Do połowy roku propozycja opłat za korzystanie z wody - resort środowiska

- Do połowy roku ma być gotowy projekt nowego Prawa wodnego, w tym propozycje opłat za korzystanie z wody - powiedział wiceminister środowiska Mariusz Gajda. Dodał, że opłaty będą wyważone tak, aby motywować do racjonalnego korzystania z wody.

Wiceminister przypomniał na wtorkowej konferencji prasowej, że 22 marca obchodzony jest Światowy Dzień Wody ustanowiony przez ONZ. Według danych UNICEF ponad pół miliarda ludzi na świecie nie ma dostępu do wody pitnej.

- W wyniku m.in. zmian klimatycznych te zasoby wodne także w Polsce nie są niewyczerpalne. Mamy wodę w kranach, ale na wielu terenach niezurbanizowanych jej brakuje. W zeszłym roku w Koniecpolu wysychały studnie. Wielkie miasta też mogą być zagrożone, ponieważ wraz ze spadkiem poziomu wód rośnie ich zanieczyszczenie - powiedział Gajda.

Reklama

Wtórował mu szef Krajowej Rady Gospodarki Wodnej Leszek Bagiński, który podkreślił, że "mimo iż posiadamy piękne rzeki, wspaniałe jeziora, to zasoby wód powierzchniowych, które przypadają na mieszkańca w Polsce są stosunkowo niskie, jest to prawie 2,5-krotnie mniej niż średnia europejska". Podkreślił, że ratują nas zasoby wód podziemnych.

Zgodnie z danymi Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (KZGW) na jednego mieszkańca Polski przypada średnio ok. 1580 m sześc. wody na rok, a średnie zasoby na jednego mieszkańca Europy to 4560 m sześc. na rok.

W tym kontekście wiceminister zapowiedział, że do końca pierwszego półrocza ma zostać przygotowane nowe Prawo wodne (miałoby zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2017 r.). - Gospodarka wodna w Polsce wymaga naprawy abyśmy zwiększali bezpieczeństwo przeciwpowodziowe, a także potrafili zabezpieczyć się przed suszą. Brak wody bądź jej nadmiar w przypadku powodzi może stanowić barierę w rozwoju Polski - ocenił.

Wyjaśnił, że gospodarka wodna w naszym kraju wymaga reformy i to na kilku płaszczyznach. Jako jedną z podstawowych przyczyn zmiany, wymienił konieczność dostosowania polskiego prawa do unijnych przepisów Ramowej Dyrektywy Wodnej (RDW) a także dyrektywy azotanowej. Jest to warunek konieczny do możliwości skorzystania z finansowania unijnego m.in. na ochronę przeciwpowodziową.

Prezes KZGW Iwona Koza zapewniła, że odpowiednie zarządzanie zasobami wodnymi pozwoli na zaspokojenie potrzeb społeczeństwa, przy równoczesnym zachowaniu potrzeb środowiska. "Muszą powstać i być stosowanymi nowe instrumenty i mechanizmy, by zachęcać lub wymuszać zachowania pożądane (w gospodarce wodnej - PAP)" - zaznaczyła.

Nowe Prawo wodne wdrażać będzie kontrowersyjny art. 9 RDW, który stanowi, że wszyscy korzystający z wody mają za to płacić.

- Jest to tzw. pełny zwrot kosztów usług wodnych. Co do zasady nie będzie zwolnień od tej opłaty czy dla energetyki, czy też dla rolników, ale to nie będzie łupienie, opłaty będą wyważone, tak żeby motywować do bardziej racjonalnego korzystania z wody. Nie chcemy też, by nasze przedsiębiorstwa traciły konkurencyjność - powiedział wiceminister.

Wyjaśnił, że opłat nie unikną na pewno ci, którzy już teraz korzystają z pozwoleń wodno-prawnych, czyli pobierają ponad 5 metrów sześc. wody dziennie na potrzeby swojej działalności. Dodał, że resort chce, by podobnie jak jest to w przypadku energetyki, opłaty były taryfowane. - Powinna ona zależeć od tego, jaki jest maksymalny pobór wody. Jeżeli nie będzie on szkodził zasobom, to ta opłata będzie niższa, w przeciwnym przypadku opłata wzrośnie. Chcemy też wprowadzić opomiarowanie, ponieważ obecny system jest nieszczelny. Ktoś składa deklarację, ile wody pobierze, ale ile w końcu pobrał, tak naprawdę nikt nie wie - zapowiedział.

Nowe przepisy mają również zmniejszyć zrzut azotanów do rzek, które w nadmiernej ilości są szkodliwe dla środowiska, powodując np. sinice. Za dostawanie się azotu do wód odpowiadają głównie rolnicy.

Gajda poinformował też, że zmieni się system wyznaczania tzw. OSN-ów, czyli obszarów szczególnie narażonych na zanieczyszczenia azotanami. Obecnie wyznaczane są one przez Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej; muszą się do nich stosować wszyscy rolnicy np. przez ograniczenie użycia nawozów. - Ten system nie jest do końca sprawiedliwy, ponieważ za zanieczyszczenie na danym obszarze może odpowiadać jedno duże gospodarstwo, a inni mali rolnicy muszą się i tak do wytycznych zastosować. Dlatego zaproponujemy prostszy system, który został też skonsultowany z ministrem rolnictwa - podkreślił wiceminister.

Polegać ma on na tym, że tzw. dobre praktyki rolnicze ograniczające zrzut azotanów będą musiały prowadzić wszystkie gospodarstwa powyżej 10 ha lub w których hoduje się powyżej 10 krów, czy 70 świń (10 dużych jednostek przeliczeniowych).

Nowe prawo wprowadzi także zmiany administracyjne. Na wzór Lasów Państwowych ma powstać państwowe gospodarstwo wodne "Wody Polskie".

Będzie to główna instytucja odpowiedzialna za gospodarowanie wodami w naszym kraju, choć - jak powiedział Gajda - będzie możliwość zawierania porozumień z samorządami zainteresowanymi przejęciem zarządu nad ciekami wodnymi na swoim terenie. "Wody Polskie" mają też odpowiadać za politykę inwestycyjną, w tym za bezpieczeństwo przeciwpowodziowe i minimalizowanie skutków suszy.

Wiceminister poinformował, że pozostaną dotychczasowe instytucje jak Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, czy Regionalne Zarządy, powstaną za to zarządy zlewni - głównie na bazie wojewódzkich zarządów melioracji.

Z kolei zadania istniejących spółek wodnych, odpowiedzialnych za meliorację szczegółową, mają przejąć gminy.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2015

PAP
Dowiedz się więcej na temat: resort środowiska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »