Darmowe maski FFP2. Apteki zarobiły "bez wysilania się"

Dystrybucja darmowych masek FFP2 w Niemczech to nie lada gratka dla aptekarzy. "Bez wysilania się" zarabiają na kampanii federalnego resortu zdrowia.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Dystrybucja bezpłatnych maseczek FFP2 prawdopodobnie będzie kosztować niemieckich podatników ponad dwa miliardy euro. Według analiz przeprowadzonych przez rozgłośnie WDR, NDR oraz gazetę "Sueddeutscher Zeitung", niemieckie apteki osiągnęły duże zyski z kampanii resortu zdrowia. Otrzymywały one zwrot kosztów w wysokości sześciu euro za maskę, której zakup kosztował od jednego do dwóch euro. "Zarobiliśmy bez wysilania się" - skomentował jeden z aptekarzy.

Reklama

Według raportu, wyspecjalizowany dział w federalnym resorcie zdrowia opowiedział się przeciwko tej akcji, powołując się na "poważne skutki finansowe". Jednakże minister zdrowia Jens Spahn osobiście przeforsował te działania. Wskazują na to wewnętrzne dokumenty, na które powołuje się WDR, NDR i "Sueddeutsche Zeitung".

Przed świętami Bożego Narodzenia rozpoczęła się bezpłatna dystrybucja masek FFP2 dla grup ryzyka. W aptekach osoby uprawnione mogły odebrać maskę po okazaniu dowodu tożsamości. W styczniu i lutym za okazaniem kuponów z kas chorych można było otrzymać jeszcze więcej darmowych masek.

Jak podają WDR, NDR i "Sueddeutscher Zeitung", już na początku listopada specjaliści z resortu zdrowia wyrazili zaniepokojenie i zwrócili uwagę, że wiele uprawnionych osób "jest w stanie samodzielnie sfinansować maski". 16 listopada, na spotkaniu premierów landów z kanclerz Angelą Merkel, podjęto jednak ostateczną decyzję, że rząd federalny sfinansuje dostarczenie łącznie 15 masek FFP2 na osobę z grup szczególnie zagrożonych COVID-19.

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

Apteki chcą darować wpływy

Nie jest do końca jasne, dlaczego cena za maskę została ustalona na poziomie sześciu euro. Zgodnie z dokumentami, na początku października doradcy doszli do średniej ceny 4,29 euro, a 25 listopada do ceny 1,22 euro w hurcie. Jednak ministerstwo zdrowia uznało cenę 4,29 euro za podstawę i doliczyło do tego jako ryczałt koszty pracy aptekarzy.

Według raportu WDR, NDR i "Sueddeutscher Zeitung", rząd federalny rozpoczynając w grudniu wydawanie masek założył, że do ich odbioru kwalifikuje się w Niemczech 27,3 mln osób. Dlatego przekazał związkowi aptekarzy 491,4 mln euro, a ten z kolei rozdzielił je między apteki. Otrzymywały one stały przydział z funduszy federalnych, niezależnie od tego, ile masek rozprowadziły. Średnio na każdą aptekę w Niemczech przypadało ponad 25.000 euro.

Po tym następowały kolejne fazy wydawania bezpłatnych masek, np. za okazaniem talonów z kasy chorych. Aptekarze otrzymali więc kolejne sumy, z którymi, jak wynika z raportu, wielu z nich nie czuło się zbyt komfortowo. Niektórzy zapowiedzieli już podarowanie dochodów lub samych masek.

(DPA/jar), Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: maseczka ochronna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »