcyza". Co to takiego? Jest ona równa wysokości akcyzy na papierosy o cenie średniej z minionego roku. Ile wynosi w związku z tym akcyza na papierosy? Kiedy płacimy w sklepie za paczkę 16 zł producent ma z tego mniej niż jedną czwartą - 3,85 zł.

Dla producentów papierosów udział w podatku części kwotowej i wartościowej to kluczowa sprawa, bo jak widać liczy się tu każdy grosz w jedną lub w drugą stronę. W 2012 roku część "wartościowa" wynosiła już 37 proc., a to spowodowało wojnę cenową producentów i przemyt na tak dużą skalę, że sklepikach małych miejscowości we wschodniej części Polski nie można było kupić "legalnej" paczki. Wpływy do budżetu były zagrożone, więc tę część akcyzy postanowiono obniżyć, a podnieść część kwotową. Od 2014 roku Polska osiągnęła minimalną unijną stawkę i zaprzestano podwyżek akcyzy.

- Polityka w odniesieniu do papierosów była chaotyczna. Racjonalna dyskusja jest ograniczona, bo interesy gdzieś buzują - mówił Jarosław Neneman.

- System nie działa tak jak trzeba. Działałby, gdy były podwyżki co roku. Papierosy powinny być opodatkowane stawką kwotową - dodał Wojciech Bronicki.

Akcyza kwotowa ma jednak również wady. Nie nadąża za inflacją. W ostatnich latach nie miało to takiego znaczenia, ale teraz, kiedy inflacja się już pojawiła i to wcale nie mała, ma coraz większe. Ale i tak przez ostatnią dekadę dochody budżetu z akcyzy spadają. Jeszcze w 2007 roku miały wartość 4,13 proc. polskiego PKB, a w tym roku będzie to zaledwie 3,27 proc. Z drugiej strony w przypadku paliw akcyza kwotowa wpływa na stabilizację cen, gdy te na świecie szaleją.

Budżet potrzebuje pieniędzy

Stabilna akcyza na spirytus przez ostatnich kilka lat oraz marketingowy majstersztyk producentów wódki - a mianowicie małpeczki - spowodowały, że pijemy więcej. Teraz producenci wódki lobbują za tym, żeby ludzie pili mocne alkohole, a więc przeciwko podwyżkom akcyzy. Chcieliby natomiast takiego wzrostu akcyzy na piwo, żeby butelka kosztowała 8 zł. Ale jest to wbrew intencjom obowiązującego prawa.

- Ustawa o wychowaniu w trzeźwości miała spowodować zmniejszenie spożycia i zmianę jego struktury na rzecz alkoholi o niższej zawartości - mówił Wojciech Bronicki.

Budżet potrzebuje pieniędzy, inflacja zaczęła rosnąć, więc politycy wkrótce staną przed wyborem - podwyższać akcyzę czy nie? Podwyżki akcyzy są bardzo niepopularne i widać dziś, że rząd PiS przez lata unikał ich jak ognia. A jeśli będzie musiał podnosić akcyzę, to musi zdecydować na co i w jaki sposób.

Jarosław Neneman uważa, że politycy, jeśli już mają akcyzę podnosić, to wolą to zrobić raz a dobrze. Owszem, wtedy awantura trwa przez pewien czas, ale szybko sprawa zostaje pozamiatana. Ich interesy i postępowanie są zupełnie odwrotne niż oczekuje tego gospodarka.

- Lepsze są częste niewielkie zmiany niż rzadkie i skumulowane - mówi.

Ekonomiści dziwią się dlaczego dochody budżetu z akcyzy na paliwa nie rosną, choć zużycie paliw się zwiększa i to - najprawdopodobniej - dość szybko. Czyżby rząd walcząc z "luką" VAT przymknął oko na przekręty na akcyzie? Ale tu ważna uwaga. Brakuje rzetelnych danych.

- Kłopot jest z tym, że nie wiadomo ile paliw się sprzedaje w kraju, tak jak ile się wódki pije. Konsumpcja paliw rośnie szybciej niż wpływy z akcyzy. To jest niepokojące. Może jest systemowy błąd w danych dotyczących zużycia paliw i konsumpcji alkoholu? Nie mamy sygnału, że gdzieś jest dziura. W Gmachu (czyli w Ministerstwie Finansów) też się nad tym zastanawiają - powiedział Wojciech Bronicki.

Ale jeśli samo Ministerstwo Finansów nie ma rzetelnych danych o wielu najważniejszych obszarach gospodarki, to kto ma podejmować dobre dla gospodarki decyzje w sprawie podatków? Można przypuszczać, że są one raczej rodzajem "randki w ciemno" niż oszacowania rzeczywistych skutków.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: akcyza na alkohol | budżet | woda | akcyza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »