Czy w Polsce nakręciła się już spirala cenowo-płacowa?

Może się wydawać, że rynek pracy jest w bardzo dobrej kondycji - ponieważ w Polsce jest bardzo niskie bezrobocie, zarówno to rejestrowane, jak i mierzone przez wskaźnik osób gotowych do podjęcia działalności zawodowej. Te wskaźniki są naprawdę bardzo niskie, ale to także oznacza, że pracownicy mają bardzo silną pozycję przetargową.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Niestety, wynagrodzenia rosły szybciej niż wydajność pracy w naszym kraju. A to już prowadzi do nierównowagi i w pewnym stopniu do inflacji. Wydając wyższe wynagrodzenia podnosimy poziom cen konsumpcyjnych i wówczas widzimy rosnącą inflację. To jest tak zwany efekt drugiej rundy, czyli gdy ludzie widzą wysoki wzrost cen, chcą szybko przygotować się i przyjąć strategie obronne. Dlatego jeszcze więcej wydają, chroniąc przed inflacją swoje pieniądze w towarach czy w usługach. Podnoszą się ceny produkcji i tak właśnie nakręca się spirala inflacyjna, cenowo-płacowa.

Reklama

- Sądzę, że w polskiej gospodarce skumulowały się lata błędów, które popełniały władze w naszym kraju. Rzadko sobie zdajemy sprawę z tego, jak wielki wpływ na rozregulowanie gospodarki ma czynnik ideologiczny i ideowy. Taki na przykład, jak utrzymywanie niskiego bardzo bezrobocia - powiedział serwisowi eNewsroom Grzegorz Cydejko, publicysta ekonomiczny.

- Jak wiemy, w ideologii każdej władzy jest to, by ludzie mieli pracę i to jest słuszne. Kiedy jednak robimy wszystko w ten sposób, by gospodarka zatrudniała głównie ludzi o niskich kwalifikacjach, to ostatecznie dochodzimy do takiej sytuacji, w której w danej gospodarce nie ma już kto pracować. Bardzo rzadko słyszę takie analizy, które wskazują na problem rynku pracy, jako na problem bazowy - ważny dla wysokiego poziomu inflacji, jaką już wszyscy odczuwamy. Nie jest to jednak normalne, kiedy wypracowujemy kwantum wartości, ale otrzymujemy za to dwa razy więcej pieniędzy. Ogromna większość wskaźnika inflacji, którym mierzymy nierównowagę w naszej gospodarce, pochodzi właśnie z błędów w polityce gospodarczej. Błędy odciskają się na inflacji na poziomie około 9-10 punktów procentowych - we wskaźniku, który obecnie sięga 15,5 proc., a pewnie przekroczy 16 proc. Tylko 5 punktów procentowych to efekt dwóch plag, które spotkały Europę i świat - pandemii Covid i wojny Putina o likwidację Ukrainy. Niestety, nie ma dobrej metody, by łagodnie wyjść z takiego poziomu nierównowagi, jak mamy obecnie. Musi to nas wszystkich zaboleć. Musimy po prostu zbiednieć i to jest najgorsza wiadomość gospodarcza z ostatniego roku, a nawet trzech lat - przewiduje Cydejko.

eNewsroom
Dowiedz się więcej na temat: spirala cenowo-płacowa | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »