Dostawy gazu: Jak długo możemy spać spokojnie?

Ministerstwo gospodarki - powołując się na dane europejskie dot. odporności systemu gazowego - oceniło na posiedzeniu senackiej komisji ds. UE, że Polska jest przygotowana na ewentualne trudności z dostawą gazu w sezonie zimowym, trwające od miesiąca do pół roku.

Takie wnioski przedstawił na czwartkowym posiedzeniu komisji wiceminister w MG Andrzej Dycha, powołując się na komunikat Komisji do Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie odporności europejskiego systemu gazowego w krótkim okresie. Przygotowano go w związku z możliwymi zakłóceniami dostaw ze Wschodu jesienią i zimą 2014/2015 r.

- Polski system jest gotowy na krótko i średniookresowe sytuacje kryzysowe - oświadczył Dycha.

Według niego - w związku z trudną sytuacją polityczną na Ukrainie i w Rosji - w Europie przeprowadzono stress testy dotyczące możliwości ograniczenia lub wstrzymania rosyjskiego gazu w dwóch wariantach czasowych: jednego miesiąca oraz sześciu. Przewidziano też dwa modele działania: w sytuacji gdy państwa europejskie będą współpracować i solidarnie dzielić obciążenia związane ze wstrzymaniem gazu i w wypadku braku takiej współpracy.

Reklama

Jak mówił wiceminister, w przypadku trwającej miesiąc przerwy w dostawie gazu Europa nie odczuje większych trudności. Natomiast jeśli potrwa ona dłużej, braki trzeba będzie rekompensować zmagazynowanym gazem, zwiększonym wydobyciem własnym oraz dostawami skroplonego gazu.

Dycha zaznaczył, że nie ma możliwości, by np. Norwegia - którą głównie brano pod uwagę - zwiększyła w tak krótkim czasie wydobycie gazu u siebie.

Wiceminister zauważył, że nie istnieje nakaz czy dyrektywa skłaniająca państwa do współpracy; podkreślił natomiast, że w Europie trwają rozmowy robocze między przedstawicielami poszczególnych krajów ws. różnych scenariuszy zdarzeń.

Jak ocenił warto byłoby w "niedalekiej przyszłości" wprowadzić zapisy zobowiązujące kraje europejskie do współpracy w przypadku "kryzysu gazowego" i określające jej zasady.

Ponadto - mówił Dycha - zarówno UE jak i polski rząd widzą potrzebę dywersyfikacji zarówno źródeł jak i drogi transportu gazu, szczególnie, że obecnie nie ma przygotowanej drogi do sprowadzania gazu np. z północnej Afryki.

Przekonywał, że warto nadal inwestować w technologię LNG, bo to nie tylko ułatwia dywersyfikację źródeł gazu, ale też stanowi element przetargowy przy negocjacjach dotyczących cen tego surowca.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | ceny gazu | embargo rosyjskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »