Dziś pierwsze czytanie projektu noweli budżetu na 2013 r.

W Sejmie zakończyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji budżetu na 2013 r. oraz ustaw okołobudżetowych. Ma ona powiększyć tegoroczny deficyt o około 16 mld zł wobec 35,6 mld zł zapisanych pierwotnie. Rząd założył też cięcia w resortach, które mają dać 7,7 mld zł oszczędności.

Zwiększenie deficytu budżetowego o 16 mld zł dodatkowo wzmocni naszą gospodarkę - powiedział w środę w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Ocenił, że w Polsce widać już pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego. W Sejmie odbywa się pierwsze czytanie projektu nowelizacji budżetu na 2013 r. oraz ustaw okołobudżetowych. Ma ona powiększyć tegoroczny deficyt o około 16 mld zł wobec 35,6 mld zł zapisanych pierwotnie. Rząd założył też cięcia w resortach, które mają dać 7,7 mld zł oszczędności."Widoczne są już pewne oznaki poprawy. Częściowo na skutek naszych działań, a częściowo na skutek ożywienia w strefie euro, którego wszyscy się spodziewali, ale 4-5 miesięcy wcześniej" - powiedział minister finansów podczas debaty nad nowelizacją budżetu na 2013 r.

Reklama

Jak mówił, poza zwiększeniem deficytu budżetowego o 16 mld zł, gospodarce pomogą też oszczędności w resortach na poziomie 7,6 mld zł. "Obniży to deficyt strukturalny, zapewniając bezpieczeństwo i wiarygodność polskich finansów publicznych" - powiedział.

Szef resortu finansów poinformował, że już 11 krajów Unii Europejskiej znowelizowało w tym roku budżet, niektóre więcej niż raz. Dodał, że nie tylko polski rząd pomylił się z prognozą wzrostu PKB. "Oczekuje się, że 17 krajów Unii Europejskiej będzie nowelizowało swoje budżety. (...) Pomyliliśmy się, ale pomylili się prawie wszyscy" - powiedział.

Rostowski wskazał, że prognozując wzrost PKB w Polsce w 2013 r. rząd opierał się na prognozie Europejskiego Banku Centralnego z września 2012 r., która zakładała wzrost w strefie euro na poziomie 0,5 proc. PKB. Przypomniał, że tempo wzrostu w Polsce w pierwszej połowie tego roku wyniosło 0,9 proc. zamiast zakładanych 2,2 proc., a w strefie euro minus 0,9 proc. "Odchylenia w naszych prognozach dla Polski i EBC dla strefy euro okazały się prawie identyczne" - zauważył.

Szef resortu finansów zarzucił Radzie Polityki Pieniężnej, że nie prowadziła ekspansywnej polityki fiskalnej w 2013 r., co stało się jedną z przyczyn nowelizacji tegorocznego budżetu. Jego zdaniem istnieje nadal przestrzeń do obniżek stóp procentowych. "Mieliśmy w Polsce najwyższe realne stopy procentowe w całej Unii Europejskiej w ciągu ostatniego roku. A w ciągu ostatnich sześciu miesięcy mieliśmy drugie najwyższe realne stopy procentowe. I to pomimo, iż istniała i uważam, że dalej istnieje, przestrzeń do obniżek stóp procentowych" - podkreślił.

W opinii Rostowskiego polska gospodarka jest uzależniona od eksportu do strefy euro, jak żadna inna duża gospodarka w Unii Europejskiej. Jak mówił, eksport polskich dóbr i usług do strefy euro stanowił w 2012 r. 23,4 proc. polskiego PKB. "Bijemy w tym na głowę największe gospodarki samej strefy euro" - powiedział.

Przypomniał, że eksport Niemiec do strefy euro stanowi 18 proc. niemieckiego PKB. W przypadku Francji jest to 13,3 proc. francuskiego PKB, Hiszpanii - 15,7 proc. hiszpańskiego PKB, a Włoch - 12 proc. włoskiego PKB.

Rostowski przekonywał ponadto, że rząd prowadzi bardzo odpowiedzialną politykę dotyczącą długu publicznego. Jak tłumaczył, w okresie 2008-2012 dług w relacji do PKB wzrósł o 10,5 pkt proc., a to mniej niż w takich krajach, jak Niemcy czy Finlandia.

"W latach 2008-2012 mieliśmy piąty najniższy wzrost zadłużenia w relacji do PKB wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Dług w Polsce wzrósł o 10,5 pkt proc. PKB w tym czasie. W tym samym czasie w tak odpowiedzialnych finansowo krajach, jak Niemcy, Finlandia czy Holandia relacja długu do PKB wzrosła odpowiednio: w Niemczech o 17 pkt proc., w Finlandii o 17,8 pkt proc., a w Holandii aż 26,2 pkt proc. W Stanach Zjednoczonych relacja długu do PKB w tym czasie wzrosła o 41 pkt proc." - powiedział Rostowski.

Jak dodał, gdyby nie składka przekazywana z ZUS do OFE dług publiczny w Polsce wzrósłby jedynie o 5,2 pkt proc. i bylibyśmy na trzecim miejscu, jeśli chodzi o najniższy wzrost relacji długu do PKB w całej UE. Polskę wyprzedziłyby jedynie Bułgaria i Szwecja.

OPINIE

Założenia makroekonomiczne, które legły u podstaw ustawy budżetowej, nad którą pracowaliśmy niecały rok temu, były nadmiernie optymistyczne - powiedział w środę w Sejmie szef komisji finansów Dariusz Rosati podczas pierwszego czytania projektu noweli budżetu.

Dodał, że usprawiedliwieniem dla tego jest fakt, że w istocie pomylili się wszyscy. "Nie tylko Europejski Bank Centralny. Komisja Europejska formułując prognozy dla krajów członkowskich też uważała, że wzrost gospodarczy, zarówno w Polsce jak i w strefie euro, będzie w 2013 r. wyższy, niż ostatecznie się okazał. Pomylił się także Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wszyscy uważali, że rok 2013 będzie lepszy" - powiedział Rosati.

Jak podkreślił, gdyby minister finansów Jacek Rostowski zachowałby się nie optymistycznie, a realistycznie i przygotował budżet z dochodami o 23,7 mld zł niższymi, to jednocześnie musiałby zaplanować wydatki niższe o prawie 27 mld zł.

"To jest ponad 1,5 proc. PKB mniej. Chciałbym widzieć i słyszeć dyskusję na tej sali, gdyby minister finansów poinformował, że obniżamy wydatki. (...) Minister finansów postanowił odwlec w czasie tę decyzję - przyjął założenie, że sytuacja gospodarcza będzie się rozwijać w taki sposób, jak to przewidują największe instytucje prognostyczne na świecie, czyli Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy" - powiedział.

Jego zdaniem, gdyby rząd w nowelizacji zaproponował cięcia wydatków na pełną kwotę 24 mld zł, to Polskę dotknąłby bardzo silny, negatywny impuls prorecesyjny i to uderzyłoby boleśnie w gospodarkę. "Przypuszczam, że taka decyzja wpędziłaby polską gospodarkę w recesję. (...) Utrzymanie cięć wydatków w rozsądnych granicach i jednocześnie zwiększenie deficytu w sytuacji głębokiego spowolnienia jest dobrą polityką" - powiedział Rosati.

Minister finansów Jacek Rostowski zadłużył nasz kraj na kwotę 844 mld zł - powiedział w środę w Sejmie poseł Solidarnej Polski Andrzej Romanek podczas debaty nad projektem nowelizacji budżetu na ten rok.

Romanek podkreślił, że to, co obecnie dzieje się w polskich finansach można określić gigantycznym chaosem. "Ostatnie miesiące tego wyraźnie dowodzą. Posunięcia pana ministra to jeden wielki chaos, do niczego nie zmierzają. Nie ma w tym żadnej wizji" - ocenił.

Poseł Solidarnej Polski mówił też o długu Skarbu Państwa. "Na koniec czerwca pan minister Rostowski zadłużył nasz kraj na kwotę 844 mld zł (...). To są dokonania pana ministra Rostowskiego. Ale w tym czasie nieudolny minister zatrudnia dziewiątego wiceministra. (...) Efekty: w ciągu miesiąca - od maja do czerwca - dług wzrósł o 6 mld zł" - wyliczał.

Romanek przekonywał, że stwierdzenie ministra finansów, że w innych krajach też nowelizuje się budżet nie jest żadnym argumentem. "My mamy własny budżet i o niego mamy dbać. A pan minister solennie deklarował, że to jest doskonały budżet i nie będzie trzeba go w ogóle zmieniać" - podkreślił.

Według posła SP, szef resortu finansów średniorocznie drenuje spółki Skarbu Państwa w postaci dywidendy na kwotę około 7 mld zł. "Gdzie są te pieniądze" - pytał. "Jedynym rozwiązaniem jest usunięcie tego człowieka z urzędu, wespół oczywiście z panem premierem. (...) Ale pytanie, czy pan premier ma na to odwagę" - dodał. Romanek odniósł się do cięć wydatków, planowanych przez rząd w projekcie nowelizacji tegorocznego budżetu. Mają one dać 7,7 mld zł oszczędności. Przypomniał, że w projekcie założono zmniejszenie budżetu kancelarii premiera tylko o 500 tys. zł. "Oczywiście trzeba oszczędzać, ale nie we własnych kieszeniach - uważa pan premier i minister Rostowski" - ironizował poseł SP.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: budzet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »