Dlaczego skandale nie szkodzą sportowi

Witamy w świecie współczesnego sportu zawodowego: krainie molestowania seksualnego, walk psów, bijatyk, hazardu, sterydów i dopingu krwi. Nuda. Fani przyznają, że to skandal, ale nie zamykają portfeli i nie wydaje się, żeby ktoś miał zamiar z tym skończyć. Tak więc, jaki z tego morał? Żadnego morału i żadnych konsekwencji finansowych.

"Kibice wiedzą, że ligi i zespoły mają ograniczony wpływ na zachowania jednostek", mówi Shawn McBride, wiceprezes działu marketingu sportowego w Ketchum, firmie z branży public relations. "Żadne z wymienionych tu zachowań nie ma wpływu na ogólnie pojęte uwielbienie fanów dla swoich zespołów i zawodników".



Slajdy: Dlaczego skandale nie szkodzą sportowi
Slajdy: Największe seksafery świata
Slajdy: 25 najlepiej zarabiających sportowców świata
Slajdy: Najpotężniejsi sportowcy świata wśród mężczyzn
Slajdy: Najpotężniejsi sportowcy świata wśród kobiet

Pomimo faktu, że trener New York Knicks, Isiah Thomas, przegrał proces o molestowanie seksualne byłej pracownicy biurowej, jego drużyna koszykarska sprzedała 91% rezerwacji biletów na cały sezon 2007-2008, czyli więcej niż w zeszłym roku. Podobnie, Indiana Pacers bez problemu zapełnili trybuny swojego stadionu, po tym jak w gwałtownej bójce w Detroit stracili ważnego zawodnika, Rona Artesta. Los Angeles Lakers nadal sprzedają udziały w Staples Center po tym, jak oskarżono o gwałt ich głównego promotora Kobe Bryanta.

Reklama

Właśnie rusza sezon NBA 2007-2008, więc za wcześnie jeszcze, aby zmierzyć wpływ wiosennych oskarżeń wniesionych przeciw sędziemu Timowi Donaghy, który przyznał się do zarzutów stawianych mu w śledztwie dotyczącym sprzedawania informacji hazardzistom. Lecz nie liczmy na zbyt wiele. Media ostatnio bardziej interesują się długo oczekiwaną odbudową potęgi Boston Celtics i rozważają szanse San Antonio Spurs na ponowny sukces. Afera sędziowska to już historia.

A może baseball? Pomimo licznych utyskiwań kibiców i dziennikarzy sportowych na upadek gwiazd ery sterydów, oglądalność pierwszej ligi baseballu bije rekordy od czterech lat z rzędu. Zanim San Francisco Giants sprzedali Barry'ego Bondsa agencji transferowej, nie mieli skrupułów zatrudniając tego bijącego wszelkie rekordy sportowca pomimo obciążających go oskarżeń o doping. Dlaczego? Bo potrafił zapełnić trybuny. Fani z całej Ameryki tłoczyli się, aby zobaczyć piątych w rankingu popularności Giants--i Bondsa, chociażby po to, aby go wygwizdać.

Floyd Landis nie przeszedł kontroli antydopingowej z powodu zbyt wysokiego poziomu testosteronu po zwycięstwie w Tour de France w 2006 roku. Kolarz oprotestował wyniki badania, lecz trybunał arbitrażowy oddalił jego protest we wrześniu 2007 roku, pozbawiając go tytułu i wykluczając z rywalizacji na dwa lata. Jednak wskaźniki oglądalności już zdążyły spaść-i nie miało to związku z nieuczciwą grą. Gdy siedmiokrotny zwycięzca, Lance Armstrong, nie wystartował w wyścigu w 2006 roku, wskaźniki spadły o 22% we Francji, 43% w Niemczech i 52% w USA. Lecz już w 2007 roku liczby wróciły do normy w większości europejskich krajów, pomimo licznych dyskwalifikacji kolarzy z powodu stosowania dopingu.

Media i aktywiści ruchów obrony praw zwierząt ostro potępili Michaela Vicka po tym, jak wyszedł na jaw jego udział w organizowaniu walk psów. Jednak fani po prostu przewracają kartkę w poszukiwaniu informacji o innych swoich ulubieńcach. Atlanta Falcons, zespół Vick'a, ogląda pełne lub niemal pełne trybuny podczas każdego meczu w tym sezonie, pomimo dotychczasowego rekordu 1-6. Żeby zdobyć bilety na mecz należy zapisać się na listę oczekujących. "Od kiedy negatywne informacje mają negatywny wpływ na dochody?" pyta właściciel Dallas Mavericks, Mark Cuban. "Kibice są konsumentami rozrywki takiej jak film czy sport, więc nie muszą się martwić problemami innych ludzi".

Slajdy: Najlepsze marki sportowe świata

Tom Van Riper

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: sportowe | szkodzi | trybuny | kibice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »