Długie oczekiwanie na rozprawę
Postępowanie w sprawach pracowniczych w wielu polskich sądach pracy - mimo ogólnego wzrostu liczby napływających spraw - uległo nieznacznemu skróceniu. Wciąż jednak na rozprawę trzeba oczekiwać bardzo długo.
W niektórych miastach na pierwszą rozprawę przed sądem pracy trzeba czekać ponad pół roku - wynika z informacji uzyskanych przez PG. Część sądów radzi sobie nieźle, ale są i takie, które znalazły się u kresu swych możliwości.
W ubiegłym roku do naszego sądu skierowano 14 309 spraw. Tak wysokiego wpływu nie notowano tu od 1985 r., kiedy rozpoczął działalność sąd pracy - a przecież oprócz spraw napływających na bieżąco mamy jeszcze zaległości z lat ubiegłych - powiedział PG Włodzimierz Czechowicz, wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy Praga.
Zbyt mała liczba sędziów, trudności lokalowe, opóźnianie spraw przez strony - to najczęściej wymieniane przyczyny długiego oczekiwania na rozprawę i później - samego procesu. Mniejsze miasta zazwyczaj radzą sobie lepiej, niż duże ośrodki. W naszym sądzie czas oczekiwania na rozprawę wynosi 1,5 - 2 miesiące. Sam proces przebiega w zasadzie sprawnie, choć wszystko zależy od tego, czy strony nie próbują opóźniać postępowania. Nie ukrywam jednak, że dają się nam we znaki problemy kadrowe - powiedziała PG Danuta Flinik, rzecznik prasowy sądu okręgowego w Bydgoszczy. Z danych statystycznych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ub.r. czas postępowania w sprawach pracowniczych przed sądami rejonowymi w mniejszych miastach wynosił na ogół 2-3 miesiące.
Na przebieg rozprawy duży wpływ mają same strony. Termin pierwszej rozprawy zależy od wielu czynników - rodzaju sprawy, zgłaszanych roszczeń, możliwości ewentualnej ugody, wypełniania przez uczestników postępowania ich obowiązków procesowych (obecnie dotyczy to np. częstego składania zwolnień lekarskich). W tej chwili na pierwszą rozprawę trzeba w Warszawie czekać 6-8 miesięcy, natomiast odstępy między kolejnymi rozprawami mogą ulec dalszemu wydłużeniu, w zależności od liczby prowadzonej przez sędziego spraw i możliwości lokalowych sądu. W pierwszej kolejności wyznaczane są sprawy tzw. stare, powyżej 12 miesięcy, a zwłaszcza sprawy o przywrócenie do pracy osób szczególnie chronionych przed zwolnieniem (władz związków zawodowych, kobiet w ciąży itp.) - stwierdził Włodzimierz Czechowicz.
Pewne efekty dają już niedawne zmiany w przepisach. Dzięki nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego z 2000 r. i wprowadzeniu instytucji przedsądu udało się istotnie przyspieszyć postępowanie kasacyjne. Przedsąd umożliwia ocenę, czy w danej sprawie tkwi istotny problem prawny wymagający uwagi Sądu Najwyższego. Od wiosny br. Izba Administracyjna, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych rozpoznaje na rozprawach kasacje wniesione już po nowelizacji Kpc, czyli dopuszczone do rozpoznania według nowych zasad - powiedziała PG Katarzyna Gonera, sędzia Sądu Najwyższego, orzekająca w Izbie Administracyjnej, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Jednak nowelizacja Kpc dotyczą tylko najwyższego szczebla polskiego sądownictwa. W "terenie" cały czas potrzeba zmian - w tym zwiększenia nakładów na sądownictwo. Mógłbym wyliczyć co najmniej kilkanaście przyczyn wydłużania się postępowań w sprawach pracowniczych. W naszym sądzie na jednego sędziego przypada średnio 600-700 spraw, a są i sędziowie, którzy mają ich około 1000. Sprawy z zakresu prawa pracy stają się coraz bardziej skomplikowane. Na to wszystko nakłada się rozszerzanie kognicji sądów pracy - od października ub.r. zajmujemy się także ubezpieczeniami społecznymi - i zbyt duży jak na nasze możliwości zakres właściwości miejscowej warszawskiego sądu (w sprawach pracowniczych obejmuje ona osiem sądów rejonowych, w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych - aż 23 sądy) - stwierdził sędzia Czechowicz.